artykuły

podrozePODRÓŻE
ReklamaBilbord Ubezpieczenia

Nasz kamperowy pierwszy raz

Czas czytania 11 minut
Nasz kamperowy pierwszy raz

Skandynawia zawsze kojarzyła się nam z krainą odległą, bo znajdującą się prawie na czubku Ziemi, gdzie przez większą część roku jest ciemno, a w lecie niekoniecznie gorąco. Tego lata postanowiliśmy to sprawdzić!

Na pierwszy ogień wybraliśmy Finlandię. Kraj, który większości kojarzy się ze św. Mikołajem i ciągnącymi jego sanie reniferami, fabryką telefonów Nokia oraz wódką Finlandia. Nasze pierwsze skojarzenia były podobne, ale... czy to faktycznie tylko tyle?

Nasz kamperowy pierwszy raz 1

Naszą pierwszą caravaningową podróż odbyliśmy Westfalią na bazie Forda Transita.
Nasz kamperowy pierwszy raz 2

Zamiłowanie do caravaningu już od najmłodszych lat!

Konkret musi być
Wyprawę zaplanowaliśmy na początek lipca, ponieważ jest to stosunkowo najcieplejszy miesiąc w Finlandii, ale wówczas także rzeczą naturalną są tzw. białe noce. Z początku dla „ludzi z południa” wydaje się dość dziwne, gdy nawet o godz. 1 w nocy można podziwiać piękne zachody słońca.
Podróżowaliśmy campervanem Ford Transit Westfalia w składzie 3-osobowym (dwójka dorosłych z 3-letnim chłopczykiem). Trasa podróży była wstępnie naniesiona na mapę tak, aby skupić się tylko na zwiedzaniu kraju docelowego, a kraje nadbałtyckie szybko przejechać autostradą Via Baltica. Bez większych problemów (usterka na Litwie – pękła tarcza hamulcowa w lewym przednim kole), mając po drodze jedynie krótkie postoje przy stacjach benzynowych albo w pobliżu placu zabaw, udało nam się dojechać do Finlandii w niecałe dwa dni, z jednym tylko dłuższym noclegiem w Estonii, tuż pod Tallinem. Następnego dnia z samego rana łapaliśmy w Tallinie prom do Helsinek (cena dla załogi takiej jak nasza wynosi między 80 a 88 euro, zależy od dnia tygodnia).
ReklamaNasz kamperowy pierwszy raz 3
Nasz kamperowy pierwszy raz 4

Do skansenu Bomba wstęp jest bezpłatny.
Nasz kamperowy pierwszy raz 5

Droga do Inari. To w tym miasteczku byliśmy świadkami najwspanialszych widoków.
Nasz kamperowy pierwszy raz 6

Pod sławną skocznią Rukatunturi K120 w Kuusamo (można tu za darmo przenocować!).

Pierwsze miasta
Zwiedzanie Finlandii rozpoczęliśmy od zjeżdżenia prawej strony kraju, kierując się na północ. Stolicę zostawiliśmy sobie na koniec, aby wcześniej objechać jeszcze całe zachodnie wybrzeże Zatoki Botnickiej.
Pierwsze wrażenia z pobytu w tym kraju to przede wszystkim piękna, słoneczna pogoda. Było tak gorąco, że ciepłych ciuchów jakie zabraliśmy nie użyliśmy ani razu, a kurtki przeciwdeszczowe przydały się tylko raz!
Pierwszym miastem na naszej mapie było Porvoo, na wschód od Helsinek. Tam urzekły nas małe, czerwone domki, które są nieodłącznym elementem krajobrazu całego kraju, a także urocze wąskie uliczki. Po obejściu całej starówki i chwilowej przerwie na placu zabaw, który znajdował się w najstarszej części miasta – Vanha Porvoo postanowiliśmy pojechać dalej, do niedalekiej Kotki.
Tam udaliśmy się w stronę muzeum znajdującego się na lodołamaczu „Tarmo”, najstarszej jednostki tego typu na świecie. Zwiedzanie statku (4 euro dorośli, dzieci do lat 7 – bezpłatnie) było naprawdę ciekawym doświadczeniem. Po pierwsze, bez tłumu ludzi, a po drugie udostępnione dla zwiedzających były wszystkie pomieszczenia, łącznie z całą maszynownią. W Kotce warty zobaczenia jest jeszcze ogród Sapokka (bezpłatnie). To wspaniały ogród na wodzie, labirynt ścieżek i mostków zatopionych w pięknej zieleni. Wieczorami urok miejsca podkreśla iluminacja świetlna. W tym miejscu na razie kończymy zwiedzanie południowego wybrzeża i udajemy się w region Pojezierza Fińskiego, co dla wielu osób jest esencją Finlandii. Tu naprawdę trudno oprzeć się wrażeniu, że poza jeziorami nie ma nic więcej.

