Ponad dwa lata temu omówiliśmy w obszernym artykule kilka wypadków drogowych, które zdarzyły się na naszych, europejskich drogach. Zobaczmy, jakie niebezpieczne zdarzenia na drodze i kempingu spotykają caravaningowców w Stanach Zjednoczonych.
Stany Zjednoczone to kraj wielki, o bardzo zróżnicowanym krajobrazie i ukształtowaniu terenu. Góry, równiny, pustynie, mnóstwo dróg szybkiego ruchu i autostrad, od Alaski po słoneczną Florydę. A wszędzie może zdarzyć się wypadek, nawet (a może przede wszystkim?), gdy podróżujemy dużym mobilehomem czy pikapem z wielką naczepą kempingową. Możemy nie zapanować nad takim zestawem lub po prostu wydarzy się coś, co nam to zdecydowanie utrudni – tak jak w przypadku pęknięcia opony. Nierzadko przyczyną jest nieostrożne zachowanie innych użytkowników dróg, przed którego skutkami nie zdążyliśmy się obronić.
Lista ku przestrodze
Amerykański portal DoITyourselfRV.com (co można przetłumaczyć jako „zrób sam swój pojazd kempingowy”) zamieścił listę „pięciu najbardziej przerażających wypadków, których ucieszysz się, że uniknąłeś” („5 Scary Motorhome Accidents You’ll Be Glad You Avoided”) z udziałem pojazdów caravaningowych. Jak podkreślają autorzy tego wyboru, czasem nikt nie jest winny zdarzeniu na drodze – czasem po prostu „kamper ma zły dzień”. Jak zobaczymy, nie wszystkie wypadki można tak podsumować, każdy natomiast był stresującym wydarzeniem dla każdego kierowcy i pasażera.
Na Alasce i w Oregonie
Pierwszy wypadek zdarzył się na Alasce, na drodze w pobliżu jednego z jezior. Kierowca mobilehome’u, chcąc uniknąć wjechania do rowu, gwałtownie skręcił w drugą stronę, by wrócić na właściwy tor jazdy. Zrobił to jednak zbyt ostro, w efekcie czego pojazd przewrócił się na bok. Na szczęście ani jemu, ani dwójce pasażerów nic się nie stało. Podobnie stało się w drugim przypadku (niestety nie dysponujemy zdjęciem z tego zdarzenia), gdy siedemdziesięcioletni kierowca zaparkował swój kamper wielkości autobusu (z tych, w których z tyłu znajduje się garaż na małe auto) nad skałami w Otter Rock na wybrzeżach Oregonu. Zaparkował, by z wyjść z psem na spacer. Zawiódł jednak hamulec ręczny, a pojazd zaczął się staczać na skały... W rezultacie zatrzymał się dopiero 100 stóp niżej, z całym roztrzaskanym przodem. By wyciągnąć wrak, trzeba było czekać wiele godzin na odpowiedni dźwig.
Znowu Oregon i Wyoming
Po tych – przyznajmy – jednak mało przerażających wypadkach, portal DoITyourselfRV.com opisuje dwa kolejne zdarzenia na drodze. Pierwsze wydarzyło się także w stanie Oregon, na przedmieściach miasta Forest Grove. Kierowca Jeepa jechał zbyt szybko, by zatrzymać się na czerwonym świetlne, zdecydował więc... zjechać na lewy pas! Zderzył się tam z kamperem, który zepchnął Jeepa do rowu i przygniótł. Kamper ciągnął za sobą vana, który też został uszkodzony. Pasażerom kampera na szczęście nic się nie stało, natomiast sprawca wypadku wylądował w szpitalu. Jak się okazało, był pod wpływem narkotyków. Kolejny wypadek przyniósł aż pięć ofiar śmiertelnych. Tu, podobnie jak w poprzednim zdarzeniu, kierowca samochodu osobowego (w tym wypadku SUV-a) zjechał na lewy pas jezdni i zderzył się z kamperem. Czterech pasażerów SUV-a zginęło na miejscu, śmierć poniosło również trzyletnie dziecko podróżujące kamperem. Ta straszna tragedia wydarzyła się w pobliżu Thermopolis z stanie Wyoming. Śledczym nie udało się ustalić, co było przyczyną zjechania osobowego auta na przeciwległy pas wprost pod nadjeżdżającego kampera.
