artykuły

podrozePODRÓŻE
ReklamaBilbord Ubezpieczenia

Dakar i caravaning

Czas czytania 7 minut
Dakar i caravaning

Wśród Polaków w klasyfikacji generalnej rajdu Dakar 2012 bezsprzecznie najlepszy okazał się Rafał Sonik. Quadowiec dojechał na metę 14. etapu jako szósty, co ostatecznie dało mu czwarte miejsce. Po powrocie z Ameryki Południowej ujawnił nam, że tak wysoką lokatę zawdzięcza w niemałej mierze komfortowym warunkom, w jakich przyszło mu wypoczywać po trudach rajdu. Tak bardzo docenił „dom na kołach”, że na Dakar 2013 jego team także zabierze kampera!

„Polski Caravaning”: Gratulujemy kolejnego sukcesu podczas rajdu Dakar 2012. Naszych Czytelników zainteresuje z pewnością fakt, że po raz pierwszy w Ameryce Południowej twój team poruszał się kamperem, jaki znajdziemy w ofercie wypożyczalni firmy duni.pl. Pomysł może wydać się wariacki – w końcu kamper z alkową nie powstał, by przemierzać bezdroża Andów...
Rafał Sonik: Dziękuję za gratulacje. Od razu dementuję też domysły, że kamper w Andach jest bardzo kuriozalnym zamysłem. Otóż bardzo miło wspominam model Dethleffs Globe R 583 na bazie Ducato, który specjalnie przygotował mi na tegoroczny rajd Włodek Dunikowski. Już podczas Dakaru 2011 zauważyłem, jak wielkim udogodnieniem dla moich rywali jest posiadanie kampera. Obserwowałem z roku na rok ekipy rajdowców. Profesjonalne teamy albo poruszają się kamperami, albo sypiają po hotelach. 3 lata temu organizatorzy rajdu Dakar zmienili przepisy, dając zielone światło pojazdom serwisowym. Te nie muszą posiadać klatki bezpieczeństwa. Wystarczy, by team zadbał o montaż profesjonalnych urządzeń nawigacyjnych. W tym roku ułatwienia dla pojazdów seryjnych były jeszcze większe, bo pozwolono na udział przednionapędowych samochodów towarzyszących zawodnikom. To oczywiście ogromne ryzyko, bo wspinają się one, towarzysząc rajdowcom na przełęcze w Andach, a tam nierzadko nawet w lecie leży śnieg! Baliśmy się oczywiście oblodzonych dróg szutrowych.

ReklamaDakar i caravaning 1
Dakar i caravaning 2

„PC”: Niemałym zaskoczeniem jest więc fakt, że wybraliście całkiem seryjną, żeby nie powiedzieć na wskroś szosową odmianę kampera z alkową, jaki każdy śmiertelnik może wypożyczyć w Polsce.
RS: Rok temu bałbym się zabrać kampera. Widziałem, w jakim stanie są te drogi w Ameryce Południowej. Już wtedy organizatorzy rajdu Dakar obiecywali teamom, że w 2012 r. drogi dla wozów assistance będą bardziej cywilizowane. I były, ale i tak zamiast asfaltu kamper musiał znieść trudy podróży po bitej glinie i szutrze.

„PC”: Dlaczego więc wybrałeś kampera z Nowego Sącza? Dethleffs to raczej delikatny sprzęt...
RS: Nie zdążyłem po prostu przygotować swojego kampera, a szukając czegoś fajnego, od razu natrafiłem na Włodka. Okazał się bardzo kompetentnym doradcą i jestem mu wdzięczny za zaufanie, jakim mnie obdarzył, skoro uznał, że nie jestem wandalem (śmiech), więc o ile uwielbiam katować quady, to już z pojazdem turystycznym obchodzę się delikatnie. W tym roku mocno katowałem quada, nie obyło się też bez poważnej awarii i tylko cudem uniknąłem poważnych obrażeń. Uwadze mediów uszedł fakt, że w tym roku mój team po raz pierwszy wiódł życie caravaningowe. Podczas 2-tygodniowej imprezy sportowej kamper przygotowany przez Włodka Dunikowskiego towarzyszył ekipie i dzielnie zniósł trudy wysokogórskiej wspinaczki. Włodek zaufał mi, a kamper przetrwał – to jest najważniejsze, że z morderczej podróży podwozie Ducato wyszło bez szwanku, a zabudowa nie odniosła najmniejszego uszczerbku.
ReklamaŚT2 - biholiday 06.03-31.05 Sebastian
Dakar i caravaning 4

„PC”: Wojciech Szymkowski, kierowca kampera Globe R 583 faktycznie wspomina, że kamper... przeżył. Gdy poprosiliśmy go o pierwsze wrażenia po powrocie do kraju, stwierdził nawet, że jest w szoku, bo co prawda na trasie raz zdarzyło się, że odpadły półki podsufitowe i tylko mocniejsze wkręty uratowały sytuację, to zaraz dodał, że kamper pokonał tak morderczą trasę bez jakiejkolwiek usterki mechanicznej!
RS: Tu raz jeszcze ukłon dla Fiata Ducato. Samochód sprawował się rewelacyjnie, a i zabudowie typu alkowa nie można było nic zarzucić. W poprzednich latach wszyscy utyskiwaliśmy na problemy kwaterunkowe. W Ameryce Południowej po każdym odcinku rajdu Dakar sprawą pierwszorzędną jest posiłek, prysznic i sen. Do kampera skutecznie przekonała mnie sytuacja sprzed roku, kiedy przez godzinę szukaliśmy miejsca w najbliższych od pola biwakowego hotelach. To strata cennego czasu, który winniśmy poświęcić odpoczynkowi, a nie zajmować sobie głowę noclegiem. Kamper to inna bajka! Mogę się po dniówce relaksować, popijając winko – oczywiście nie za dużo (śmiech). Wygodne wnętrze gwarantuje odprężenie i pozwala szybko zregenerować siły. To prawdziwy luksus podczas rajdu. Byłbym w ciężkim kłopocie, gdybym nie mógł używać tam kampera. Najmilej wspominam oczywiście prysznic – a jakże, wyśmienita sprawa! Niestety, nie za bardzo mogliśmy gotować w aneksie kuchennym, bo też obowiązuje absolutny zakaz przewozu jedzenia między Argentyną a Chile.

