„W kupie cieplej, mówi mucha do muchy” – ten dowcip z brodą wbrew pozorom świadczy nie tyle o upodobaniach much, co o stadnym instynkcie człowieka i jego potrzebie zgromadzeń. Instynkty stadne występują u wielu gatunków zwierząt, jednak chyba nigdzie nie ma takiej różnorodności zgromadzeń jak wśród przedstawicieli Homo sapiens.
Spójrzmy na to od strony naukowej. Encyklopedia PWN zaznacza, że: „grupa społeczna, będąca jednym z podstawowych pojęć w socjologii, jest zbiorowością ludzi zespolonych więzią społeczną, przejawiającą się w poczuciu łączności, przynależności grupowej i działaniu na rzecz realizacji wspólnych celów”. Człowiek istotą społeczną jest i basta, dlatego zawsze będzie się jednoczył w grupy skupione wokół ważnych dla niego wartości.
Dawno, dawno temu, gdzieś między jedną a drugą epoką lodowcową, pewnie też w trakcie, ludzie gromadzili się, tworząc grupy. Przede wszystkim, by przetrwać. Od tego czasu minęły tysiące lat, a wraz z ewolucją człowieka oraz jego potrzeb zmienił się kształt zgromadzeń i ich cele. Nie są one już tylko strategiczne, dziś wiele grup organizuje się wokół tematów związanych z przyjemnościami, sportem lub hobby. Chyba każdy pasjonat mniej lub bardziej czynnie uczestniczy w społeczności podzielającej jego zainteresowania, a wspólnota taka daje nie tylko przyjemność przebywania wśród podobnych sobie, jest też nieocenionym źródłem wiedzy dla mniej wtajemniczonych.
Dlaczego ludzie skupiają się, organizują różne kluby i grupy? Przecież obecnie naszym lodówkom nie zagrażają tygrysy szablozębne ani inne mamuty. Czasy się zmieniły i zagrożenia też. Dziś bardziej boimy się gryzoni niż wilków, bo realnie zagrażają naszemu mieniu.
Istotny jest też aspekt towarzyski. Lubimy przebywać wśród osób dzielących z nami pasje i poglądy. Pomińmy socjologiczne analizy przyczyn tego zjawiska, a skupmy się na skutkach.
Efektem dążenia do skupiania się w zgromadzenia – im liczniejsze, tym lepsze – jest mnogość mniej lub bardziej sformalizowanych spotkań i zlotów. Cieszą się one ogromnym zainteresowaniem, bywa, że bilety na płatne wydarzenia rozchodzą się w kilka godzin i mają ogromne powodzenie w drugim obiegu. Ciekawe, czy doczekamy się instytucji koników caravaningowych – wydaje się to naturalną koleją rzeczy, gdy popyt przewyższa podaż.
Wydarzenia biletowane nie należą do najtańszych, jednak mają ogromne wzięcie, bo zwykle pakiety zlotowe i zawarte w nich aktywności spełniają oczekiwania klientów. Z obserwacji wynika, że za te ciekawe i fajnie zorganizowane jesteśmy w stanie sporo zapłacić.
Zloty są mniejsze i większe, te pierwsze zwykle nie mają charakteru komercyjnego, często są to kameralne spotkania fanów konkretnego typu pojazdów, np. niewiadówek, organizowane pro bono przez najaktywniejszych pasjonatów. Taki zlocik da się opędzić małym nakładem pracy, stąd nawet jeżeli są tu zbierane jakieś pieniądze, to najczęściej na pokrycie niewielkich dodatkowych kosztów.
Są też duże zloty o bardziej ogólnym charakterze, których organizacja wymaga sporego nakładu sił i środków, gdzie przygotowywane są dodatkowe atrakcje, koncerty, konkursy z nagrodami, catering i bogate pakiety powitalne dla zlotowiczów. Nic jednak nie uda się bez ludzi. Za tymi wydarzeniami stoją charyzmatyczne jednostki, które pociągają za sobą tłumy i mają wsparcie firm, bez ich pomocy eventy te nie mogłyby się odbyć w takim kształcie. Wszystko opiera się na pasji i chęci zrobienia czegoś fajnego razem, a nie konkurencji.
Takimi dużymi zbiorami, które się przenikają, łączą siły i wzajemnie spędzają czas, są między innymi Elcamperos i Campermajstry czy społeczność zgromadzona wokół „Polskiego Caravaningu”. Chyba wszyscy znamy Sebastiana, Wojtka i Gina. Ten ostatni jest legendą naszego krajowego caravaningu, bo zaczynał praktykować ten styl podróży w czasach, gdy większość z nas chodziła jeszcze z siekierą na truskawki. Człowiek orkiestra. Kontakt z ludźmi to jego tlen i lek na całe zło oraz kłopoty zdrowotne. Choć organizacja zlotów kosztuje go mnóstwo sił, daje mu jednocześnie cel i motywację do dalszego funkcjonowania.
Elcamperos ma krótszą historię, ale nie mniej ciekawą. Swoją nazwę wzięli od piosenki napisanej przez Karola Kusa, a wydanej z pomocą firmy Elcamp. To chyba jedyny utwór muzyczny poświęcony w całości naszej pasji, stąd jest on nie tylko znakiem rozpoznawczym tej grupy, ale staje się po prostu hymnem polskiej społeczności caravaningowej.