ReklamaŚT2 - biholiday 06.03-31.05 Sebastian
Atrakcja za atrakcją

Kolejnymi miastami, które zwiedziliśmy były: Savonlinna z zamkiem Olavinlinna z 1475 r., Muzeum Regionalnym oraz Muzeum Parowców (wszystko w cenie 9 euro od osoby), Nurmes ze skansenem Bomba (Bomba Talo to duży drewniany dom w tradycyjnym stylu karelskim, wstęp: bezpłatny), a także Kuhmo, gdzie szukaliśmy parku tematycznego – wioski Kalevala. W przewodniku wyczytaliśmy na ten temat kilka ciekawych rzeczy, np. że znajdują się tam chaty karelskie, wystawy etnograficzne, a aktorzy w karelskich strojach odgrywają sceny związane z historią regionu. Po przyjeździe na miejsce okazało się jednak, że park jest nieczynny! Dowiedzieliśmy się, że park tak naprawdę działa tylko w zimie, zamieniając się w wioskę bożonarodzeniową, a przybywają tam raczej tylko zorganizowane grupy. Sugerowały to nawet plakaty ze św. Mikołajem i kolorowe lampki rozwieszone przy wejściu do wioski. Przespacerowaliśmy się więc tylko po terenie, na którym znajduje się boisko do gry w piłkę, bieżnia, strzelnica oraz tory do uprawiania biathlonu, a w lesie liczne są ścieżki i bardzo małe chatki z dużym paleniskiem, które wyglądały na bardzo starą osadę.
Nasz kamperowy pierwszy raz 8

Zamek Olavinlinna w Savonlinna pochodzi z 1475 r.

I wreszcie Laponia!
Kuusamo, a przede wszystkim Ruka to pierwsze miasta, z którymi zetknęliśmy się w tym regionie. Ruka to jeden z najlepszych fińskich ośrodków narciarskich. Odbywają się tam liczne międzynarodowe imprezy m. in. zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich. Skoro się tam już znaleźliśmy, koniecznie musieliśmy wybrać się na sławną skocznię Rukatunturi K120, na której skakał także Adam Małysz. Widok ze skoczni jest piękny – jeziora przecinające lasy. Tłumów ludzi w lecie tam nie ma, a w pobliżu zeskoku spacerują sobie niczym nieprzejmujące się renifery. Niedaleko dużej skoczni znajduje się druga, nieco mniejsza, na której można zobaczyć trenujących młodych skoczków. Co więcej, pod samą skocznią można także za darmo przenocować!
Zapuszczamy się jeszcze bardziej w głąb Laponii. Mijamy miejscowość Kemijärvi, w której raczej nie ma nic ciekawego, ale robimy tam małe zakupy i tankujemy samochód. Naszym celem jest dojechanie do Inari, jednego z najdalej wysuniętych na północ miasteczek w Finlandii.
Droga między Kemijarvi a Ivalo (największej miejscowości w północnej Laponii) to droga przez lasy. Im bardziej na północ, tym więcej drzew, a przeważają brzozy i sosny, które w końcu stają się coraz bardziej karłowate i zaczynają pojawiać się polany. Cały region wydaje się być nieskażony ingerencją człowieka. Kolorowe małe domki pojawiają się rzadko, a często są tak schowane w lesie, że gdyby nie przydrożne pięknie ozdobione skrzynki na listy czy też słupki z numerami domostw nie wiedzielibyśmy, że ktoś tam w ogóle mieszka. Główna droga prowadząca na północ jest dobrze utrzymana, boczne drogi od niej odchodzące przeważnie są szutrowe.
Co nam tu najbardziej przeszkadzało to wszechobecne komary i ogromne dziwne muchy, które jak tylko wysiadaliśmy z kampera rzucały się na nas i nie dało się ich w żaden sposób odpędzić. Nie pomagały też nasze polskie preparaty przeciw insektom.
Po drodze mijaliśmy czasem lapońskie przydrożne knajpki, gdzie można było napić się kawy, zjeść coś, co było przyrządzone na palenisku oraz zakupić pamiątki. Jeżdżąc przez Laponię zauważyliśmy jeszcze, że lasy często poprzecinane są trasami biegowymi i dla skuterów śnieżnych.
Docieramy do Inari, gdzie jesteśmy świadkami przepięknych krajobrazów. Widok zachodzącego słońca po prostu wydaje się być jak z bajki! Tutaj też udajemy się na wymarzony obiad – stek z renifera. Pycha!
Ku naszemu zdziwieniu, Inari to jedyna miejscowość w całej Finlandii, którą do tej pory zwiedziliśmy, gdzie przy każdym parkingu widniały tabliczki „No camping”.
Następnego dnia przemieszczamy się do Muonio, które znajduje się we wschodniej części regionu, tuż przy granicy ze Szwecją. W pobliżu tej miejscowości znajduje się mała tradycyjna wioska lapońska Torassieppi z XIX-wieczną zabudową i fermą reniferów. Niestety, tu znów zostajemy zaskoczeni tym, że wioska dla turystów na co dzień jest zamknięta i po rozmowie z właścicielem fermy dowiadujemy się, że otwierają ją tylko, gdy mają zorganizowaną wycieczkę liczącą więcej osób.
Nasz kamperowy pierwszy raz 9

