artykuły

podrozePODRÓŻE
ReklamaBilbord Ubezpieczenia

Brytyjska przygoda (1)

Czas czytania 8 minut
Brytyjska przygoda (1)

Wpatruję się w monitor, przewijając tysiące zdjęć, ręce spoczywają obok klawiatury, notatki na stole, w głowie burza, ale zupełnie nic z tego nie wynika. Jak mam opisać nasze podróże po Wielkiej Brytanii? Wyprawa od punktu A do punktu B? Pogawędzić o wrażeniach, ludziach, zabytkach, ukazać ten inny świat na fotografii? Właśnie tak? Nie..., to nie tak.

Nie zamierzam bowiem napisać sprawozdania z urlopowej wyprawy kamperem. Nasze podróże mają inny charakter. Nie wyznaczamy zawczasu trasy, obiektów do zwiedzenia, kempingów do odpoczynku i nie dostosowujemy czasu i drogi do skąpych urlopowych możliwości. To nasza sytuacja rodzinna i wynikający zeń stosunek do tego kraju, jego historii, kultury i ludzi sprawiają, że podróże mają charakter wycieczek tematycznych. Czasem są to rzeczywiście krótkie wycieczki, innym razem dłuższe wyprawy, bywa, że kampera zamieniamy na rowery lub korzystamy z autobusu rejsowego.

Brytyjska przygoda (1) 1

Przepiękny klif francuski.

Dlaczego akurat te ziemie?
Około dwustu kilometrów na zachód od Londynu, w pobliżu Gloucester, w krainie nazywanej Sercem Anglii – Herefordshire, leży małe, urokliwe miasteczko Ross-on-Wye. Traktujemy je jak nasz drugi dom i bazę, tu bowiem mieszkają nasze dzieci, Joanna i Matthews. W pobliskim Goodrich, u stóp średniowiecznego zamczyska, w domu rodziców Matta, leżącym nad tą samą rzeką Wye, rozmawiamy o historii tej ziemi, legendach, o problemach ludzi, o pięknie wzgórz Cotswold, o walijskich górach, o dzikich Grampianach i jeszcze dzikszej Kaledonii na północy Szkocji. Tak rodzą się plany wycieczek bliskich i dalekich. Nie bez powodu nazwałem je wyprawami tematycznymi. Gdy rozmowa dotyczyła wysokich pływów w Kanale Bristolskim, najbliższa trasa wiodła właśnie tam. Gdy rozmowa zeszła na górnicze tradycje południowej Walii i ciężki znój pracujących w dziewiętnastowiecznych kopalniach rudy żelaza i węgla, dzieci, nawet 12-letnich, pojechaliśmy i tam. Zjechaliśmy na dół, dotykaliśmy tych skał, widzieliśmy chodniki wysokie zaledwie na 70 cm. Teraz ta kopalnia jest nieczynna, pracujący tu ostatni górnicy zostali przewodnikami. Nieśmiertelna legenda Albionu, o królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu, nie budzi już sporów co do prawdziwości wydarzeń. Król Artur został bowiem zidentyfikowany jako postać autentyczna, spory trwały od wieków i trwają nadal co do usytuowania siedziby króla – Camelotu. Powiedzcie sami, jak można być obojętnym i nie sprawdzić osobiście śladów i poszlak? My sprawdziliśmy. Pokłosiem rozmów o rybackiej tradycji wiosek leżących nad Kanałem Bristolskim i Morzem Irlandzkim, po drodze z Bristolu, przez Devon do Kornwalii, była wyprawa do głęboko wciętych dolin nadmorskich z wioskami usytuowanymi nad rwącymi strumieniami i jedną z wiosek leżących na stromym zboczu, co znacząco wpływa na życie mieszkańców, a dla turystów jest niebywałą atrakcją.
Brytyjska przygoda (1) 2
ReklamaŚT - biholiday 06.03-31.05 Sebastian

Spacery w pobliżu klifów dostarczają wiele emocji... Tutaj w Dover.

