Wykupili zorganizowaną wycieczkę caravaningową do Maroko u Heka-Mobilreisen – Matthiasa i Anny, o których pisaliśmy już ponad rok temu („PC” nr 54 marzec 2013). I tak spędzili niemal trzy miesiące, podróżując po świecie w towarzystwie innych miłośników caravaningu. Ależ mieli przygód po drodze...!
Z Zakopanego, gdzie na co dzień mieszkają, państwo Chileccy wyruszyli z jeszcze jedną parą na spotkanie z Heka-Mobilreisen, z którymi byli umówieni w La Zubii w południowej Hiszpanii. Po drodze zatrzymywali się jeszcze w tych bardziej atrakcyjnych turystycznie miejscach, aby pozwiedzać. Oto jak w skrócie wyglądała ich podróż życia.
Z taką ekipą można jechać na koniec świata!
Nieco inną trasą Wyjeżdżali 23 marca, a z uwagi na obowiązujące w Austrii przepisy o konieczności posiadania opon zimowych do 31 marca przez samochody do 3,5 t, pojechali trasą przez Słowację i Węgry do Słowenii. Wyjechali o 6 rano, a już wieczorem tego dnia byli na słoweńskim Stellplatzu (namiary GPS: N 46° 14’ 40’’ E 15° 18’ 08’’), z małą przygodą po drodze... - Na Słowacji przekroczyłem dopuszczalną prędkość – jechałem 66 kilometrów na godzinę zamiast 50, czego skutkiem był mandat w wysokości 50 euro, a i tak powinno być 80 euro... – wspomina p. Piotr Chilecki.
Matthias złota rączka! Dla niego nie ma problemów, są tylko rozwiązania.
Pierwsze awarie Plan na następny dzień obejmował przejechanie ok. 450 km. W drodze do Triestu nasi kamperowcy zatrzymali się na parkingu w celu zjedzenia obiadu i... okazało się, że w jednym z kamperów woda cieknie po podłodze! - Czym prędzej zajechaliśmy na kemping w Lido di Jesolo i zabawiliśmy się w diagnostyków – opowiadają panowie. – Trzykrotnie spuściliśmy wodę, sprawdziliśmy korek odpływowy i po kilku próbach zlokalizowaliśmy miejsce przecieku. To za ścianką prysznica pękł wąż odprowadzający wodę z umywalki. Zaradzić temu mogliśmy dopiero następnego dnia, kiedy dostaliśmy namiary do serwisu Hymera w Vicenzie. Oddaliśmy kampera do serwisu o godzinie 12.00, ale już pół godziny później do 14.30 jest sjesta. Wróciliśmy więc do serwisu około 14.40 i czekała na nas już dobra wiadomość – samochód jest jak nowy! Okazało się, że podczas zakładania zewnętrznego prysznica zamontowano trójnik plastykowy, na którym zaciśnięto objemkę stalową (a powinna być aluminiowa); ta przecięła rurę i zgniotła trójnik. Dodatkowo wymieniono pękniętą rurę z umywalki. Koszt całej naprawy: 92 euro. - Kolejną przygodę mieliśmy po drodze do Genui, gdzie natężenie ruchu było naprawdę spore – mówi Chilecki. – W pewnym momencie zostaliśmy „najechani” przez dwa inne duże pojazdy, czego efektem było naderwane lusterko po lewej stronie kampera. Niezwłocznie zatrzymałem auto, wyskoczyłem z niego i „w locie” złapałem lusterko. Okazało się, że zniszczona jest tylko obudowa, więc po sklejeniu jej taśmą i zamontowaniu na miejscu – sterowanie elektryczne działało!
„Niebieskie miasto” Szafszawan w Maroko robi wrażenie!
Po drodze do Blue Meski podchodzi do nas Marokanka z malutką dziewczynką na plecach, której dajemy opakowanie jajek.
Spotkanie z organizatorami Po dojechaniu do Granady, polscy caravaningowcy spotkali się z Kuką i Reinhardem – przyjaciółmi Heka-Mobilereisen z Wrocławia, a z samymi organizatorami wyprawy do Maroko – następnego dnia. - Ich powitanie było bardzo serdeczne i profesjonalne! – wspomina Piotr Chilecki. – Wcześniej uzgodniliśmy, że spotkamy się o godzinie 15 i tak też było, zero spóźnienia z ich strony. Już czekał na nas poczęstunek i obszerna informacja o wycieczce. Już następnego dnia grupa przeprawiła się promem do Afryki i pozostała tam aż do początku maja.
Wąwóz Gorges du Todra, który w najwęższym miejscu ma 15 m szerokości i 300 m wysokości.
Egzotyka pełną parą Przez taki czas można zwiedzić bardzo dużo, doświadczyć wielu przeżyć, lepiej poznać ludzi... Pisać o tych tygodniach też można by wiele, ale skupiając się na najważniejszych momentach, należy wspomnieć o bajecznych miejscach, które caravaningowcy odwiedzili, a z pewnością należą do nich: miasto Tanger, na które tubylcy mówią Tanga, przełęcz w drodze do Blue Meski położona wyżej niż Giewont (1907 m n.p.m.!) i zapewniająca niezapomniane widoki, Fez, podziwianie wschodu słońca nad Saharą, wąwóz Gorges du Todra, miasto Quarzazate ze studiem filmowym, plantacja bananów, plac Dżamaa al-Fina, Marakesz – miasto o dwóch obliczach, a także Agadir, czy wreszcie Casablanca – znana głównie z filmu z Humpreyem Bogartem o tym samym tytule.
