PRZEGLĄD RYNKU
Niższe opłaty na promach czy autostradach, możliwość wjazdu do centrów miast nawet wąskimi uliczkami, a tam do dyspozycji parkingi podziemne, do tego wygodne prowadzenie, ale nade wszystko niczym niezmącona radość podróżowania – bez obaw o nakazy, zakazy czy rzecz tak prowizoryczną jak słupek z prądem.
Takie zalety wskazują użytkownicy tych pojazdów. Okazją do zebrania recenzji na temat tego, jak buskamper sprawdza się w praktyce, było coroczne spotkanie użytkowników tych pojazdów. Zlot BusKamper Fun, bo o nim mowa, tym razem odbył się w centralnej Polsce na kameralnym kempingu Łoś.
Fakt, mowa o dość małych kamperach (baza to głównie Opel Vivaro czy Renault Trafic), więc jeśli toaleta, to turystyczna, a jeśli prysznic, to raczej zewnętrzny. I to właściwie jedyne ograniczenia, z którymi muszą liczyć się ich właściciele.
– Za sprawą paneli na dachu mamy pełną niezależność energetyczną. Pracuje lodówka, wnętrze jest ogrzewana gazem, kuchenka także. Systemy są zintegrowane z 30-litrową butlą gazową, która wystarcza na cały sezon – wylicza Włodzimierz Leszczyński z Gliwic, użytkownik buskampera od 6 lat.
Ta niezależność energetyczna jest w pewnym sensie oczkiem w głowie właścicieli firmy BusKamper. Ich zabudowy nie potrzebują dużo prądu, a ambicją twórców jest to, by całkowicie zrezygnować z zewnętrznego zasilania. Oczywiście pojazdy można podłączyć pod 230 V – jeśli tylko mamy taką chęć lub potrzebę.
– Inaczej niż buskamperem nie wyobrażam sobie takiego wyjazdu – podkreśla Grzegorz Orenkiewicz, który z żoną i znajomymi (oni także w buskamperze) tego lata zjeździł południową Francję, ale też kilka włoskich miast. – Na wybrzeżach wszędzie widzieliśmy zakazy postojów dla kamperów i przyczep kempingowych. Nasze pojazdy nie tylko nie zdradzają swojego charakteru, są też odpowiednio krótkie, by w takich miejscach stać bezpiecznie.
Wąskie uliczki włoskich miasteczek? Dla buskampera to nie problem!
Tę samą trasę swoim pojazdem pokonał Michał Dobrzyński. – W krajach Europy Zachodniej często można spotkać poprzeczki zawieszone na wysokości 2 m, które uniemożliwią wjazd pojazdom wyższym – w domyśle kamperom. My w takich miejscach spokojnie się mieściliśmy. Manewrowaliśmy bezpiecznie na parkingach podziemnych, na wąskich uliczkach we Włoszech, zawracaliśmy w ciasnych miejscach – opowiada.
Na łatwość prowadzenia, szczególnie w porównaniu ze standardowymi kamperami, zwracają uwagę wszyscy kierowcy buskamperów. A że to bus, więc sprawdzi się nie tylko na wakacjach. To duży i silny samochód, który można wykorzystać do transportu większych przedmiotów czy też… holowania przyczepy kempingowej. Takie zastosowanie dla swojego pojazdu znalazł Krzysztof Kasprzyk.
– Mamy dużą, 7-metrową przyczepę, więc możemy wybrać się na dłuższe wyprawy całym zestawem, a na krótsze buskamperem – opowiada. I tak było też w tym roku. Pan Krzysztof z żoną zjeździli buskamperem polskie wybrzeże, Mazury, a także Litwę, Łotwę, Estonię, Finlandię i Szwecję.
– Buskamper jest idealny, bo pozwala na spore oszczędności, nie ma dużego zużycia paliwa, można wjechać na starówkę – podkreśla. Pytamy o doświadczenia ze skandynawskiej wyprawy. – Samochód nie jest duży, więc wjazd na prom nie stanowił problemu. Za większe gabaryty płaci się więcej, więc buskamper sprawdził się świetnie. Z pogodą jest różnie, nawet latem może być nagle zero stopni, więc ważne jest ogrzewanie. Podobnie jak dobre właściwości jezdne i opony, bo na przykład na Łotwie tylko główne drogi są asfaltowe. Buskamper poradził sobie doskonale. Świetnie sprawdził się też na autostradach, bo prędkość na poziomie 160 km/h jest jak najbardziej osiągalna, co oczywiście w krajach skandynawskich absolutnie nie wchodzi w grę.
Krzysztof Kasprzyk z żoną tego lata zjeździli buskamperem sporą część północnej Europy. Pojazd sprawdził się na wielu płaszczyznach
Artykuł pochodzi z numeru 6 (108) 2022 r. magazynu „Polski Caravaning”.
Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.
