To, że kamper zamiast mieszkania na wynajem to inwestycja coraz popularniejsza, potwierdzili teraz specjaliści z rynku nieruchomości w Wielkiej Brytanii. Uśredniona cena kampera wzrosła tam o ok. 13,86% w ciągu ostatnich 12 miesięcy, podczas gdy inwestując w nieruchomość można było liczyć na 9,8 %.
W niemałej mierze do rozkwitu caravaningu przyczyniła się pandemia i lockdowny, które mocno osłabiły branżę turystyczną. Ale nie przemysł caravaningowy. Ostatnie 2 lata to kolejne rekordy rejestracji kamperów i przyczep. To nienotowany wysyp inicjatyw biznesowych, które sprofilowane są na wynajem „domów na kołach”. Okazuje się, że stopa zwrotu z takiego wynajmu jest zdecydowanie wyższa niż w przypadku nieruchomości. Eksperci po analizie rynku w Wielkiej Brytanii ustalili, że uśredniona cena kampera wzrosła tam o ok. 13,86% w ciągu ostatnich 12 miesięcy. To o ponad 4000 funtów więcej. Wzrost ten jest o ponad cztery procent wyższy niż wzrost cen domów (o 9,8 procent). I nic nie wskazuje, by w tym roku miało być inaczej.
Producenci mają już wypełnione harmonogramy produkcji na ten rok kalendarzowy. Linie montażowe nie są w stanie wyprodukować więcej kamperów, bo panuje deficyt pojazdów bazowych. A nawet, gdyby jakimś cudem któraś z fabryk miała dostarczyć więcej podwozi, to i tak brakuje mikroczipów czy półprzewodników. Wojna w Ukrainie tylko spotęgowała ten problem. Efekt? Fani caravaningu, którzy chcą kupić nowy samochód kempingowy, muszą uzbroić się w cierpliwość zapisując się na coraz dłuższych listach oczekujących, co tylko zwiększyło popyt na egzemplarze używane. To dlatego ceny używanych samochodów kempingowych gwałtownie rosną.
Fot. CIVD