Polsko-niemieckie kampery i kuchnia-bar na przyczepce, która pozwalała na samodzielne gotowanie i zaspokajanie pragnienia w najgorętsze dni.
Podsumowanie - W czasie całej podróży po Maroko Matthias był nieoceniony – przyznaje Piotr Chilecki. – Kiedy posłuszeństwa odmówiło mi wspomaganie kierownicy, ponieważ wyciekł cały olej, Matthias nie pozwolił na sianie niepokoju i spokojnie poszukał rozwiązania problemu – wyjął ze swojego skuterka uszczelkę i zamontował ją pod klapą naszego kampera! Kupiliśmy olej, uzupełniliśmy i mogłem jeździć dalej! Albo kiedy z dużą siłą zatrzaskiwałem klapę silnika, a Matthias to usłyszał, sprawdził i okazało się, że trzeba wyjąć zamek i go wyregulować. Efekt? Poranione ręce Matthiasa i... sprawny zamek! Inny przykład? Proszę bardzo! W połowie wycieczki zaczęła nam stać woda w umywalce. Pojechaliśmy z Matthiasem do miasteczka Tiznit i kupiliśmy nowy, klasyczny komplet do umywalki i tubę silikonu, co kosztowało czterdzieści pięć dirhamów, czyli cztery euro. Wymieniliśmy, a jednak woda dalej stała. Matthias pomyślał, zajrzał tu i tam, po czym stwierdził, że włoski serwis, wymieniając pękniętą rurkę odpływową, zamontował ją... za długą, więc wziął nożyk, skrócił rurkę o 5 centymetrów, założył i woda spłukiwała się bez zarzutu! Matthias to doświadczona złota rączka, którą dobrze mieć w zespole!
Oprac. redakcja „PC”
Nasze obserwacje Poruszanie się po ulicach Maroka wymaga bardzo dużej czujności. Jeżeli są dwa pasy, to mogą obok siebie jechać cztery samochody, albo trzy ciężarówki. Przejścia dla pieszych praktycznie są na całej długości ulic, czyli jak komu najbliżej. Trzeba naprawdę uważać na dzieci. Marokańskie kempingi są bardzo zróżnicowane. Niektóre z nich zupełnie nie spełniały naszych europejskich wyobrażeń, ponieważ ich sanitariaty wyglądały jakby były przed generalnym remontem, ale były też takie z basenem, o wysokim standardzie. Co jest niesłychane, w każdym kantorze i banku kurs dirhamów jest taki sam, a jeśli są wahania to nieznaczne, więc turysta zawsze wie, ile może dostać za swoje pieniądze. W okresie, w którym my byliśmy w Maroko (kwiecień 2014 r.) 1 euro = 10,954 dirhamów. Jedna z autostrad była płatna 46 drh za ok. 25 km. Paliwo kosztowało 9,1 drh za litr, czyli poniżej 1 euro. Taniocha! Kiedy jeden Marokańczyk nalewał paliwo, drugi mył przednią szybę naszego kampera. Dałem 10 drh napiwku (ok. 4 zł), to zaraz się podzielili. Za ten bakszysz mogą kupić sobie 5 bochenków chleba, więc nic dziwnego, że się ucieszyli! Na dachach marokańskich samochodów i w ich wnętrzach widać sterty rzeczy, które dla nas, Europejczyków, są rupieciami, a Marokańczycy potrafią wykorzystać je w sposób dla nich najkorzystniejszy. Właściwie to my jesteśmy biedni, bo trudno nam znaleźć źródło radości. Oni cieszą się z tych wszystkich nam niepotrzebnych rzeczy i każda ma dla nich wartość. Tutaj wszystkie zbędne dla nas rzeczy dostają nowe życie. Marokańczycy mają niezwykłą pogodę ducha, uśmiechają się do siebie nawzajem, a turystów pozdrawiają gestem kciuka skierowanego do góry lub machaniem ręką. Są bardzo pomocni, a tych nachalnych sprzedawców łatwo można odprawić słowami „La szukran” (nie, dziękuję). To, co zostanie w naszej pamięci po tej marokańskiej podróży, to poranna modlitwa muezina, która często nas budziła (godz. 5.45) i błękitne niebo, palmy, z naszymi kamperami w tle... To była właśnie ta atmosfera, której oczekiwaliśmy.
Informujemy, że zaktualizowaliśmy naszą Politykę prywatności (dostępną w regulaminie). W dokumencie tym wyjaśniamy w sposób przejrzysty i bezpośredni jakie informacje zbieramy i dlaczego to robimy.
Nowe zapisy w Polityce prywatności wynikają z konieczności dostosowania naszych działań oraz dokumentacji do nowych wymagań europejskiego Rozporządzenia o Ochronie Danych Osobowych (RODO), które będzie stosowane od 25 maja 2018 r.
Informujemy jednocześnie, że nie zmieniamy niczego w aktualnych ustawieniach ani sposobie przetwarzania danych. Ulepszamy natomiast opis naszych procedur i dokładniej wyjaśniamy, jak przetwarzamy Twoje dane osobowe oraz jakie prawa przysługują naszym użytkownikom.
Zapraszamy Cię do zapoznania się ze zmienioną Polityką prywatności (dostępną w regulaminie).