artykuły

aktualnosciAKTUALNOŚCI
ReklamaBilbord Ubezpieczenia

„Parking to nie kemping”

Czas czytania 8 minut
„Parking to nie kemping”

Pod takim tytułem zamieściliśmy list Czytelnika w poprzednim numerze „Polskiego Caravaningu”. List wywołał wiele kontrowersji.

Jego autorem był Wojciech Majsak, właściciel kempingu „Browarny” w Sandomierzu, który napisał o problemie nocowania załóg kamperowych na miejscowych parkingach, zamiast – według autora listu – na kempingu. Pisał m.in.: „Sandomierskie parkingi niejednokrotnie są wypełnione kamperami, głównie francuskimi. Kiedy podjeżdżamy podając informatory, caravaningowcy nie są nimi zainteresowani, gdyż chodzi wyłącznie o pieniądze. Dziś już wiemy, że jest to naród niezmiernie oszczędny, wykorzystujący luki w polskim prawie. […] Jednak „koczowanie” na parkingach jest zjawiskiem ogólnopolskim, o czym słyszymy na dorocznych zjazdach członków PFCC. Lokalna gazeta „Echo Dnia” już w 2005 roku zamieściła obszerny artykuł pod tytułem „Parking to nie camping”, w którym znalazły się fotografie z różnych parkingów sandomierskich, a na nich – same francuskie kampery. Wielokrotnie zwracaliśmy się o pomoc w tej sprawie do Zarządu PFCC, lecz bez rezultatu. PFCC odsyła nas do ustawy o usługach hotelarskich i twierdzi, że z niej wynika, gdzie można w Polsce spać. Policja i straż miejska twierdzi natomiast, że z ustawy tej nie wynika jasno, czy na parkingach jest to zabronione”.

Po publikacji listu przetoczyła się dyskusja przez caravaningowe fora internetowe, a do redakcji zaczęły napływać głosy oburzonych Czytelników – polskich kamperowców. Co tak wzburzyło rodzimych miłośników samochodów kempingowych? Najlepiej oddaje to chyba list, który wpłynął do nas od CamperTeamu:

Reklama„Parking to nie kemping” 1

Szanowny Panie,
z wielkim smutkiem przeczytaliśmy list zamieszczony w „Polskim Caravaningu” nr 4 (18) pod znamiennym tytułem „Parking to nie kemping”. Wynika z niego bowiem głębokie niezrozumienie idei kamperowania, która łączy w sobie z jednej strony wolność podróżowania, wyboru miejsca postoju i czasu odpoczynku, z głębokim poszanowaniem dla prawa kraju, w którym jesteśmy przyjezdnymi i gośćmi. Zawsze pragnęliśmy wolności, jako naród i jako jednostki. Chcieliśmy, by nas szanowano i sami mozolnie dzień po dniu uczyliśmy się szanować wolność innych.

„Parking to nie kemping” 2



Jadąc wiele godzin szukamy często miejsca na postój przy głównej drodze.

Boli nas każda krytyka, zwłaszcza tak niesprawiedliwa i nieuzasadniona. Bo nieważne jaka flaga powiewa nad naszym dachem, czy jest to trójkolorowa kokarda czy dumny orzeł biały. Jesteśmy jedną, kamperową bracią i rozumiemy swoje uczucia, choć nie zawsze języki. „Problem” – jak Pan to nazywa – kamperowania jest bardzo stary, o wiele starszy niż kemping, który powstał w 2004 roku. Zrodził się jako idea, a nie protest przeciwko jakimkolwiek kempingom czy polom namiotowym. Nikt z nas nie stawia sobie za cel doprowadzenia do bankructwa ani Pana, ani żadnego innego właściciela w kraju czy za granicą.

„Parking to nie kemping” 3



Czasem wystarczy nieco zacienionego miejsca.

Zarzuca Pan skąpstwo naszym francuskim kolegom. Z iloma Pan mieszkał, że tak dobrze poznał Pan ich charaktery, bo tylko tak nabyta wiedza dałaby możność takiej diagnozy, choć nie rozumiemy, jak to się ma do polskiej gościnności i otwartości, którą tak lubimy się chwalić? Pan przecież wybudował ten kemping w celach zarobkowych (co zrozumiałe), w innym wypadku powinien Pan gości przyjmować za darmo… Śmiemy twierdzić (choć wiemy, że to myśl bardzo śmiała), że niemożność uzyskania zwrotu poniesionych nakładów finansowych z braku wystarczającej liczby gości (śpią „na dziko w kamperach”) jest właśnie powodem tego listu. Ale my szanujemy dbałość Pana o własne i rodzinne finanse, tak bowiem powinien czynić każdy roztropny i odpowiedzialny człowiek.

Reklama„Parking to nie kemping” 4
„Parking to nie kemping” 5



Kamperom wystarczy nieraz kawałek ziemi nad wodą.