W pościgu za przestępcą
Ostatni z przykładów przytaczanych przez portal DoITyourselfRV.com dotyczy zdarzenia nietypowego, które miało miejsce na drodze na pustyni tuż za niewielką miejscowością Joshua Tree w stanie Kalifornia. Policjant z patrolu kalifornijskiej policji autostradowej brał udział w pościgu za podejrzanym, który nie zatrzymał się do kontroli drogowej. Niestety, na drodze pościgu znalazł się kamper. Uciekający furgonetką podejrzany zdążył wyminąć kampera, prowadzący radiowóz policjant nie zdążył tego zrobić i z dużą prędkością uderzył w bok samochodu kempingowego. Radiowóz został zniszczony, policjant ranny (na szczęście nie ciężko), a przestępcę ujęto po dalszym pościgu (jak się okazało, był on sprawcą napadu na bank). Podróżującej kamperem parze caravaningowców nic się nie stało, poza szokiem, którego doznali.
Nigdy dość bezpieczni
DoITyourselfRV.com swoją listę ku przestrodze kończy rozważaniami na temat bezpieczeństwa na drodze. Poszukując przyczyn wypadków, zauważa, że wiele zdarzeń z udziałem kamperów ma miejsce na terenach otwartych, pozamiejskich. Natomiast wśród przyczyn, oprócz ludzkiej głupoty i brawury, wymienia m.in. zwężenia dróg, ostre zakręty, nieznajomość dróg przez kierujących, zmiany nawierzchni i warunków pogodowych i złe oznakowanie dróg (tak, to także jedna z przyczyn według amerykańskiego portalu). Autorzy podkreślają oczywiście, że lista przyczyn jest długa, a czasem winni jesteśmy my sami, bowiem jedziemy zbyt szybko i zbyt mało uwagi zwracamy na zachowania innych użytkowników, a to może czasem zapobiec kolizji czy wypadkowi. A czasem po prostu nie da się wypadku uniknąć, bo „kamper ma zły dzień”. Zgadzamy się z tą amerykańską diagnozą?
To nie jest wypadek
Pora na wyjaśnienie zdjęcia, na którym kamper znajduje się do góry kołami. To nie jest zdjęcie z wypadku, lecz z testów. Taki test przeprowadził znany amerykański producent kamperów i przede wszystkim – opisywanych niejednokrotnie na naszych łamach – mobilehome’ów. W 2014 roku Winnebago (bo o nim mowa) wprowadził na rynek amerykański nowy model pojazdów kempingowych (Winnebago Travato) na podwoziu Ram Promaster. Chcąc pokazać, jak są one wytrzymałe i jak marka dba o bezpieczeństwo, zrzucił kampera na ziemię z wysokości. Test miał pokazać, jak duża potrzebna jest wytrzymałość elementów wzmacniających słupki boczne, by samochód wyszedł cało z dachowania. Podczas serii testów wykonano też inne testy zderzeniowe, sprawdzano kampera pod względem wytrzymałości i odporności na ciepło, zimno oraz wiele innych czynników. Dyrektor generalny i prezes Winnebago Randy Potts stwierdził, że o ile się orientuje, Winnebago jest jedyną firmą, która w ten sposób testuje samochody kempingowe. Mamy nadzieję, że prezes jednak się myli i że podobne testy zderzeniowe robią jednak wszyscy producenci przyczep i kamperów. Chodzi bowiem o nasze bezpieczeństwo, zdrowie i życie, a na tym żaden producent oszczędzać nie powinien. Obyśmy jednak nigdy nie musieli tego sprawdzać, czego wszystkim użytkownikom (i sobie samym) życzymy.
Artykuł pochodzi z numeru 1 (70) 2016 Polskiego Caravaningu