artykuły

podrozePODRÓŻE
ReklamaBilbord - WCF 26.04-12.05 Sebastian

Rajd po północy Włoch (4)

Czas czytania 9 minut
Rajd po północy Włoch (4)

I dotarliśmy do ostatnich dni naszych włoskich wakacji. Przeżyliśmy i zobaczyliśmy już dużo, ale zanim podsumujemy całą wyprawę, zaprezentujemy jeszcze kilka wartych zobaczenia miejsc. Na początek końca Pisa – toskańskie cudeńko.

Wieczorny spacer po starym mieście Piza to był strzał w dziesiątkę. Przekraczając mury stanowiące granicę starej Pizy, zostaliśmy całkowicie oczarowani! Pole Cudów, bo tak nazywa się najważniejsze miejsce tego pięknego miasta, jest skupiskiem wspaniałych budowli ze znaną Krzywą Wieżą na czele. Wszyscy o niej słyszeli, ale baptysterium i katedra Santa Maria Maggiore jakoś umyka uwadze turystów... Niesłusznie! Przecież słynna Krzywa Wieża to po prostu dzwonnica znajdującej się obok katedry, czyli w zasadzie stanowi jej uzupełnienie. Pole Cudów należy zatem postrzegać jako spójną całość. To prawdziwa architektoniczna perła. A dlaczego Pole Cudów? Odpowiedź można znaleźć w historii miasta; zostało ono w cudowny sposób ocalone w trakcie ciężkich bombardowań, jakie miały miejsce w czasie II wojny światowej. Samo miasto zostało doszczętnie zniszczone, a centralny plac ocalał.

Rajd po północy Włoch (4) 1

Wspaniałe zabytki na Polu Cudów.

Uwagi dla zwiedzających obiekty sakralne:
Włochy to katolicki kraj. Wchodząc do kościołów, katedr i innych obiektów pełniących funkcje sakralne, należy pamiętać o właściwym ubiorze. Niedopuszczalne są odsłonięte ramiona, krótkie spódniczki dla pań i dziewcząt, zbyt krótkie spodenki dla panów. Obowiązuje skromny i stonowany ubiór. Najważniejszą zasadą jest zakrycie odsłoniętych części ciała. Niezastosowanie się do tych zasad skutkuje tym, że po prostu nie zostaniemy wpuszczeni do danego obiektu. Będąc już w środku, należy zachowywać się godnie i zwiedzać w ciszy, pamiętając, że wiele osób przychodzi do kościołów modlić się. Zbyt głośne zachowanie turystów spotyka się również z natychmiastową reakcją. Przez głośniki często da się słyszeć słowa „silent please” lub „silencio”.
Rajd po północy Włoch (4) 2
ReklamaRajd po północy Włoch (4) 3

Malutki, ale śliczny port w Lazise. Mieszanka włosko-austriacka.
Rajd po północy Włoch (4) 4

Na parkingu miejskim w Lazise.

Nie do wyprostowania
Krzywa Wieża swą sławę zyskała głównie z uwagi na fakt, że jest po prostu... krzywa. Oczywiście, nie było zamiarem architektów taką ją wybudować. Powstawała stopniowo, a odchylanie się od pionu zaczęto obserwować już na etapie budowy. Winę za ten stan rzeczy ponosi podmokły teren. Budując kolejne poziomy, próbowano korygować jej odchylenie, wydłużając kolumny z jednej strony. Zamontowano również stalowe odciągi, zupełnie niewidoczne z zewnątrz. Wejście na wieżę jest możliwe. Jednocześnie może przebywać na niej trzydzieści osób. Kompletną bzdurą okazały się informacje szerzone w przewodniku, jakoby wejściówki trzeba było rezerwować przez internet na kilka tygodni przed planowanym przybyciem lub kilka dni wcześniej w specjalnych kasach na miejscu w Pizie. Mimo naprawdę dużych tłumów w tym miejscu, kolejka na wejście na szczyt wieży nie była szczególnie długa. Może odstrasza cena? 16 euro za osobę...
Rajd po północy Włoch (4) 5

Mimo starań niejednego turysty, wieża nadal jest krzywa...

