Caravaning to wolność, zwłaszcza że w dzisiejszych czasach podróże są o wiele łatwiejsze niż choćby pod koniec XX wieku. Szczególnie bliższe wypady, mieszczące się w granicach Unii Europejskiej, są ułatwione ze względu na ujednolicone przepisy obowiązującej na jej terenie. Młodsi podróżnicy nie pamiętają zapewne, że kiedyś na każdy wyjazd trzeba było mieć tzw. „zieloną kartę”, a do tego najlepiej międzynarodowe prawo jazdy.
Dziś dzięki unifikacji przepisów nie tylko dokumenty, ale też podstawowe ubezpieczenie OC uznawane jest w całej Unii, dlatego nie przykładamy wielkiej wagi do zakresu posiadanej polisy, a to ogromny błąd. Błąd, który mści się na nas przy pierwszej nieprzewidzianej okoliczności. Nie trzeba poważnego wypadku, burzy z gradobiciem czy wielkiej awarii silnika, wystarczy nieszczęśliwe uderzenie kamyka spod koła innego samochodu, po którym strzeli nam na szybie pajączek, i koszty rosną jak szalone.
Pojazdy kempingowe, tak jak wszystkie pozostałe, mogą ulegać awariom i wypadkom losowym, ale nie wolno zapominać, że ich naprawy, a nawet zwykły przewóz lawetą kosztują zwykle więcej niż obsługa standardowego samochodu osobowego. Poza kosztem usunięcia usterki za granicą rosną przede wszystkim koszty towarzyszące, takie jak transport lawetą, hotel lub auto zastępcze, a w przypadku powrotu do domu także pozostałe koszty podróży. Z tymi problemami pomaga poradzić sobie ubezpieczenie assistance. Nie zapominajmy, że ubezpieczenie jest na złe czasy. Trudno przecenić jego znaczenie, dlatego tak ważne jest, by wybierając się za granicę, dokładnie przeanalizować warunki i zakres posiadanych przez nas polis i ich opcji dodatkowych.
Artykuł pochodzi z numeru 2 (116) 2024 r. magazynu „Polski Caravaning”.
Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.