artykuły

podrozePODRÓŻE
ReklamaBilbord - bookingcamper zacznij zarabiac

Wasze Historie: majówkowa wyprawa 2200 km kamperem z własną zabudową

Czas czytania 6 minut
Wasze Historie: majówkowa wyprawa 2200 km kamperem z własną zabudową

Kontynuujemy nasz cykl relacji z Waszych majówkowych podróży. Tym razem pan Ireneusz Wartecki przysłał nam niezwykle bogatą relację i fotorelację z wyprawy na granicę niemiecko-austryjacką. Polecamy!

Poniżej cała historia:

Pojazd Renault Master w zabudowie kempingowej samodzielnie wykonanej już 6 rok. Przez ten czas przejechane 36 tyś km. Majówkę w tym roku zaczęliśmy w piątek 28 kwietnia celem jest rejon granicy niemiecko austriackiej z miastami Schönau am Königssee, Ramsau an Dachstein oraz Hallstatt.

 Wyjeżdżając z domu do celu podróży mieliśmy ok. 1000 km, jednak tylko ja jestem kierowcą, więc nie dojedziemy dziś do celu.Po drodze śpimy gdzieś na MC Donaldzie przy austriackiej granicy.

Od dłuższego czasu obserwuje prognozę pogody w tym rejonie i mam mieszane uczucia czy jechać czy zostać w domu wszędzie w rejonie deszcze śnieg i temperatura znacznie poniżej komfortowej.Jednak decyzja zapadła auto spakowane, więc jedziemy. Z Poznania autostradą w kierunku granicy następnie w dół Niemiec mijając po drodze pola kwitnącego rzepaku pokryte śniegiem.

Do celu, którym pierwotnie miało być miejsce nazwane Schodami do nicości w austriackim Dachstein Wjazd kolejką gondolową na szczyt góry i spacer po okolicy jednak z prognozy pogody wynika, że tylko w niedzielę 30 kwietnia będzie słonecznie i bezchmurnie, więc tylko ten dzień mogliśmy wybrać na wjazd na górę licząc na ładne widoki i bezchmurne niebo. Ramsau an Dachstein odkładamy na niedzielę a majówkę zaczynamy od końca zaplanowanej trasy, czyli od 

ReklamaWasze Historie: majówkowa wyprawa 2200 km kamperem z własną zabudową 1
Berchtesgaden National Park byliśmy już kiedyś w tej okolicy zwiedzając posiadłość Hitlera jednak na jezioro Königssee nie było wtedy czasu. Teraz możemy spędzić cały dzień w tym miejscu. Kupujemy bilet rodzinny za 37 euro na rejs statkiem do kościoła St.Bartholoma i płyniemy. Statek po drodze zatrzymuje się na wodzie a przewodnik, który płynie z nami wyjmuje trąbkę i zaczyna grać. Pokazując, jaki echo niesie dźwięk po okolicy.

Pogoda jak się okazuje na miejscu dopisuje jest słonecznie i nie pada po rejsie na jeziorze robimy spacer po mieście jemy obiad i w drogę do Dachstein. Zostaje ok. 100 km plan jest taki, aby dojechać na miejsce przespać się na parkingu pod wyciągiem, aby rano wjechać na górę.

Jednak jest już późno i nie udaje nam się pokonać tych km idziemy spać gdzieś na parkingu przed hotelem w Austrii. A granicę pokonujemy w takim miejscu.

Jest już grubo po godzinie 22 do celu zostało ok. 8 km a nawigacja z uporem twierdzi, że zostało jeszcze ok. 1 godziny jazdy nie mogę w to uwierzyć jak to 8 km i godzina jazdy zatrzymujemy się na parkingu przy pensjonacie. Kładąc się do snu zostajemy zaczepieni przez właścicieli pensjonatu z pytaniem, co tu robimy w tą ciemną noc po krótkiej rozmowie pozwalają spać do rana. Rano za oknami śnieg.

Mijając bramki wjazdu na górny parking kolejki już wiem, dlaczego mapa upierała się na tej godzinie na wjazd.

Ostatni odcinek drogi pokonujemy na pierwszym biegu gdyż podjazd jest bardzo stromy jednak droga jest czarna i dajemy radę wjechać na parking. Na parkingu jesteśmy o 8 rano w niedzielę i widząc napływ aut osobowych ustawiam się, jako pierwszy w rzędzie, aby móc bez trudu wyjechać popołudniu.

ReklamaWasze Historie: majówkowa wyprawa 2200 km kamperem z własną zabudową 2
Pogoda zapowiada się super kupujemy bilety i jedziemy na górę.W górze widoki zapierające dech w piersiach super pogoda i bezchmurne niebo.

Na górze pełnia sezonu narciarskiego jednak my nie na narty a na spacer przyjechaliśmy.

Naszym celem wiszący most, schody i piękne widoki.

Na górze znajduje się również trasa wykuta w lodowcu z rzeźbami lodowymi.

Z góry super widok na okolice pogoda dopisała i tym razem. Jesteśmy na wysokości 2700 mnpm 

Jedziemy na dół jemy obiad i dalej do ostatniego punktu trasy. Tym miejscem jest Hallstatt i znajdująca się w mim kopalnia soli. Do Hallstatt docieramy późnym popołudniem. Zajmujemy miejsce na kempingu w centrum miasta obok stacji benzynowej, przedłużamy postój do 16 godziny dnia następnego płacąc 34 euro za pobyt idziemy zwiedzać miasto. Miasto jest wciśnięte pomiędzy brzeg jeziora a otaczające góry posiada malowniczą zabudowę domów. Atrakcją miejscowości jest kopalnia soli najstarsza ponoć na świecie. Którą postanawiamy odwiedzić jutro?

Kopalnia jest wykuta w górze nad miastem wjazd kolejką lub na pieszo my wybieramy kolejkę.

Na mnie sama kopalnia nie robi wrażenia zbyt multimedialna atrakcją dla dzieci są dwie zjeżdżalnie, po których zjeżdża się na niższe poziomy.

Po zjeździe na niższy poziom stajemy przed dużym jak mogę się domyślić jeziorem.Bo nic nie widać dookoła taka ciemność panuje, przewodnik włącza jakieś multimedia przedstawienie światła i cieni. I jestem strasznie zawiedziony, że nawet przez chwile nie włącza światła, aby oświetlić całe pomieszczenie i jezioro.

Całe oprowadzenie trwa ok. 90 minut, wyjeżdrzamy z kopalni kolejką trochę spaceru na dół, jemy obiad i udajemy się na miasto a właściwie nad jezioro gdzie wypożyczamy elektryczną łódkę i robimy godzinny spacer po jeziorze cena 17 euro za łódź.

Jest poniedziałek godz. 16 i szykujemy się do powrotu.

Przez ostatnie 3 dni pogoda była super majówka udana. Przejeżdrzamy kilkanaście kilometrów i zaczyna padać deszcz, który pada przez całą drogę powrotną w tym dniu całą noc i połowę następnego dnia. Droga powrotna nie należy do przyjemnych, ale my zadowoleni, bo wyjazd udany i pogoda w czasie zwiedzania super. Po przejechaniu 2200 km jesteśmy w domu.

Wszystkie opublikowane historie można znaleźć TUTAJ



Administrator21.05.2017 zdjęć 44
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News