„Dla mnie to za długa trasa. To zbyt stromy podjazd. Nie mam kondycji, więc z wami nie pojadę.” Słyszałeś już takie wymówki? Przejdą do lamusa, gdy przesiądziesz się na „elektryka”. Rowery ze wspomaganiem elektrycznym nie tylko zwiększają nasze możliwości, zmieniają spojrzenie na dostępność nieosiągalnych wcześniej terenów, ale także wyrównują szanse z mocniejszymi towarzyszami wycieczki. Nasz „trip” po Beskidzie Żywieckim jest dobrym tego przykładem.
Plan na wyjazd był dość prosty: w piątek dojechać kamperem w góry, przenocować, zrobić fajną rundę na rowerze, wieczorem spędzić miło czas z przyjaciółmi, po czym powtórzyć wszystko kolejnego dnia. Pod pojęciem „fajna runda” mam na myśli podjazdy, na które da się wjechać, zjazdy długimi ścieżkami, na których trzeba dobrze „czytać” i wybierać linię przejazdu, w końcu żeby to była zamknięta pętla, aby wystartować i wrócić w to samo miejsce. Oczywiście widokowo i z fajnym schroniskiem po drodze.
Każdy podobny plan zacznie pokazywać pierwsze wyboje, jeśli ekipa ma różną kondycję, jest początek sezonu, polujemy na dobre zjazdy, po drodze mamy zrobić zdjęcia i filmy, a do tego jeszcze dobrze się bawić. Panaceum spajającym i niwelującym trudności będzie rower ze wspomaganiem elektrycznym. Choć rzecz jasna podstawą będzie pozytywne nastawienie. Nasze rowery są wyposażone w napędy Bosch eBike Systems. Zatem wybierając trasę, mogliśmy zaplanować więcej kilometrów, większe przewyższenia, ująć w harmonogramie robienie zdjęć i ujęcia filmowe oraz spokojne zjedzenie śniadania z obowiązkowym parzeniem kawy. Nie wspominając już o podziwianiu po drodze widoków i wieczornym biesiadowaniu przy grillu.
Niby nic się nie dzieje, a jednak. Po uruchomieniu przetwornicy w kamperze ładujemy nasze rowery (230 V). Współczesne ładowarki umożliwiają naładowanie 80% baterii w zaledwie 2,5-4 godziny (w zależności od pojemności baterii). W tym czasie jemy śniadanie, dopracowujemy ostatecznie plan trasy i umieszczamy relację w social mediach.
Odpowiedni bagażnik na rower to świetne rozwiązanie na dłuższe wyjazdy. Zabieramy co potrzeba i nie obciążamy zbytnio naszych ramion. Bagażnik Aeroe Spider Rear Rack z torbą Quick Mount i workami to wodoodporne, bezpieczne miejsce na różne sprzęty. Więcej na bikeatelier.pl.
Rysianka zdobyta. Mimo różnic w rowerach na podjeździe szli „łeb w łeb”. Dobry przykład na napęd i baterie dobrane odpowiednio do reszty komponentów i przeznaczenia roweru. Po lewej rasowe enduro z silnikiem Bosch CX (85 Nm) i baterią 750 Wh. Po prawej lekki ścieżkowiec z silnikiem Bosch SX (55 Nm) i baterią 400 Wh. Waga rowerów odpowiednio: 26 i 18 kg.
U podnóża Pilska jeszcze całkiem sporo śniegu i błota. Stąd decyzja, żeby zrezygnować z wjazdu na szczyt i przez Halę Niżową zjechać zielonym szlakiem do Sopotni.Pomimo że brudne, pakujemy rowery do kampervana. Wróciliśmy późno i najzwyczajniej w świecie nie chciało nam się ich myć. Poza tym miejsce na 2, a nie 3 rowery na bagażniku oraz spora wartość maszyn wymusiły taką decyzję. Mimo to 3 osoby mogły swobodnie spać (2 na widocznym, górnym łóżku a 1 na rozkładanych fotelach w przedniej części).
Tego dnia przejechaliśmy blisko 35 km, robiąc prawie 1500 m przewyższenia, po stromych, miejscami śliskich, trudnych technicznie trasach. Wynik może niezbyt oszałamiający, ale nie o to tutaj chodzi. Był czas na jazdę, na odpoczynek, na zdjęcia, na podziwianie widoków. Piękna przygoda. Bez wspomagania byłoby na pewno trudniej i czasami nerwowo. Przydatna okazała się także łączność z bezpłatną aplikacją eBike Flow. Dzięki niej można połączyć smartfon z rowerem i mieć dostęp do wielu przydatnych informacji.
Mimo że rowerów ze wspomaganiem elektrycznym używam od kilku lat, wciąż doświadczam i podziwiam mnogość możliwości, jakie oferują. Czasami przydają się do szybkiej rundy przed pracą, innym razem zabezpieczają spontaniczną ustawkę ze znajomymi, a jeszcze innym zaplanowany, całodniowy trip. W każdym z tych przypadków e-bike poszerza możliwości z uwzględnieniem oszczędności czasu i siły. Jeśli wciąż jesteś sceptykiem, spróbuj, porównaj i przekonaj się sam.
Tekst: Grzegorz Miedziński
Zdjęcia: Francesco Petardi
Artykuł pochodzi z numeru 3 (117) 2024 r. magazynu „Polski Caravaning”.
Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.