Skandynawia jest regionem przyjaznym dla turystów. To spokojne i dobrze zorganizowane kraje, bez zatłoczonych dróg i z miłymi ludźmi. Pośród nich Dania. Nie spotyka się na tamtejszych trasach szaleńców przekraczających dozwolone prędkości. Jedyny problem, który odstrasza turystów z przyczepami kempingowymi, to konieczność przeprawy promowej.
Dla caravaningowców dobrym rozwiązaniem jest przeprawa ze Świnoujścia do Kopenhagi, chociaż takie rozwiązanie nie należy do najtańszych. Kampery i przyczepy kempingowe przekraczają wysokość 2 m, a to skutkuje wyższą ceną. Ograniczenia wynikają też z długości zestawu. Niekiedy jednak armatorzy proponują ciekawe promocje, dzięki którym można zaoszczędzić.
Ferma wiatrowa u wybrzeży Danii – tam dopiero wieje...
Uwaga przy wjeździe! Będąc w porcie należy upewnić się jak wygląda wjazd przyczepą na prom (przy kamperach nie ma problemu). Na promach pojazdy są ustawiane blisko siebie, dlatego wepchnięcie przyczepy to nie lada wyczyn. Parkowanie tyłem zestawem auto z przyczepą nie jest łatwą sprawą; z tyłu niewiele widać, nawet w lusterkach. Ale okazuje się, że pilot, który cały czas idzie z boku samochodu wydaje komendy i jeśli się do nich zastosować – cało i szczęśliwie wychodzi się z sytuacji. Przed wpłynięciem do portu w Kopenhadze mija się gigantyczny most przerzucony przez morze, którym można dojechać z Danii do Szwecji oraz widowiskową fermę niezliczonej ilości wiatraków energetycznych.
Nasz samochód z przyczepą zaokrętowany na promie.
Most między Danią a Szwecją liczy ok. 17 km długości.
Czynne do godz. 23.00 Adresy kempingów podane w przewodniku nie zawsze są prawdziwe... Wprowadzaliśmy namiary GPS, ale nie mogliśmy trafić do celu. W końcu skierowaliśmy się w inną stronę i trafiliśmy do kempingu położonego w obrębie obwarowań dziewiętnastowiecznej nadmorskiej twierdzy w miejscowości Charlottenlund – obrzeża Kopenhagi (N 55O44’58”,84; E 12O35’03”,69). Tu jednak okazało się, że wjeżdżać na kemping można tylko do godz. 23. Zamykający recepcję, znudzony Duńczyk oświadczył, że nie ma już wolnych miejsc i zaproponował jazdę do następnego kempingu (oddalonego o kilkanaście kilometrów). Nie był jednak gotów podać współrzędnych obiektu... Ponieważ godzina była późna, postanowiliśmy przenocować w przyczepie na obszernym parkingu. Policja kilkakrotnie monitorowała obiekt, ale nie niepokoili nas. W Danii jest ponad 500 zarejestrowanych kempingów, które zaliczane są do najlepszych w Europie. Natomiast nie wolno spać na ulicach, parkingach i w parkach – bez różnicy w czym się nocuje. Jak się rano okazało, w recepcji tego kempingu pracuje również Polka, która postarała się dla nas o wolne miejsce. Swoją drogą należy pamiętać o tym, że, szczególnie w Kopenhadze jest zwyczaj rezerwowania miejsc na kempingach.
Kemping położony w obrębie obwałowań XIX-wiecznego fortu w Charlottenlund.
Bez roweru ani rusz Dania jest położona na Półwyspie Jutlandzkim oraz 406 wyspach, z których 79 jest zamieszkanych. Gdzie nie stanąć, to zawsze będziemy w zasięgu klimatu morskiego. Po krótkim czasie człowiek przyzwyczaja się do chłodnych wiatrów i tak jak tubylcy zaczyna chodzić w koszulkach z krótkimi rękawami. W ciągu trzech tygodni można nieźle uodpornić organizm, co powinno starczyć na całą zimę. Będąc w Danii, oczywiście trzeba mieć rower. Z kempingu w Charlottenlund do zabytkowego centrum Kopenhagi jest około 10 km. Całą tą odległość można przemierzyć wygodnymi ścieżkami. Trzeba tylko pamiętać, że ścieżki, bez wyjątku, służą posiadaczom dwóch kółek i obecność na nich osób pieszych jest niepożądana.
Port jachtowy w pobliżu kempingu w Charlottenlund.
Fragment ogrodów Tivoli. Dzieci znajdą tam znacznie więcej atrakcji...
