artykuły

podrozePODRÓŻE
ReklamaBilbord Ubezpieczenia

Kamperem w królestwie rowerów (1)

Czas czytania 7 minut
Kamperem w królestwie rowerów (1)

Czym nas tak zachwyciła Holandia? Tuż po przekroczeniu granicy niemiecko–holenderskiej przekonaliśmy się, że infrastruktura drogowa Holandii jest po prostu imponująca. Drogi są równe niczym blat stołu – na próżno więc szukać dziur i ubytków, nawet na drogach podrzędnych. Sieć autostrad, zjazdów, rozjazdów niczym mocna pajęczyna swobodnie prowadzi do celu.

Ale… uwaga na rowerzystów! Nie jesteśmy jeszcze, niestety, przygotowani na taką liczbę bicykli i ścieżek rowerowych. A w Holandii na większości skrzyżowań rowerzysta ma pierwszeństwo. Co jeszcze? Małe uliczki poprzecinane czystymi, zadbanymi kanałami, nad którymi górują romantyczne, otwierane, czasem drewniane, mosty. Lekko pochyłe domy, które sprawiają wrażenie jakby pochylały się na przywitanie turystów i ich uśmiechnięci mieszkańcy, którzy w ramach dbałości o ich estetykę czyszczą je karcherem bądź z upodobaniem bielą.

Morze kwiatów, tłum rowerów
Dla nas, ludzi z północy, najkorzystniejszym dojazdem do Holandii był przejazd przez Kostrzyń, a następnie kierunek Magdeburg, Hanower, Oldenburg, aby zatrzymać się w Winschoten. Znajduje się tu ogród botaniczny Het Rosarium, gdzie można podziwiać m.in. przepiękne połacie tulipanów oraz około 300 gatunków innej roślinności. Jednakże sympatykom tych pięknych kwiatów polecam okres marzec – kwiecień. Nasza wyprawa miała miejsce w czerwcu, więc podziwianie kwiatowych dywanów nie było nam dane. Z uwagi na porę roku wykreśliliśmy też z planów wizytę w Keukenhof  w Lisse. Ten cudowny ogród otwarty był tylko od marca do 16 maja 2010 r. W przyszłym roku czynny będzie od 24 marca do 20 maja, koszt zwiedzania to14,50 euro (parking 6 euro). A za to - 32 ha tulipanów, hiacyntów, lilii, krokusów i innych roślinek. Udajemy się do Groningen. I tu doskonale sprawdza się teza, że każdy mieszkaniec Holandii jeździ na rowerze. Właśnie w Groningen jest najwięcej w Holandii ścieżek rowerowych, a miasto to zajmuje trzecie miejsce na świecie pod względem ich liczby. Więcej jest ich tylko w dwóch chińskich miastach. W Groningen polecam spacer deptakiem w kierunku Grote Mark oraz wspinaczkę na kościelną wieżę Martinitoren. Z Groningen jest niedaleko do stolicy Fryzji – Leeuwarden. Jak Fryzja, to oczywiście piękne konie fryzyjskie. Tu warto zobaczyć  historyczną starówkę z wieżą Oldehove, kościołem Jacobijnerkerk z XV w., ratuszem z 1713 r., pomnikiem koni fryzyjskich oraz domem, gdzie dzieciństwo spędziła Mata Hari.

ReklamaKamperem w królestwie rowerów (1) 1
Śpij na tamie, kupuj w Edam
Jadąc dalej, zbliżamy się do chyba największej atrakcji – przejazdu przez tamę Afsluitdijk. Widoki są godne polecenia i zachęcam do spędzenia noclegu właśnie na tamie. Są tu co najmniej dwa postoje dla kamperów, oczywiście z pełnymi wygodami. Kierujemy się do stolicy kraju. Po  drodze zwiedzamy Hoorn – przepiękne, ciche miasteczko portowe i Edam; zachęcam do zrobienia tam serowych zakupów. Są tu dwa takie sklepy, oczywiście ceny są nieco wygórowane, ale uwierzcie mi-warto, gdyż takiego sera nie kupi się już w innych regionach (no, poza Goudą). Docieramy do kolejnej atrakcji, będącej symbolem i stanowiącej o sile tego państwa – skansen  Zaanse Schans w Zaandijk. Cóż to takiego? Urokliwa uliczka wraz z domostwami urządzona na styl XVIII-wieczny i oczywiście wiatraki. Ekspozycję można zwiedzać do godz. 17, a potem można swobodnie spacerować bądź jeździć na rowerze po całym terenie skansenu. Przy skansenie znajduje się kamperowy parking – 7 euro za dobę. Każdy wiatrak jest odmiennego przeznaczenia, każdy można zwiedzić w środku. Ponadto, w miasteczku można przypatrzeć się jak produkowane są holenderskie klumpy. Co do klumpów, dużo Holendrów na co dzień lubuje się w takim obuwiu. Widziałam nawet osoby jeżdżące na rowerze w klumpach.