Nie zapomnijcie o tabliczce!
Odwiedzając to miejsce, trzeba być przygotowanym na prawdziwe tłumy turystów, co w sumie nie dziwi. W zwiedzaniu i podziwianiu miasteczka przeszkadzają imigranci nagabujący do zakupu tandetnych towarów. Jest ich tak wielu, że są naprawdę bardzo irytujący... Wykorzystują każde wolne miejsce, rozkładając białe prześcieradła, na których prezentują „oryginalne” włoskie skórzane torebki, zegarki, zabawki, gadżety, pamiątki... Do tego przechadzają się wokół turystów, próbując na wszelkie sposoby przekonywać do zakupu. Spacerując po placu wokół Krzywej Wieży żałowałem, że nie powiesiłem sobie na szyi kartki z napisem „NO, THANKS”. Skręcając w boczną przecznicę i oddalając się od tłumnie odwiedzanego Pola Cudów, można zaznać spokoju, odetchnąć od zgiełku, a przy okazji kawa czy lody są tańsze.
Rajd po północy Włoch (4) 6
ReklamaŚT2 - biholiday 06.03-31.05 Sebastian

Urokliwe uliczki. Lazise pełne jest takich zakamarków.
Rajd po północy Włoch (4) 8


Tyrol, czyli Włochy o austriackim smaku
Z Pizy autostrada A12 poprowadziła nas do Florencji, gdzie skręciliśmy na autostradę A1 do Bolonii. Następnie, jadąc już kolejną autostradą o symbolu A13, nagle dopadła nas nieodparta chęć zobaczenia czegoś jeszcze, dlatego zamiast dojechać do Padwy i dalej przez Wenecję wracać do domu, zjechaliśmy na darmową drogę szybkiego ruchu SS434 do Werony, która leży u podnóża Alp. Odrobina szaleństwa? Po prostu caravaning! Będąc w Weronie, czuć bliskość gór. Ostre szczyty odznaczają się wyraźnie na horyzoncie. Naszym spontanicznym celem zostało jezioro Garda. Nie mieliśmy ambicji wjeżdżać nad Gardę od jego północnej strony, gdzie wbija się ono 55-kilometrowym klinem w wysokie partie Alp Trydenckich. Z uwagi na, bądź co bądź, brak czasu postanowiliśmy zahaczyć o południowy kraniec jeziora w miejscowości Lazise. Dojechaliśmy na miejsce dość późno, bo ok. godziny dwudziestej. Z miejscami na kempingach nie było problemu, ale cena powyżej 70 euro za dobę skutecznie ostudziła nasz zapał do korzystania z takich wygód, tym bardziej, że chodziło nam tylko o jedną noc. Ostatecznie przenocowaliśmy na parkingu przy kompleksie Gardaland, gdzie można parkować na tzw. postój nocny, zorganizowany specjalnie dla kamperów. Cena 7 euro była bezdyskusyjnie do przyjęcia. Bladym świtem przejechaliśmy na parking miejski w centrum Lazise i pieszo poszliśmy nad jezioro. Należy wziąć pod uwagę fakt, że tutejsi mieszkańcy chętniej posługują się językiem niemieckim niż włoskim. Nawet nazwy własne pisane były w pierwszej kolejności po niemiecku, a dopiero potem po włosku. No tak, to przecież Tyrol, czyli kraina bardziej związana z Austrią niż Włochami. Austriacki duch jest tu zresztą widoczny na każdym kroku. Zupełnie nie po włosku wszędzie panuje wzorowy ład i porządek. Lazise nad jeziorem Garda to kraina z innej bajki...

