Jeszcze w marcu nie wiedzieliśmy, jak będzie wyglądał ten rok. Świat się zatrzymał, biznes caravaningowy razem z nim, by zaledwie kilka miesięcy później wystrzelić tak jak nigdy dotąd. Sprzedawali wszyscy: dealerzy w Polsce i za granicą, w Europie, w Stanach Zjednoczonych i w krajach azjatyckich. Duży popyt przewyższył produkcję zarówno podwozi, jak i zabudów. W międzyczasie duży gracz (Erwin Hymer Group) podjął decyzję o nieuczestniczeniu we wszystkich targach caravaningowych w tym roku. W takich okolicznościach zarządowi Messe Düsseldorf przyszło podjąć decyzję o organizacji edycji 2020 targów Caravan Salon.
Umówmy się: nikt tak naprawdę nie wiedział, czy targi się odbędą, w jakiej formule i jakiej liczby gości należy się spodziewać. Z jednej strony mieliśmy rekordową sprzedaż wszystkich pojazdów i rozwiązań caravaningowych, a z drugiej – pandemię koronawirusa, który jest szczególnie niebezpieczny dla osób starszych. A to właśnie one stanowią trzon niemieckich targów, to właśnie one podejmują decyzje zakupowe. Trudny orzech do zgryzienia miały również polskie firmy: Balcamp, WaveCamper, Globe-Traveller. Jechać, nie jechać? Nie jest żadną tajemnicą, że niemieckie targi sprzedają dobrze i dużo. Wydatki związane ze stoiskiem zwracają się szybko, ale roku pandemii do excelowej tabelki nie można było wpisać.
Ten nieco przydługawy wstęp był niezbędny, by pokazać, z jakimi problemami musieli zmierzyć się zarówno organizatorzy targów, jak i wystawcy. Nigdy wcześniej taka sytuacja nie wystąpiła, więc nie było skąd zaczerpnąć inspiracji, która mogłaby pomóc w podjęciu decyzji.
Bez premier, ale z wysoką sprzedażą
Mniej więcej co 2 lata dziennikarze uczestniczący w Caravan Salon mają możliwość zapoznania się z wieloma premierami. Edycja 2020 była tą uboższą – producenci skupili się na promocji dotychczas dostępnych modeli i sprzedaży – a ta była rekordowa. Pomimo że targi łącznie odwiedziło 108 tysięcy osób (mniej więcej połowa w porównaniu do w ubiegłego roku), handlowcy byli zadowoleni. Podkreślali, że wszyscy zwiedzający byli konkretni, przyszli na targi z zamiarem porównania dostępnych modeli i podjęcia decyzji zakupowej. Polscy wystawcy wyjechali z Düsseldorfu z kilkunastoma podpisanymi umowami, a to dopiero początek. Największą sprzedaż notuje się bowiem po zakończeniu targów.
Wbrew pozorom na Caravan Salon nie zabrakło premier czy znanych marek. Największe braki można było odczuć na halach poświęconych akcesoriom i rozwiązaniom technicznym. Nie uświadczyliśmy też hal turystycznych, na których zazwyczaj mogliśmy zapoznać się z bogatą ofertą europejskich kempingów. Organizatorzy robili, co mogli, by braki ukryć, ale mimo wszystko puste hale rzucały się w oczy.
Teraz Polska?
Kiedy czytacie ten tekst, jesteście w o wiele bardziej komfortowej sytuacji. Już wiecie, jak wyglądały polskie edycje Caravans Salon w Poznaniu i Camper&Caravan Show w Nadarzynie. Ja obserwuję rosnące słupki zarażeń i zastanawiam się, czy nagle, w ostatniej chwili, nie zostanie podjęta decyzja o odwołaniu imprezy w Nadarzynie. Jestem też ciekaw, jak polscy zwiedzający dostosują się do nowych zaleceń epidemiologicznych. Niemcy nie protestowali, kiedy kazano im nosić maseczki. Do wymogów stosowali się wszyscy wystawcy, w pocie czoła, w maseczkach, rozkładając stoiska. W Polsce może być z tym różnie. Mam jednak nadzieję, że za kilka tygodni będę mógł napisać kolejny tekst i odtrąbić sukces, tym razem na arenie naszego kraju. Tego sobie i nam wszystkim szczerze życzę.
Artykuł pochodzi z numeru 5 (96) 2020 r. magazynu „Polski Caravaning”.
Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.