Wolność kamperowca nie wynika z jego skąpstwa, ale umiłowania tego, co nieograniczone. Podróżujemy po całym świecie, we wszystkich kierunkach i po wszystkich kontynentach. Wymieniamy się spostrzeżeniami i wiemy, że nasze zachowanie nigdzie nie jest karalne, choć pewnie nie każdemu się podoba. Kraje, w których ruch kamperowy rozwijał się daleko wcześniej niż w Polsce, przygotowały na swych obszarach miejsca, gdzie tacy jak my – nomadzi XXI wieku – mogą spać, nabrać wody, odpoczywać. I nikt ich nie przegania, nie budzi ich nad ranem łomot policji do drzwi. To się fatalnie kojarzy nie tylko tym, którzy doświadczyli totalitaryzmów, gdzie wolność jednostki i jej prawa były brane pod but, ale wszystkim, którzy pracują ciężko, by kraj nasz przestał być odbierany jako dzika i niebezpieczna część Europy. Jeśli chce Pan gościć kamperowców, to proszę najpierw stworzyć warunki, by przyjechali, a nie ściągać ich przy pomocy policji i straży miejskiej, rozpoczynając dodatkowo nagonkę w mediach. Wszyscy jesteśmy ambasadorami naszego kraju i tutaj, i za granicą. Każdy ma zadanie do wykonania. Prosimy zatem poczytać informacje (służymy wszelakimi) dotyczące tzw. CamperParków w Polsce i na świecie, stworzyć taki na swoim kempingu, zamieścić o nim informacje w mieście i na trasie, porównać ceny i czekać na gości. Na pewno przyjadą i wypiją z gospodarzem lampkę francuskiego wina. Każdy z nas ma prawo podróżować tak, jak mu w duszy gra. Jeśli chcemy, zatrzymujemy się na kempingu. Albo tylko kamperem muskamy okolicę, by dalej pędzić przed siebie. Naszym celem jest podróż, ciągły ruch, zmieniający się krajobraz za oknem. Posiadamy często własne solary lub akumulatory. Jesteśmy zatem uniezależnieni od konieczności poboru prądu. Mamy wyposażone kuchnie (czasem lepiej niż niejeden kemping), łazienki i toalety. Jeśli zagościmy na kempingu, powitajcie nas z otwartymi ramionami. Jeśli zobaczycie, że śpimy gdzieś na uboczu lub na parkingu znużeni podróżą w nieznane, podarujcie nam spokojny sen i uśmiechnijcie się. Tak, jak cała Europa i świat uśmiecha się na nasz widok. Bo nas wszystkich coś gna przed siebie. Przecież nawet słońce się do nas uśmiecha.
Klub miłośników samochodów kempingowych „CamperTeam”

Jako że robocza wersja listu Camperteamu była zamieszczona na forum internetowym, zwróciliśmy się z prośbą o komentarz do autora listu zamieszczonego w poprzednim numerze PC. Oto odpowiedź Pana Wojciecha Majsaka:

Od momentu opublikowania mojego listu w poprzednim numerze PC minęło już kilka tygodni. Był to okres refleksji i oceny reakcji na ten poważny problem. Treść listu „kamperowiczów” autorstwa „Czarnej Mamby” jest mi znany z forum. Uważam, że poza przerostem formy nad treścią, nie podpowiada jak problem należy rozwiązać, aby obie strony były usatysfakcjonowane. Należy zauważyć, że list wskazuje jedynie parkingi położone na terenie miasta, co nie jest równoznaczne z parkingami położonymi przy drogach krajowych czy stacjach benzynowych. List mówi o Francuzach, a nie o Polakach, gdyż kamperów właśnie z tego kraju jest w Europie najwięcej (blisko pół miliona). Klub Camperteam zrzesza kilkudziesięciu właścicieli kamperów na ogólną liczbę około 5 tysięcy w Polsce. Proszę zatem wyobrazić sobie ową wolność i najazd na polskie parkingi ponad półtora miliona kamperów jakie posiada Europa. Nie jest prawdą, że taka wolność nocowania, gdzie tylko dusza zapragnie, istnieje w innych krajach europejskich – co jest skrupulatnie przemilczane w liście „kamperowiczów”. Dziś wiem, po rozmowach z członkami CamperTeam, którzy zaszczycili mój kemping swoją obecnością, że głównie chodzi o wysokość kosztu pobytu na kempingu. Myślę, że ta sprawa jest już wyjaśniona i uzgodniona. Zapewniam wszystkich, że zarówno Sandomierz, jak i mój kemping, jest miejscem przyjaznym dla kamperowiczów, czego dałem wyraz wypowiadając się na forum CamperTeam. Uważam jednak, że napisany przeze kilka tygodni temu list do redakcji PC, może przynieść jedynie korzyść – zarówno dla właścicieli kempingów, jak i kamperowiczów. Na koniec pragnę podziękować Redakcji „Polskiego Caravaningu” za opublikowanie listu, jak również wszystkim za reakcję i wypowiedzi na temat istniejącego od lat problemu. Łączę wyrazy szacunku oraz turystyczne pozdrowienia
Wojciech Majsak

Mamy więc z jednej strony kamperowców, chcących wypoczywać i korzystać z nieograniczonej wolności, a z drugiej właścicieli kempingów (czy może szerzej: także np. CampeParków). Ich interesy w dużej mierze się pokrywają, pozostaje jednak to, co zawsze różni sprzedającego i kupującego usługi: cena. Mamy wolny rynek, nie kupujemy czegoś, gdy uznamy, że jest za drogo i nikt nas do tego nie powinien zmuszać. Chcemy stać na parkingu i nie korzystać z ujęcia wody – możemy stać. Gdy chcemy stać w bezpiecznym i przyjaznym kamperowcom miejscu, w którym możemy dostać wodę, elektryczność oraz spuścić nieczystości – wybieramy przystosowane do tego miejsce. Miejsce, za które najczęściej się płaci. Jednak, czy to rzeczywiście jest takie proste i czy wymaga prawnych uregulowań?
Dariusz Wołodźko

Z ostatniej chwili: Pan Wojciech Majsak poinformował nas, że członkowie CamperTeamu prowadzą z nim rozmowy na temat ewentualnej organizacji przyszłorocznego zlotu klubu na jego kempingu.


03.03.2009
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News