Skaczemy na koło podbiegunowe (słynna linia Napapiiri).
Nasz kamperowy pierwszy raz 10

Dom Świętego Mikołaja. Z pewnością zimą robi większe wrażenie.
Nasz kamperowy pierwszy raz 11

Niewielka ferma reniferów na terenie wioski Świętego Mikołaja.

Kamperowo w Finlandii
W czasie 14 dni zrobiliśmy niespełna 6500 km. Dzięki pięknej pogodzie przez cały nasz pobyt w Finlandii udało nam się zawsze nocować na dziko, bez konieczności zjeżdżania na kempingi, których naprawdę tam nie brakowało. Wszystkie parkingi, czasem z WC, są dobrze oznaczone, a przy każdym mieście czy też większej atrakcji działają duże kempingi. W Laponii również nie brakowało takich miejsc. Finlandia, z naszych obserwacji, jest krajem bardzo przyjaznym caravaningowi. Świadczy o tym już sama ilość poruszających się po drodze tychże pojazdów. Na większości stacji benzynowych są punkty, gdzie można dolać czystej wody i opróżnić ubikację, a także dostęp do gniazdek 230 V. Bezprzewodowy darmowy internet można było złapać prawie wszędzie w większym mieście. Parkingi w miastach często były bezpłatne, czasem zdarzały się miejsca, gdzie np. godzina lub dwie były darmowe, a po tym czasie trzeba było zapłacić. Nam jednak zawsze udawało się znaleźć bezpłatne miejsce na postój blisko centrum.
Do św. Mikołaja!
Słynna linia Napapiiri oznaczająca linię koła podbiegunowego, a także Wioska św. Mikołaja (darmowa) to kolejne miejsca, które musieliśmy zobaczyć w Finlandii. Sama wioska z pewnością robi większe wrażenie zimą, kiedy przybrane choinki, domki oraz świąteczna muzyka z głośników tworzą wspaniały nastrój. Udajemy się do samego św. Mikołaja, aby uścisnąć mu dłoń i pociągnąć za brodę oraz wrzucić do skrzynki list z rozpiską prezentów dla naszego małego podróżnika. Oczywiście, zdjęcie ze Świętym też musi być! Zaliczamy jeszcze malutką „fermę” reniferów (5 euro) znajdującą się na terenie wioski, gdzie można nakarmić zwierzaki, pogłaskać je oraz popytać o ich zwyczaje, jak również zrobić sobie z nimi zdjęcie.
Nasz kamperowy pierwszy raz 12

Przydrożna knajpka w Laponii.
Nasz kamperowy pierwszy raz 13

Pokaźny zamek w Turku – mieście, które spodobało nam się najbardziej ze wszystkich odwiedzonych w Finlandii.
Nasz kamperowy pierwszy raz 14

Przystań w Nurmes.

Bałtyckie klimaty
Pogoda ciągle nam dopisuje, a zbliżamy się już do morza, więc postanawiamy poszukać dobrej plaży. W przewodniku rozpisują się o wspaniałym kurorcie w Kalajoki. Postanawiamy więc się tam zatrzymać i sprawdzić. Plaża okazuje się być rzeczywiście wielką, lecz mając w pamięci śródziemnomorskie kurorty, ten takiego raczej nie przypomina. I dobrze! Nad plażą górują może ze trzy niewielkie hotele, a w jednym słychać nawet głośną muzykę spod parasolek. W oddali widzimy kemping pełen wielkich kamperów. Plaża jest piaszczysta, morze dość ciepłe, więc, mimo że zbliża się już wieczór,  postanawiamy wszyscy wskoczyć na chwilę do wody.
Kolejną rzeczą, którą chcieliśmy zobaczyć to najdłuższy most w całej Finlandii – Replot. Znajduje się niedaleko Vaasy i łączy niewielki archipelag ze stałym lądem. Tuż przed mostem, jadąc od strony miasta, znajduje się przepiękny parking z wielką wiatą, grillem (przygotowane drewno na opał), stolikami, WC, placem zabaw i wreszcie z niewielką osłoniętą plażą. Zostajemy tam na cały dzień i odpoczywamy, a wieczorem jedziemy pospacerować po Vaasie. W okolicach tego miasta znajduje się ponoć Söderfjärden – ogromny krater o szerokości ok. 6 km i głębokości 50 m. Jednak mimo tak ogromnych rozmiarów, nie udaje się nam go znaleźć...
Postanawiamy zapuścić się też na chwilę do centrum kraju i jedziemy do Tampere. Tam trochę psuje się nam pogoda i zwiedzamy miasto w chmurach. Omijamy słynny Park Rozrywki Särkänniemi, a spacerując przez centrum podziwiamy tamtejszą architekturę. Miasto robi na nas wrażenie dość industrialnego, ponieważ przewija się tam dużo budynków o charakterze fabrycznym, gdzieniegdzie widać czerwone ceglane kominy.
Nasz kamperowy pierwszy raz 15