Rozmowy o historii, jakże różnych narodów zamieszkujących te ziemie, powiodły nas do wielu zamków, pałaców, na Wał Hadriana i ruiny rzymskich fortów, a nawet do świetnie zachowanych rzymskich term w Bath, niedaleko Bristolu. Cóż byłoby warte nasze wędrowanie, gdyby umknęło naszej uwadze piękno tej ziemi? Wiele z naszych podróży zmierzało w zakątki ciche, mało znane, ale piękne tak, że dech w piersiach zapiera, jak choćby wioski położone nad strumieniami w dolinach wzgórz Cotswold, najbardziej angielskie w charakterze, wyglądające jakby czas zatrzymał się w czasach  Karola Dickensa. Nie opiszę wielkich brytyjskich metropolii, Londynu, Birmingham, Manchesteru, Liverpoolu, bo w naszych kamperowych wyprawach nie ma dla nich miejsca. Takie miasta odwiedza się przy innej okazji. I inaczej.
Brytyjska przygoda (1) 4

Widok z promu na port Dover.

Obowiązkowo!
Zacząć trzeba oczywiście od widoku, który dla przybywającego na Wyspy jest jak misterium, panoramy kanału La Manche, według Francuzów, a English Channel, według Brytyjczyków, z majaczącymi w oddali kredowymi klifami Dover. Do Calais warto przyjechać wcześniej o jeden lub dwa dni od zaplanowanej przeprawy promowej. Zatrzymać się na odpoczynek po podróży można na placu postojowym dla kamperów przy plaży, koło portu. Jest tam również serwis obsługi z automatami do poboru wody, można spuścić wodę szarą i opróżnić kasetę WC. Za serwis nie pobiera się opłaty. Nocleg na tym placu kosztuje 6 euro. Można jednak wjechać na teren Car Ferry, gdzie na ogromnym parkingu zawsze jest wiele kamperów i przyczep. Czekają one na prom, niektóre z nich nawet dwa lub trzy dni, gdyż jest to miejsce bardzo przyjazne na nocleg, z luksusowymi łazienkami i toaletami. W drodze z Polski do Dover wpisać należy koordynaty tego właśnie parkingu: N  50,967741944, E  1,86895833.
Brytyjska przygoda (1) 5
ReklamaBrytyjska przygoda (1) 6

W Dover zjeżdżamy z promu.
Brytyjska przygoda (1) 7

Plac postojowy dla kamperów usytuowany przy plaży w Calais.

Klify, ach klify...
Wcześniejszy przyjazd pozwoli na zwiedzenie wiosek położonych na południe od Calais, aż do Boulogne sur Mer, miasta z malowniczą starówką, silnie obwarowaną grubymi murami, położoną na szczycie wysokiego wzgórza. Na tym odcinku wybrzeża spotykamy piękne plaże i mnóstwo umocnień Wału Atlantyckiego. Droga D 940 wije się wzdłuż wybrzeża, a mijane wioski są urokliwe i zapraszają do pieszych spacerów. Za Sangate znaleźliśmy mały placyk szutrowy z widokiem na klify Dover, gdzie nocuje wiele caravaningowców. Widać stąd wysoki przylądek Cap Blanc Nez z ogromnym obeliskiem. Jest tam miejsce na wiele kamperów, a widok z przylądka aż dech zapiera. Wybrać się na taki spacer wzdłuż klifów wybrzeża francuskiego warto, bo cała trasa do Boulogne sur Mer obfituje w piękne widoki, a z przylądków podziwiać możemy kredowe klify Dover. Odnosi się wrażenie, że po obu stronach kanału krajobraz jest bardzo podobny i nawet klify jakby bliźniacze, a na pewno te francuskie są równie piękne.
Brytyjska przygoda (1) 8

Postój w porcie pod klifem.