Tramwaj górą
Zwiedzającym stolicę proponuję pozostawienie kampera na kempingu i dalsze podróżowanie środkami transportu publicznego. My korzystaliśmy z usług kempingu Zeeburg. To bardzo przyzwoity kemping, z możliwością wypożyczenia rowerów i kajaków. Za kampera, z dwiema osobami, trzeba zapłacić w średnim sezonie 21 euro, kolejna osoba to wydatek 4,50 a prysznic 0,80 euro. Do najbliższego tramwaju pieszo ok. 10 minut, a tramwajem ok. 5-7 min do centrum, pod amsterdamski dworzec kolejowy. Czytając, iż tramwajem jest zaledwie 5-7 min do centrum można odnieść wrażenie, iż odcinek ten można również pokonać spacerkiem. Nic bardziej złudnego. Jesteśmy w Holandii a tam tramwaje rozwijają prędkość dla nas kosmiczną. W każdym  tramwaju można zakupić bilet – koszt 2,60 euro w jedną stronę. Do zwiedzania Amsterdamu nie trzeba specjalnie zachęcać. Jeden dzień to zdecydowanie za mało, na same muzea trzeba poświęcić ich co najmniej kilka. Pragnę zwrócić uwagę na przejażdżkę tramwajami wodnymi. Oczywiście polecam, wycieczka trwa 1-1,5 godz., trasa jest omawiana w 3 językach (holenderski, angielski, niemiecki). Koszt wycieczki to w zależności od firmy 8-15 euro od osoby. Kursy rozpoczynają się spod dworca kolejowego. Ponadto, zwiedzając Holandię proponuję skorzystać z Holland pass. Z tego miejsca pozwolę sobie pozdrowić Agnieszkę i Mariusza ze Stargardu Szczecińskiego, których kamperowa życzliwość pozwoliła mi zwrócić uwagę na ten kawałek plastiku. Jest to nic innego jak karta zniżkowa wraz z 5 darmowymi wejściami do wybranych przez siebie miejsc w całej Holandii. Pozwala zaoszczędzić pieniądze i czas tracony w kolejkach do kasy. Ponieważ ma kilka wariantów, zachęcam do odwiedzenia strony www.hollandpass.com.

ReklamaKamperem w królestwie rowerów (1) 2
Kaprysy u góry

Odnośnie zaopatrywania się w artykuły codziennego użytku w Holandii musimy pamiętać, że sklepy są w niedzielę nieczynne a w tygodniu najczęściej czynne do godz. 17, z wyjątkiem czwartków  (do godz. 21). I jeszcze parę słów o pogodzie w Holandii. Jest takie holenderskie powiedzenie, że „jeżeli nie podoba Ci się pogoda, poczekaj 15 minut”. I rzeczywiście – parę minut po deszczu potrafi wyjść zza chmur piękne słońce. Bądź na odwrót. Pogoda jest bardzo kapryśna, więc na wszelki wypadek zawsze lepiej ubierać się na tzw. cebulkę, z parasolką w ręku. Kolejne miejsca warte polecenia to okolice Amsterdamu: Haarlem, Heemstede, Zandvoort, Katwijk, Lejda. Jadąc w kierunku Haarlemu, przejeżdżamy obok lotniska Schiphol. Tuż nad naszym kamperem wzbija się ku niebiosom potężny, błękitny, stalowy ptak. Trudno przelać na papier jakie odnieśliśmy wówczas wrażenie, ale jako dzierżąca stery kamperka miałam ogromną ochotę się pościgać.

Haarlem...
... jest miastem pełnym antyków i antykwariatów, można tu poczuć klimat starej, zatrzymanej w czasie Holandii. To również łakomy kąsek dla entuzjastów wiatraków. Mieszczą się tu 3 wysokie wiatraki różnego typu. De Adriaan – drewniany, z 1778 r., otwarty dla zwiedzających w godz. 10-17 (3,5 euro). De Eenhoorn – to XVIII-wieczny wiatrak tartaczny a De Hommel – służący do osuszania gruntów.

Zandvoort, Katwijk...
... to oczywiście kąpieliska oblegane przez amsterdamczyków, jednakże bardziej kameralne i mniej tłoczne niż w Scheveningen. Tuż przy plaży znajduje się olbrzymi parking. Niestety, z zakazem wjazdu dla kamperów – a szkoda, bo zarówno w nocy, jak i za dnia był podczas naszej obecności prawie pusty. Obok znajduje się kemping De Noordduinen (www.noordduinen.nl). Jest prawdziwym kombinatem relaksacyjnym: posiada własne baseny, możliwość wynajęcia domku, animacje dla dzieci, na miejscu pieczony jest chleb i bułeczki. Turyści chcący iść na plażę nie muszą nadrabiać na około 1,5 km pieszo tylko dostają klucz od furtki prowadzącej bezpośrednio na plażę. Cena za ten luksus również jest odpowiednia: jest tam drożej  o 15 euro od amsterdamskiego kempingu.

Heemstede to  parowa stacja pomp, zaś Lejda to bardziej miejsce na dobrą kawę niż zwiedzanie.

Tekst i zdjęcia: Marzena Rabczuk
Dokończenie w następnym numerze


27.10.2010
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News