Replot to most w Finlandii łączący wyspę Replot z lądem w Korsholm. Ma 1045 m długości.

Wracamy na plażę!
Ponieważ bardziej cieszy nas widok morza niż miasta, szybko udajemy się do Yyteri – terenów rekreacyjnych niedaleko Pori. Tu zachwycają nas widokiem ogromne wydmy z piasku. Jest tak pięknie, że spędzamy tam wieczór i cały kolejny dzień. Nareszcie pełen relaks!
Następną atrakcją jest Rauma – trzecie pod względem wieku miasto w Finlandii, gdzie główną atrakcją jest wspaniała starówka wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Jest to największy w krajach nordyckich zespół urbanistyczny z drewnianą zabudową składającą się z ponad sześciuset domów. Miasteczko zwiedzamy szybko, bo w deszczu. Mimo iż jest ono zabytkowe, próżno szukać tam wielu turystów.
Wreszcie docieramy do najstarszego miasta w Finlandii oraz pierwszej jej stolicy – Turku. To miasto spośród wszystkich najbardziej nam się spodobało. Zwiedzamy największy zamek w kraju, który okazuje się naprawdę wielki i oferuje pokaźne zbiory muzealne. Zaraz potem ruszamy na przystań, by podziwiać wielkie i piękne trójmasztowce należące do Muzeum Morskiego Forum Marinum. Odwiedzamy też skansen Luostarinmäki, który zwiedzamy w ekspresowym tempie, ponieważ okazuje się, że jest on otwarty tylko do godz. 18, a my przybywamy tam o godz. 17.45. Tak naprawdę na dokładne zwiedzanie tego miasta można poświęcić spokojnie dwa dni. Nas jednak trochę goni czas, a przed nami jeszcze Helsinki i wyspa Suomenlinna.
Nasz kamperowy pierwszy raz 16

Piękne fińskie widoki...
Nasz kamperowy pierwszy raz 17

Panorama Helsinek.

I koło się zamyka
Docieramy ponownie do Helsinek i tu też kończymy naszą przygodę z Finlandią. Miasto to wydaje nam się dość różnić od innych miast tego kraju. Po pierwsze, widać tu ogromną wielokulturowość wśród ludzi chodzących po ulicach, pojawiają się też liczni żebracy, których trudno było spotkać w innych częściach kraju oraz równie liczni pijacy. Miasto przypomina zachodnie metropolie, choć próżno szukać tu ogromnych biurowców. Co nas jeszcze uderzyło to to, że jest tu dość brudno. Tak czy inaczej, pokrótce przespacerowaliśmy się po centrum, kierując się w stronę Kauppatori, gdyż stamtąd odpływają promy na wyspę Suomenlinna. Kupujemy bilety (7 euro od osoby w dwie strony) i płyniemy (ok. 20 min).
Suomenlinna – Twierdza Finlandii – to jedna z największych fortec morskich na świecie, często nazywana Gibraltarem Północy, a wznosi się na kilku położonych blisko siebie wysepkach. Zabytek został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Wyspa jest częściowo zamieszkana przez ludzi, znajdują się tam poczta, sklep, restauracje itp. Twierdza jest także ulubionym miejscem pikników mieszkańców stolicy. My spacerujemy po terenie fortecy, chwilę odpoczywamy, a jako że jedną z największych tutejszych atrakcji jest okręt podwodny „Vesikko” (wstęp 5 euro), który uczestniczył w działaniach bojowych podczas II Wojny Światowej, postanawiamy dokładnie mu się przyjrzeć.
Tego samego wieczora odpływamy ostatnim promem do Tallina i rozpoczynamy powrót do naszego Krakowa.

Tekst i zdjęcia: caravaningworld.pl


08.09.2014
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News