artykuły

oblicza-caravaninguOBLICZA CARAVANINGU
ReklamaBilbord Ubezpieczenia
10 damskich demonów. Co straszy w kamperze?

10 damskich demonów. Co straszy w kamperze?

Czas czytania 9 minut

Gdy przeglądamy wpisy dziewczyn na „babskich” grupach caravaningowych, dość szybko wyłania się obraz pewnej polaryzacji w podejściu do obsługi naszych mobilnych domów. Kobiety dzielą się na dwie grupy…

Pierwsza grupa wychodzi z założenia, że po to mają facetów na pokładzie, by to oni „bujali się” z prowadzeniem pojazdów, parkowaniem, poziomowaniem, obsługą toalet i zbiorników. Ta grupa nie ma żadnych obaw, bo polega na zapleczu technicznym w postaci partnera. Mają jasny podział obowiązków i kompetencji, więc nie ma się czego bać. Każdy pilnuje swojego działu.

Druga grupa to dziewczyny, które chcą lub z jakiś powodów muszą same zająć się tematami stereotypowo uznawanymi za męskie. Część z nich po prostu nie ma pracownika technicznego na pokładzie, inne chcą być niezależne, jeszcze inne za punkt honoru stawiają sobie zdobycie pełnej wiedzy na temat własnego pojazdu.

Jest też grupa kobiet zwyczajnie interesujących się motoryzacją, w ich przypadku zgłębienie funkcji kempingowych jest naturalną potrzebą wynikającą z zainteresowań. To właśnie w tej drugiej grupie pojawiają się lęki i pytania oraz potrzeba znalezienia na nie odpowiedzi. Tym sposobem dochodzimy do sedna: czego najbardziej boją się kobiety szukające wiedzy?

Problem chłopców alfa
Otóż najbardziej boją się zadawać pytania na ogólnych grupach caravaningowych, bo tam traktowane są z góry przez różnych „fachowców” płci męskiej. Bardzo często zamiast merytorycznej odpowiedzi otrzymują głupie komentarze, czasem nawet o seksistowskim zabarwieniu. Panowie lubią też poheheszkować sobie z typowo babskich pogaduszek o upiększaniu przestrzeni życiowej czy kulinariach. Wszystko więc wskazuje na to, że największym kobiecym demonem w caravaningu jest zapytanie o coś w internecie.

Reklama10 damskich demonów. Co straszy w kamperze? 1
Na żywo raczej się z tym nie spotkałam, może w moim towarzystwie są sami fajni i pomocni koledzy. Najprawdopodobniej wynika to z faktu, że w sieci wszystkie trolle z małymi… móżdżkami i dużym ego są bardziej aktywne, zresztą w każdej dziedzinie.

1. Duch wszechwiedzący 
Efekt jest taki, że w sieci kobiety wyniosły się ze swoimi sprawami na zamknięte grupy tylko dla nich, gdzie czują się bezpiecznie i poruszają wszystkie nurtujące je kwestie. Wspierają się i odpowiadają na pytania, które niektórym mogą wydawać się błahe lub śmieszne. W regulaminach jest prośba o bycie miłą, pomocną i kategoryczny zakaz hejtu. Nikt się nie śmieje z pytań o firanki czy caravaningowe inspiracje na obiad. Panie dzielą się pomysłami i lękami, a te z większym doświadczeniem służą radą.

10 damskich demonów. Co straszy w kamperze? 2

2. Strach manewrowy
A obaw mamy sporo, zwłaszcza w kwestiach dotyczących prowadzenia pojazdów, szczególnie przyczep. Dużym wyzwaniem jest manewrowanie przyczepą bez moovera, niezbędne do zdania egzaminu na prawo jazdy kategorii E. Jestem przekonana, że takie same lęki mają mężczyźni, którzy nie mieli wcześniej do czynienia z tematem, ale raczej żaden głośno się do tego nie przyzna. Tymczasem dziewczyny pytają i szukają porad na swoich grupach, np. jak sobie radzić z parkowaniem równoległym, co może im się przydać w ćwiczeniu tego manewru, by zdać egzamin i móc cieszyć się podróżowaniem z własnym domem na haku. 