Samostanowiąca Christiania Miasto jest stolicą Królestwa Danii od XV wieku. Przeżyło kilka pożarów oraz dwa ataki Anglików z morza. Szczególnie bolesny był ten drugi (w 1807 r.). Najeźdźcy bombardowali centrum przez trzy doby, niszcząc większą jego część. Niespełna pół wieku później Kopenhaga ponownie przeżywa wielki rozkwit, a dzięki zakrojonej na szeroką skalę odbudowie śródmieścia zyskała dzisiejszy rozmiar i wygląd. Będąc w stolicy Danii, koniecznie trzeba zobaczyć barokowy pałac królewski Amalienborg i zaliczyć zmianę warty (w południe – jeśli rodzina królewska jest obecna) oraz pobliski kościół Marmurowy, pałac Rosenborg położony w wspaniałym parku i dzielnicę Christiania, której mieszkańcom władze duńskie nadały status niezależnej społeczności – nie wolno tam jeździć samochodem oraz fotografować ludzi.
Urocza uliczka średniowiecznego Helsingor.
Siostra syrenki warszawskiej? Miasto szczyci się wieloma bogatymi w zbiory muzeami. Największe muzeum Skandynawii to Muzeum Narodowe Danii. Powinno się obejrzeć również, przynajmniej z zewnątrz, Bibliotekę Królewską. Z bardziej egzotycznych obiektów śmiało polecić można Muzeum Rekordów Guinnessa i Muzeum Erotyki. Oczywiście nie wolno pominąć symbolu Kopenhagi – Małej Syrenki, która, jak mówi legenda, jest siostrą syrenki warszawskiej. Wandale i wielbiciele kilkakrotnie okaleczali pomnik, ucinając sympatycznej dziewczynie co nieco... Niedaleko od syrenki znajduje się jedyny w Danii kościółek wyznania anglikańskiego. Tam w trakcie zwiedzania turysta otrzymuje historię obiektu w języku polskim, a to nie zdarza się często. Wartym zaznaczenia jest fakt, że Dania, jako jedyny kraj Europy, zaprotestowała przeciwko likwidacji Polski po III rozbiorze w 1795 r.
Letnia rezydencja królewska w Fredensborg. Ogrody Tivoli Niezwykle urocza i malownicza jest dzielnica Nyhavn z XVIII-wiecznymi hanzeatyckimi kamieniczkami i przycumowanymi żaglowcami oraz licznymi knajpkami, barami i piwiarniami. Szkoda tylko, że ceny są tam dość wysokie, ale pospacerować i pooglądać warto. Dzieci będą zadowolone ze zwiedzenia jednego z najbardziej interesujących akwariów w Europie z olbrzymim zbiorem ryb tropikalnych, a także z basenami, w których żyją zabójcze krokodyle i rekiny. Pociechy koniecznie powinny pobuszować po ogrodach Tivoli, które uwielbiał słynny poeta i bajkopisarz Christian Andersen. Pomnik poety patrzącego na ogrody stoi w bezpośredniej bliskości ogromnego ratusza. Przy odrobinie szczęścia można w ogrodach zobaczyć orszak poprzedzany wspaniałą orkiestrą, doboszami i oddziałem gwardii królewskiej w niedźwiedzich czapach. W złoconej karocy jedzie królowa i pozdrawia małą rączką zgromadzonych. Dlaczego „małą”? Bo cały orszak to inscenizacja perfekcyjnie i z wielką powagą odgrywana przez dzieci (!).
Na parkingu dla rowerów trudno czasem znaleźć wolne miejsce. Tutaj parking przy dworcu kolejowym w Kopenhadze.
Zaklęty w kamień Kopenhaga jest dobrym punktem wypadowym do okolicznych zabytków i ciekawych miejsc zlokalizowanych w północnej części wyspy Zelandii. Jadąc wzdłuż wybrzeża, napotykamy dawne osady rybackie – obecnie istne perełki architektury. Drogi nadbrzeżne mają ograniczenia prędkości do 70 km/h, a ich użytkownicy stosują się do zakazów. Po 38 kilometrach, zbaczając w lewo, natrafimy na miasto Fredensborg z letnią rezydencją królewską. Barokowy pałac o białych ścianach i zielonych dachach jest otoczony wspaniałym parkiem o powierzchni 30 ha. Kilkanaście kilometrów dalej, w kierunku wybrzeża, znajduje się małe średniowieczne miasteczko Helsingor, obecnie port dla promów do Szwecji, które stanowią konkurencję cenową przeprawy mostowej do Malmo. Największą atrakcją miejscowości jest XVI-wieczny zamek Kronborg. Obiekt od 2000 r. jest na liście UNESCO, a słynie z tego, że Szekspir ulokował tu akcję „Hamleta”. W podziemiach śpi zaklęty w kamień legendarny rycerz Holder Danske, który zbudzi się, gdy Danii zagrozi niebezpieczeństwo. Zamek jest udostępniony do zwiedzania za niewielką opłatą. Powrotną drogę postanowiliśmy przebyć autostradami duńskimi i niemieckimi, zatrzymując się w Odense i Roskilde. To drugie miasteczko leży o 45 km w kierunku na wschód od Kopenhagi.
Obszerny kemping w Roskilde położony jest tuż nad fiordem.