Garść podsumowań
Przejechane kilometry:  4000 km w 10 dni
Średnie spalanie samochodu: 11 litrów/100 km
Odwiedzone miejsca: Wenecja, okolice Rawenny i Rimini nad Adriatykiem, Asyż, Rzym, okolice Orbetello nad Morzem Tyrreńskim, Piza, Lazise nad jeziorem Garda.
Koszty autostrad:
- Słowacja
Winieta: 10 dni = 10 euro
- Austria
Winieta: 10 dni = 8 euro
- Włochy
- granica z Austrią-Wenecja: 15,90 euro
- Wenecja-Asyż E45: bez opłat
- Asyż E45-Rzym A1: 4,10 euro
- obwodnica Rzymu: 2,10 euro
- Grossetto-Piza: 6,30 euro
- Piza-Ferrara: 18,10 euro
- Werona-Lazise: 1,80 euro
- Lazise-Aurelia: 2,10 euro
- Aurelia-Brennerpass: wybraliśmy drogę bezpłatną
- Brennerpass-Innsbruck: 8 euro (zaskoczenie)
Inne koszty
- Camp Area Wenecja: 12 godz = 21 euro
- Camp Area Asyż: 24 godz = 17 euro
- Vaporetto Wenecja: 7 euro/os.
Rajd po północy Włoch (4) 9

Panorama jeziora Garda. Woda zlewa się z niebem...
Rajd po północy Włoch (4) 10

Nabieramy ochoty na kąpiel. Nie trwało to długo...!

Pełen relaks i spełniona obietnica
Po ostatnich kąpielach morskich zanurzenie się w jeziorze było zupełnie innym doświadczeniem. Sama woda okazała się być nagrzana gorącym latem i mimo że Garda to górskie jezioro, woda była ciepła i wyjątkowo aksamitna. Patrząc w kierunku północnym, widać było jak wody jeziora znikają między ogromnymi szczytami górskimi. W swojej górnej części jezioro zwęża się do szerokości „zaledwie” 4 km, podczas gdy na wysokości Lazise jego szerokość sięga 12 km. Czas jednak biegł nieubłaganie i każdy zegarek przypominał nam o konieczności wyruszenia w drogę powrotną. Do wypożyczalni kamperów w Nowym Sączu postanowiliśmy jechać przez Alpy, żeby choć z okien samochodu poczuć górskie klimaty. Plan ten zrealizowaliśmy, rezygnując z autostrady na korzyść darmowej drogi SS12, która poprowadziła nas przez Triento i Bolzano do granicy z Austrią w miejscowości Brennero. Wyjeżdżając na te wakacje, obiecaliśmy dzieciom włoską pizzę na obiad. Do tej pory nie udało się zrealizować tego postanowienia, więc jeszcze w drodze powrotnej musieliśmy zatrzymać się we włoskiej pizzerii. Problem w tym, że we Włoszech przed godz. 17 pizzy zamówić w zasadzie się nie da, bo żadna kuchnia jeszcze nie pracuje. Można co prawda kupić jakiś rożek, przekąskę, ale nie o to chodziło. Konsekwentnie zbliżaliśmy się do granicy z Austrią, wokół królowały alpejskie krajobrazy, w oddali majaczyły ośnieżone szczyty, a dzieci myślały tylko o włoskiej pizzy. Ich marzenie spełniło się w przełęczy Brenner, jeszcze po włoskiej stronie, w miejscowości Brennero. Sama przełęcz dostarczała niesamowitych wrażeń, a do tego jeszcze ta prawdziwa włoska pizza z obsługą w języku niemieckim – mniam...!
Rajd po północy Włoch (4) 11

Opuszczając już Włochy, obserwowaliśmy przez okna kampera liczne winnice.
Rajd po północy Włoch (4) 12

Skocznia narciarska w Innsbrucku, widoczna z drogi.
Rajd po północy Włoch (4) 13

Ostatni postój w drodze do domu (Słowacja) i obiad w cieniu drzew.