3. Poltergeist zapasu
Te z kobiet, które pragną prowadzić auto z przyczepą lub kampera, będą to robić nawet mimo początkowych trudności, ponieważ chcą się uczyć i szukają sposobów, które pomogą im ten cel osiągnąć. One szukają wiedzy, pytają, a w razie kłopotów w trasie lub na kempingu nie mają problemu, by poprosić o wsparcie kogoś z zewnątrz – wiedzą, że to żaden dyshonor i nie boją się korzystać z takiej opcji. Minęły też bezpowrotnie czasy, gdy zmiana koła była niezbędną umiejętnością. Dziś mamy od tego choćby assistance, jednak rozsądek podpowiada, że każdy kierowca powinien posiadać tę umiejętność na wypadek kapcia w tak zwanym czarnym lesie, gdzie czas oczekiwania na lawetę wynosi pół dnia i więcej.

10 damskich demonów. Co straszy w kamperze? 3

Reklama10 damskich demonów. Co straszy w kamperze? 4
4. Strzyga gabarytów
Prowadzenie większego pojazdu lub ich zespołu to kwestia doświadczenia. O ile rady i podpowiedzi zawsze są cenne, o tyle nic nie zastąpi praktyki, zapoznania się z gabarytami auta i wprawy. Trening czyni mistrza, niczego mądrzejszego nikt dotąd nie wymyślił, bez względu na płeć osoby prowadzącej. Przy braku wprawy nie pozostaje nic innego, jak robienie wszystkiego trzy razy wolniej i poproszenie kogoś, kto będzie pilnował z tyłu, by nie zniszczyć samochodu i nie zdemolować otoczenia. Strach może tu być czynnikiem zwiększającym ostrożność, a co za tym idzie – bezpieczeństwo.
Absolutnie nie ma się czego wstydzić. Zdarzyło mi się słyszeć pytanie, czy nie boję się jeździć naszym vanem – otóż nie, tym bardziej że w caravaningu VW California jest raczej liliputem, ma kamerę cofania i łatwiej jest go prowadzić niż niejedną niską osobówkę. Za to jazda dużą integrą lub alkową wymaga zdecydowanie większej uwagi, pamiętania o rozmiarze kampera, szczególnie o jego wysokości. Dziewczyny coraz częściej prowadzą takie pojazdy bez kompleksów, robią wymagane uprawnienia i zadają kłam jakże popularnemu ciągle – o zgrozo – stereotypowi o babie za kierownicą.

5. Demon siły
Wyzwaniem dla kobiet bywają czynności wymagające użycia większej siły, takie jak złożenie manualnie składanego dachu, rozkładanie łóżek, składanie kanap czy inne przemeblowania we wnętrzu. Drobniejsze kobiety mogą mieć z tym problem, dlatego warto przed zakupem zmierzyć się z potencjalnymi utrudnieniami i sprawdzić, czy warunki fizyczne nas nie ograniczają. Czasami okazuje się, że niekoniecznie trzeba użyć siły, a wystarczy sposób, zgodnie z prastarą zasadą mechaników „nic na siłę, wszystko młotkiem”.

6. Zjawa zaworowa
Obsługa pozostałych funkcji kempingowych to tylko kwestia znajomości wajch oraz otworów wlewowych i spustowych – to nie jest fizyka kwantowa, wystarczy uważnie słuchać podczas zakupu kampera na szkoleniu prowadzonym przez sprzedawcę, by zgłębić większość wiedzy. Gorzej, gdy obsługa nie do końca ogarnia temat, wtedy część rzeczy wychodzi w praktyce. Wówczas pozostają nam instrukcja obsługi i delikatne podejście do urządzeń, żeby nie narobić szkód. Dobrym pomysłem jest poproszenie o towarzystwo przy odbiorze pojazdu bardziej doświadczonej osoby – kogoś, kto wie, na co zwrócić uwagę i o co dopytać.