Na łodziach wikingów Roskilde kojarzy się z jednym z największych w Europie festiwali rockowych, ale oferuje także inne atrakcje. Najważniejsza to królewska gotycka katedra wpisana na listę UNESCO, wybudowana w XII wieku. Wewnątrz znajduje się 38 sarkofagów członków rodziny królewskiej. Gotycki ołtarz pierwotnie miał być w katedrze w Gdańsku. Został jednak zarekwirowany przez celników duńskich w trakcie przeprawy przez cieśninę Sund i takim sposobem znalazł się w Roskilde, gdzie pozostaje do dzisiaj. Zwiedzanie katedry jest płatne i możliwe tylko do godz. 17. Miasto dumne jest również z Muzeum Łodzi Wikingów z unikalną ekspozycją pięciu zrekonstruowanych okrętów zatopionych w wodach fiordu w 1000 r. Wikingowie zatopili okręty w celu wypłycenia wejścia do portu i tak przetrwały zamulone piaskiem do lat 70. ubiegłego wieku. Muzeum oferuje zwiedzającym wiele atrakcji, m.in. rejsy łodziami wikingów po zatoce. Bezpośrednio przed obiektem jest zlokalizowany (i mocno oblegany) kamperpark. Prawdopodobnie kampery korzystają z infrastruktury pobliskiego portu jachtowego. Co ważne – 4 km od Roskilde, nad brzegiem rozległej wody (fiord), znajduje się trzygwiazdkowy kemping. Koordynatów GPS nie można znaleźć w sieci, ale nie jest to problem, ponieważ kemping jest dobrze oznaczony (tel. +45 46757996 – wymagany j. angielski). Obiekt jest duży i dobrze zagospodarowany. Miejsc jest tyle, że prawdopodobnie nie ma konieczności rezerwacji. Przynajmniej my pod koniec sierpnia nie mieliśmy z tym najmniejszych problemów. Ceny są niższe od Kopenhagi o około 30 proc. Dwie osoby w przyczepie powinny się zmieścić w koszcie 80-100 zł. Dla dzieci przewidziane są ulgi. Duńczycy najwyraźniej preferują turystykę z przyczepami. Kampery, które spotykaliśmy po drodze, przeważnie pochodziły z Włoch lub Niemiec. Z Roskilde dojechaliśmy do Hillerod, gdzie atrakcją jest renesansowy zamek Frederiksborg. Budowla znajduje się na trzech wyspach, otoczona parkiem w stylu francuskim z wodnymi kaskadami. Obiekty są świetnie utrzymane. W zamku mieści się warte zwiedzenia Narodowe Muzeum Historyczne.
Przystań replik łodzi wikingów w Roskilde.
Pomnik H. Ch. Andersena położony w parku miejskim w Odense.
Odense. Rzeźba duńskiego artysty Jensa Galschiota, po której „nagim ciele” z lubością ślizgają się dzieci.
Na koniec Odense Po trzech dniach spędzonych w Roskilde i okolicach, ruszamy z przyczepą w kierunku Odense – miasta, w którym urodził się Hans Christian Andersen. Odense jest położone na wyspie Fyn (Fionia). Aby tam się dostać, trzeba przejechać mostem, a w zasadzie dwoma stykającymi się mostami o łącznej długości 13 401 m (przejazd płatny ok. 3 euro). W Odense stajemy na trzygwiazdkowym kempingu (N 55O22’11”,06; E 10O23’34”,72). Świetnie utrzymany i urządzony, ale nie tani. Bardzo czysty. W toaletach ciepło, a w tle leci dyskretna muzyczka. Miejsca sporo. Trzeba jednak pamiętać, że to już koniec sierpnia. Odense jest jednym z najstarszych duńskich miast. Pamięta jeszcze czasy wikingów i Haralda Sinozębego. Trzeba miasto koniecznie odwiedzić i zaliczyć choćby dwa (mało ciekawe) muzea związane z Andersenem. Warto powłóczyć się po uroczych ulicach starego miasta oraz dobrze utrzymanych parkach. Co pewien czas napotkamy oryginalne rzeźby mieszkającego tu artysty Jensa Galschiota. Miasto jest dobrym punktem wypadowym do zwiedzenia wyspy słynącej z wiosek, których wygląd nie zmienił się od średniowiecza.
Informujemy, że zaktualizowaliśmy naszą Politykę prywatności (dostępną w regulaminie). W dokumencie tym wyjaśniamy w sposób przejrzysty i bezpośredni jakie informacje zbieramy i dlaczego to robimy.
Nowe zapisy w Polityce prywatności wynikają z konieczności dostosowania naszych działań oraz dokumentacji do nowych wymagań europejskiego Rozporządzenia o Ochronie Danych Osobowych (RODO), które będzie stosowane od 25 maja 2018 r.
Informujemy jednocześnie, że nie zmieniamy niczego w aktualnych ustawieniach ani sposobie przetwarzania danych. Ulepszamy natomiast opis naszych procedur i dokładniej wyjaśniamy, jak przetwarzamy Twoje dane osobowe oraz jakie prawa przysługują naszym użytkownikom.
Zapraszamy Cię do zapoznania się ze zmienioną Polityką prywatności (dostępną w regulaminie).