Dokumenty dla pupilka
Jest jeszcze jeden powód wcześniejszego przyjazdu do Calais. Jeśli wieziemy z sobą zwierzątko – psa, kota lub tchórzofretkę, przejść ono musi ostrą kontrolę na bramce wjazdowej do Car Ferry. Wiadomo, że zwierzę musi posiadać paszport, książeczkę zdrowia, certyfikat zdrowia wydany przez odpowiedni instytut, chip wszczepiony między łopatkami, ale musi mieć również udokumentowane w paszporcie (koniecznie w paszporcie!) wykonanie odrobaczania i zabezpieczenia przeciw kleszczom i pchłom. To odrobaczanie winno być wykonane minimum 24 godziny, a maksimum 48 godzin przed wjazdem na prom. Jeśli wykonaliśmy je w przychodni weterynaryjnej w Polsce i zdążyliśmy zmieścić się w tym limicie, to dobrze. Jeśli jednak nasza podróż trwała dłużej, musimy udać się do miejscowego weterynarza. Skierowani przez służbę portową do lekarza w Calais zapłacimy bardzo słono... Znacznie taniej wykonają ten zabieg i wpis do paszportu weterynarze w napotykanych w czasie spaceru wybrzeżem wioskach. Przeprawę promową obsługują dwie firmy, francuska – Seefrance i brytyjska – P&O. W kasie tej pierwszej należy wydruk komputerowy potwierdzenia rezerwacji wymienić na bilety w obie strony, a w P&O tylko okazać wydruk.

Naprawdę stare miasto
Teraz można ruszać ku przygodzie po drugiej stronie wody. Tam wyjeżdżamy z promu długą, krętą rampą prosto na ulicę, od razu pierwsze rondo, a za chwilę drugie. Dobre ćwiczenie jazdy w ruchu lewostronnym na początek... Nie opuszczajcie od razu miasta. Na początek proponuję wjazd na wysoki klif, skąd widok na miasto i port jest bajeczny. Nawet kawa z mleczkiem smakuje tam jakoś inaczej, a spacer po klifach sprawia ogromną przyjemność i dostarcza troszkę emocji.
Brytyjska przygoda (1) 9

Marina w Dover nocą – czyż nie pięknie oświetlona?

Widok na zamczysko z XII w. jest stąd równie imponujący. Warto je zwiedzić, bo forteca to ogromna, postawiona na szczycie klifu przez Henryka II, pierwszego z rodu Plantagenetów, bocznej linii francuskich Andegawenów. Długa i ciekawa jest historia tego miasta, bowiem pierwsze odkryte ślady pobytu ludzi pochodzą sprzed 6000 lat, a w Dover Museum znajduje się łódź z epoki brązu, licząca ok. 3500 lat, znaleziona przy okazji wykopalisk towarzyszących budowie nowej drogi. Gdy 26 sierpnia 55 roku n.e. kohorty Juliusza Cezara zajęły dolinę Dour, przystąpiono do budowy portu, dwu morskich latarni i trzech fortów. Jeden z nich istnieje do dziś, pochodzi z lat 130–208. Od V wieku wkraczają na te ziemie plemiona germańskie i miasto, zwane Dofras, kwitnie przez kilka wieków, aż do inwazji Wilhelma Zdobywcy w 1066 r. Jednak zniszczone miasto odbudowano i w XII w. postawiono zamek. W XIII w. Francuzi napadali miasto uporczywie, a w 1295 r. spalili je niemal doszczętnie. Trudny los tego miasta wynikał z jego położenia. Odległość od Calais wynosi ledwie 34 km. Nic dziwnego zatem, że w XIX w. Dover zostało silnie ufortyfikowane przeciw inwazji francuskiej. To był okres wielkich przemian tego miasta, doprowadzono kolej, wybudowano molo, hotele, infrastrukturę turystyczną. Przeżyło również rozkwit demograficzny – wzrost liczby mieszkańców ponad 600 proc. Mimo sporych zniszczeń dokonanych podczas II wojny światowej, Dover jest teraz pięknym, nowoczesnym miastem z uroczą renesansową starówką i eleganckim bulwarem nadmorskim, zamieniającym się wieczorami w długi plac postojowy dla kamperów i przyczep kempingowych oczekujących na prom.
Brytyjska przygoda (1) 10

Promy zmierzają z Dover do Calais.

Wieczorny spacer po mieście dobrze nam zrobi – poznamy miasto, wstąpimy do pubu i, co najważniejsze, poćwiczymy chodzenie po angielskich ulicach. Piesi z tej strony kanału mają trudności z przestawieniem się na ruch lewostronny. Patrzą najpierw w lewo, a powinni w prawo. Kierowcy łatwiej się dostosowują. Przed nami Wielka Brytania. Ale o tym w następnym numerze „PC”.

Tekst i zdj.: Tadeusz Sakowski


07.07.2011
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News