Wracamy głównie autostradami
W Austrii już nie eksperymentowaliśmy z bezpłatnymi drogami, tylko wjechaliśmy na autostradę A22 do Innsbrucka. To był ostatni dzień, kiedy mieliśmy jeszcze ważną winietkę zakupioną za 8 euro w drodze do Włoch i trzeba było ją wykorzystać. Byliśmy mocno zaskoczeni, gdy musieliśmy dodatkowo zapłacić za przejazd przez przełęcz Brenner austriackim odcinkiem autostrady z nowoczesnymi tunelami. Koszt: dodatkowe 8 euro. Bramki z opłatą znajdowały się tuż przed wjazdem do Innsbrucka. Po drodze mogliśmy chociaż podziwiać wspaniałe krajobrazy. To zrekompensowało nam nieprzewidziany wydatek.

Z monotonią znaną podróżującym autostradami mijaliśmy kolejne miasta Austrii. Mieliśmy do pokonania jeszcze mały odcinek przez Niemcy, bo tak biegnie autostrada – przez Bawarię. Później to już tylko Salzburg, Linz, Wiedeń, Bratysława... Po drodze nocowaliśmy, jeszcze w Austrii, na tzw. Rast Platz przy autostradzie. Jadąc przez Słowację, trzeba było zakupić drugą winietę, ponieważ skończyła się ważność poprzedniej. Minęło dziesięć dni i nie ma litości. Dlaczego jednak winieta w Słowacji jest droższa niż jej odpowiednik w Austrii? 10 dni to koszt 10 euro, czyli jak łatwo policzyć 1 dzień = 1 euro. Przy włoskich lub nawet polskich autostradach to i tak jak za darmo. Wydajesz 10 euro i choćbyś jeździł bez przerwy całe 10 dni, więcej nie zapłacisz. Opłaty za przejazd na bramkach to rozwiązanie nieporównywalnie droższe.

Z Bratysławy pojechaliśmy przez Trnawe do Żiliny, gdzie autostrada się skończyła. Zostało niewiele kilometrów, a my, jadąc na Poprad i dalej w kierunku Starej Lubovny, znacznie zwolniliśmy. Po pierwsze, tutejsze drogi pozostawiały wiele do życzenia, a po drugie, było to późne niedzielne popołudnie upalnego dnia, gdy wiele osób wracało z weekendu do domu. W okolicy znajdują się dwa duże tatrzańskie kompleksy basenów: Tatralandia i Besenova oraz niezliczona liczba mniejszych basenów na źródłach termalnych, więc jest gdzie wypoczywać. Przejazd przez Tatry zajął nam sporo czasu. Polską granicę przekraczaliśmy w Piwnicznej, a w Nowym Sączu byliśmy około godz. 20. Zmęczeni, szczęśliwi i pełni wrażeń! Kamper spisał się doskonale! Duni Belina na zabudowie Iveco to wyjątkowo komfortowy samochód, a przy tym niepozbawiony cech sportowca. Żadna droga nie sprawiła mu najmniejszych trudności.
Aha, byłbym zapomniał! Podróż wcale nie zakończyła się w Nowym Sączu... Po przepakowaniu się do naszego Forda Mondeo ruszyliśmy w trasę na ostatnim odcinku. Byłem bardzo zmęczony...! Przejechaliśmy już wcześniej kilkaset kilometrów, sprzątaliśmy kampera, przepakowywaliśmy się i to wszystko nie pozostało bez wpływu na moją kondycję. Razem z drogą do domu dystans tego dnia miał zamknąć się na 1100 km. Do własnego łóżka położyłem się w środku nocy. Zmęczony, ale szczęśliwy. I nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że nasze mieszkanie jest... ogromne! Zupełnie do czegoś innego przyzwyczaił nas kamper w ciągu ostatnich dziesięciu dni. Napisałem „nasz”? Szkoda, że tak na prawdę nie jest...

Szczególne podziękowania
Dziękujemy p. Włodkowi Dunikowskiemu za umożliwienie nam odbycia tej wyprawy, jego wyrozumiałość, cierpliwość i nieocenioną pomoc.

Tekst: Przemek Serweta
Zdj.: Przemek i Ewa Serweta


30.07.2013
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News