7. Mara gazowa
Czasami zdarza się, że strach i źli doradcy generują więcej problemów niż ich domniemany powód. Jedna z moich znajomych, planująca podróżować z przyczepą bez męskiego zaplecza, panicznie bała się gazu, butli i ich obsługi. Jednocześnie jej założeniem jest podróżowanie całoroczne, więc przyczepa powinna nadawać się do caravaningu zimowego. Ktoś doradził jej kupno przyczepy w pełni elektrycznej. Układ i estetyka się spodobały, żadnej instalacji gazowej w środku nie było – wszystko na prąd – więc zakup został sfinalizowany. Sprzedawca przemilczał jedynie, że producent rekomenduje użytkowanie sprzętu do 0°C, gdyż ogrzewanie wykazane w specyfikacji jest tylko klimatyzacją z funkcją grzania i działa wyłącznie w temperaturach dodatnich. Nie uprzedził również, że nie da się jednocześnie użytkować obu płyt grzewczych kuchenki w maksymalnej mocy, a przede wszystkim, żeby cokolwiek w ogóle działało, potrzebne jest takie zasilanie, którego większość kempingów w Polsce nie oferuje.
Wyszła z tego dość nieprzyjemna przepychanka ze sprzedawcą, który uznał, że widziały gały, co brały, więc jego odpowiedzialność jest żadna. Sprawa skończyła się kosztownymi przeróbkami (a wraz z nimi utratą gwarancji), niepotrzebnym stresem i koniec końców – koniecznością przepracowania lęków związanych z gazem, bo nie obeszło się bez zainstalowania klasycznego ogrzewania i kuchenki na paliwo z butli.

10 damskich demonów. Co straszy w kamperze? 5

8. Widmo nawiedzające
Dużo obaw wiąże się też z bezpieczeństwem, szczególnie w przypadku caravaningu na dziko. Poza strachem o siebie i mienie jest też troska o naszych czworonożnych towarzyszy podróży, pozostawionych pod nieobecność właścicieli w pojeździe. Jedna z moich rozmówczyń martwi się, czy potencjalni złodzieje nie zrobią jej kotom krzywdy lub nie wyrzucą ich gdzieś po drodze w przypadku kradzieży pojazdu. Trudno dyskutować z takimi lękami, można tylko zmarginalizować prawdopodobieństwo kłopotów, wyszukując informacje na temat miejsc w dedykowanych grupach i aplikacjach, do czego zawsze gorąco namawiam.
Osobiście bardzo cenię sobie spokojny sen i staram się wyszukiwać na nocleg teren do tego przeznaczony, dający mi większe poczucie bezpieczeństwa niż ten na dziko. Staram się nie zatrzymywać na noc w miejscach, których nie mogę zweryfikować na podstawie opinii innych użytkowników w zaufanych serwisach. 

9. Higieniczne widziadło
Z pocztu demonów kamperowych, spędzających sen z powiek kobietom, wypełzł również na tapet ten dotyczący kwestii związanych z kobiecą fizjologią. Napisała do mnie mama trzech chłopaków, że mieszkając w przyczepie z czterema facetami, bez łazienki z prawdziwego zdarzenia, narażona jest na spory dyskomfort związany z zachowaniem higieny podczas okresu. Nie wszystkie kampery i przyczepy mogą pochwalić się wygodną, osobną łazienką ze wszystkimi jej atrybutami, jak prysznic czy nawet toaleta. W takich przypadkach zachowanie higieny i komfortu w czasie miesiączki może być nie tylko trudne, ale też krępujące dla kobiet podróżujących w towarzystwie mężczyzn. W tej dziedzinie nie zawsze da się zaplanować pobyt na kempingu z fajnym zapleczem sanitarnym, choć byłoby to najlepsze rozwiązanie. Pozostaje liczyć na wyczucie ze strony pozostałych mieszkańców mobilnego lokum, by dali współlokatorce odrobinę samotności i intymności w tych trudniejszych dniach.

10. Fantom zapachowy
Za ostatni straszek posłuży mi przykład z własnego podwórka. Miałam ogromne obiekcje co do toalety chemicznej w naszej californii. Bałam się zapachów na tak małej przestrzeni, a już w ogóle nie widziałam możliwości korzystania z niej przez osoby dorosłe. Jednak szeroko zakrojony wywiad środowiskowy przekonał mnie ostatecznie do idei męża, by taki kibelek kupić. Po kilku miesiącach muszę ze skruchą przyznać, że jest to ogromne udogodnienie, zwłaszcza zimą. Ba, nawet kota oswoiłam! Dyskrecję da się zapewnić logistyką.
Z czasem nasz „mikrosraczyk” został doposażony w pokrycie klapy i teraz z dumą pełni również funkcję pufy w salonie. Zmiana zdania zajęła mi trochę czasu, a z „dwójką” nadal wolę iść gdzie indziej, ale jak widać, kto pyta, nie błądzi, tylko krowa nie zmienia poglądów, a strachy na Lachy! 

Tekst: Manuela Warzybok
Ilustracje: Adam Święcki

Artykuł pochodzi z numeru 2 (110) 2023 r. magazynu „Polski Caravaning”.

Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.


Administrator25.07.2023
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News