Bardzo starym i rozbudowanym forum dysponuje Klub miłośników turystyki kamperowej – Camper Team. To bardzo liczna i prężnie działająca grupa, organizująca mnóstwo spotkań i mająca własną identyfikację wizualną – poznacie ich po koszulkach i polarach.
Trudno zliczyć wszystkie grupy, grupki i grupeczki, a co dopiero napisać o każdej z nich. W każdej jednak prężnie działają osoby, które chcą zrobić coś fajnego dla siebie i innych, dbają o atmosferę na swoich poletkach. Doceńmy ich pracę, zwykle wolontaryjną, i traktujmy się z szacunkiem, by nie niweczyć ich wysiłku.
Z bardziej formalnych organizacji warto wspomnieć o Polskiej Grupie Karawaningowej, która ma formę stowarzyszenia. Skupia ona firmy działające w naszej branży na polskim rynku, by działać holistycznie na rzecz rozwoju caravaningu. Działania te mają na celu poprawę infrastruktury kempingowej, usystematyzowanie rynku, organizację zlotów i spotkań, ale też dostosowanie rynku ubezpieczeń do standardów europejskich czy lobbowanie na rzecz rozwiązań systemowych służących rozwojowi i bezpieczeństwu tej formy turystyki w Polsce.
Skoro nie jesteśmy w stanie objąć mnogości lokalnych stowarzyszeń, tym bardziej trudno będzie ogarnąć wzrokiem kontynent czy glob. Wspomnijmy jednak o jednej organizacji, której początki sięgają 1961 r. Jest to Komitet Europa Rally, który od ponad pół wieku z sukcesem organizuje zloty na naszym kontynencie, a ostatni, jubileuszowy, 60. odbył się w tym roku w Krakowie, we współpracy z Polskim Związkiem Motorowym. Wielu z was uczestniczyło w tym wydarzeniu i wiemy, że było ono przeprowadzone z dużym rozmachem w fantastycznym miejscu, jakim są tereny Muzeum Lotnictwa Polskiego, a w jego organizację zaangażowały się również lokalne władze terytorialne.
Tradycją jest, że uczestnicy poznają region, w którym odbywa się impreza, były więc wycieczki fakultatywne i atrakcje przybliżające gościom z zagranicy Kraków i Małopolskę. Sam gród Kraka od lat zajmuje wysokie pozycje na listach najpopularniejszych miast w Europie, trudno więc o lepsze miejsce, by zachęcić gości z innych krajów do poznawania naszej ojczyzny. Promocja Polski wśród turystów z zagranicy leży w interesie każdego z nas, bowiem większy ruch przełoży się z czasem na rozwój infrastruktury, jak w każdej dziedzinie.
Okazuje się, że z faktu istnienia grup i organizacji wynikają nie tylko przyjemności, integracje i okazje do zdobycia wiedzy. Są sytuacje, gdy przystąpienie do nich skutkuje konkretnymi finansowymi zyskami w postaci realnych oszczędności. Najlepszym tego przykładem jest karta członkowska ACSI. Wszyscy o niej coś słyszeli, widzieli logo, wielu z nas używa, ale co za tym stoi?
Otóż ACSI to organizacja powstała w 1965 r., zajmująca się certyfikacją, opisywaniem, a przede wszystkim wydawaniem słynnego zielonego przewodnika po europejskich kempingach. Dzięki wykupionej karcie, ważnej przez cały rok kalendarzowy, możemy korzystać ze specjalnych cen i zniżek poza sezonem wysokim we wszystkich zrzeszonych i ujętych w katalogu kempingach, a jest ich już niemal 10 tys. Inspektorzy ACSI co rok odwiedzają rekomendowane miejsca, opisują je, sprawdzają i obiektywnie oceniają. Choć katalogi wydawane są po angielsku, dołączona jest do nich legenda w języku polskim, co sprawia, że korzystanie z nich jest naprawdę łatwe i intuicyjne. Zestaw składa się z dwóch tomów katalogu, mapy i karty, a kosztuje ok. 130 zł. Nie trzeba być księgowym, by szybko policzyć, że to niewielka inwestycja o bardzo szybkiej stopie zwrotu, jeżeli wyjeżdżamy za granicę.
Często też firmy z branży przygotowują oferty specjalne dla członków różnych grup, tworzą kody rabatowe na swoje produkty i usługi. Nie ma zlotu bez okolicznościowych zniżek dla uczestników. Jedną z takich ofert, skierowaną do entuzjastów podróży z przyczepą lub kamperem, przygotował nasz rodzimy przewoźnik promowy, firma Polferries. Dzięki uproszczonemu cennikowi dla pojazdów kempingowych łatwiej zaplanować wyjazd do Skandynawii i nie trzeba biegać wokół swego pojazdu z miarką, by dowiedzieć się, ile zapłacimy za bilety. Istnieje też możliwość zniżek dla zorganizowanych grup!
Nie trzeba nikogo przekonywać, że warto się zrzeszać i organizować – o popularności tego trendu najlepiej świadczy liczba grup i stowarzyszeń. Warto natomiast pamiętać o regułach oraz zasadach funkcjonowania w takich społecznościach, by wszystkim nam było w nich dobrze i miło. Bez względu na to, czy jesteśmy ich częścią w sferze wirtualnej, czy w tak zwanym realu, obowiązują te same reguły. Możemy się różnić w wielu aspektach, ale łączy nas caravaning.
Manuela Warzybok
Artykuł pochodzi z numeru 6 (114) 2023 r. magazynu „Polski Caravaning”.
Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.