„PC”: Z czego jeszcze musieliście zrezygnować?
RS: Muszę się przyznać, że najbardziej musiała sobie odmówić komfortu moja pięcioosobowa ekipa. Mechanicy, kierowca kampera i fizjoterapeuta nie za bardzo nacieszyli się kamperem – zaraz po krótkiej regeneracji sił i prysznicu wszyscy oni opuszczali zabudowę, bo też bardzo im zależało, bym szybko zasnął.
Dakar i caravaning 5

„PC”: Wojciech Majewski, serwisant quadów ujawnił nam, że zdecydowanie woleli spać pod namiotami albo wprost pod... którymś z kół kampera, bo bardzo głośno chrapiesz.
RS: To prawda. Nie jest ze mną lekko. Pewnie też wiecie, że jak materac jest węższy niż 160 cm, to po prostu nie potrafię się porządnie wyspać – potwierdzi to mój fizjoterapeuta. Po prostu nie znoszę szczuplejszych sypialni i dlatego tak bardzo upodobałem sobie nocleg w obszernej alkowie kampera! Na usprawiedliwienie mogę tylko dodać, że izolacja akustyczna kampera okazała się na tyle znakomita, że moja ekipa wysypiała się jednak w jego bezpośrednim otoczeniu (śmiech). Wojtek Majewski ma to szczęście, że zasypia dosłownie gdzie popadnie, ale to pewnie przyzwyczajenie wyniesione z pasji wspinaczkowej, kiedy zmęczony turysta zasypia w przeciągu chwili. Ja faktycznie potrzebuję komfortowej sypialni. Podczas rajdu Dakar na okrągło w bazie noclegowej pracują agregaty prądotwórcze, mechanicy nocami przygotowują sprzęt. Hałas i ogólny zgiełk jest nie do zniesienia, więc obowiązkowymi akcesoriami są... stopery do uszu. W intuicyjnie zaprojektowanych schowkach w alkowie miałem je zawsze pod ręką! Niebywałą zaletą kampera jest jego szczelność. W Ameryce Południowej kurz i pył jest wszechobecny, a tu wystarczyło zamknąć okna i włączyć klimatyzację postojową. Teraz wiem, jak wielkim udogodnieniem jest posiadanie komfortowo wyposażonego kampera.

„PC”: Co nauczyło cię „bycie w drodze” i życie caravaningowe?
RS: Racjonalne pakowanie się ma ogromne znaczenie dla powodzenia wszelkiej eskapady, a wiadomo, że na Dakar wozi się setki różnego rodzaju drobiazgów. My mieliśmy nasz sprzęt w opisanych szufladach i półkach, a do tego laptop, w którym zapisaliśmy wszystkie informacje o najdrobniejszych akcesoriach i wyposażeniu quadów. Wystarczyło odpalić komputer i można było dzięki takiej ściądze w mig przypomnieć sobie, gdzie znajdziemy potrzebną w danej chwili część zamienną.

„PC”: Renata Patryn – odpowiedzialna za organizację twoich wyjazdów na zawody i „mózg” całej ekipy przyznała się, że jakkolwiek był to wasz debiut caravaningowy, to jednak wiele czerpała z lektury magazynów podróżniczych.
RS: Przyznam, że dobrze znam magazyn „Polski Caravaning”. W końcu dzięki lekturze „PC” dotarłem do Włodka Dunikowskiego i to właśnie jemu powierzyłem obowiązki przygotowania kampera na Dakar.

„PC”: Standardowy kamper w Andach budził zdziwienie rywali?
RS: Na pewno budził podziw, bo też zadbaliśmy o jego doposażenie off-roadowe. Zabraliśmy sześć dodatkowych kół, liny, taśmy, łopaty. Globe R był dobrze przygotowany i cieszę się, że Włodek profesjonalnie podszedł to tego wyzwania. Teraz rozmawiam z nim intensywnie, bo mam plan sprawić sobie dużo bardziej wyspecjalizowany „dom na kołach” z myślą o starcie w przyszłorocznych zawodach.
Dakar i caravaning 6

„PC”: Co jest twoim marzeniem?
RS: Rozsuwane na boki ściany i duże wnętrze dla ośmiu osób! Na Dakar 2013 planuję pojechać potężnym pick-upem z naczepą. Oczywiście liczę tu na doświadczenie tych, którzy mieli do czynienia z tego typu sprzętem caravaningowym. Czy to dobry wybór – czas pokaże.

„PC”: Pozostaje życzyć powodzenia i liczyć, że nasi Czytelnicy pomogą dokonać Ci najlepszego wyboru.
RS: Dziękuję.

Rozmawiał: Rafał Dobrowolski
Fot.: Jacek Bonecki (www.bonecki.com)


17.05.2012
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News