artykuły

podrozePODRÓŻE
ReklamaBilbord - ACSI przedsprzedaż 2025
Jedyna stała van life’u to zmiana

Jedyna stała van life’u to zmiana

Czas czytania 6 minut

Postanowienia, plany, cele, marzenia… Do tej pory to właśnie te słowa przychodziły mi do głowy, gdy zaczynałam myśleć o nowym roku. Jednak 5 lat życia w drodze, które stukną za kilka miesięcy, skłaniają mnie do jednej refleksji – pewna jest tylko zmiana oraz wyzwania, które się z nią wiążą. 

Jeszcze jakiś czas temu nazwałabym je problemami, ale van life nauczył mnie, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Właśnie z tym przeświadczeniem weszłam w nowy rok, dlatego chciałabym się z wami nim podzielić, a tym, którzy zaczynają właśnie coś nowego – być może dodać otuchy.

Realia van life’u
Zasypianie z widokiem na gwiazdy, poranna kawa pita bez pośpiechu na klifie, zdrowe rytuały, na które wcześniej nie było czasu… Gdy marzyłam o van lifie, wydawało mi się, że tak kiedyś będzie wyglądała codzienność. Tymczasem realia okazały się zupełnie inne, niż pokazywały kolorowe migawki z pięknych miejsc.
W pierwszym roku podróży doświadczyłam burzy z piorunami w środku gór i lasów, gradobicia, które uniemożliwiało prowadzenie samochodu, spalonych hamulców tuż na skraju drogi na wysokości ponad 1000 m n.p.m. oraz wiatru o tak wielkiej sile, że spychał naszego vana z drogi tuż nad urwiskiem. Pewnie było tego więcej, ale to te sytuacje zapamiętałam jako najbardziej stresogenne. 
Dlaczego na myśl właśnie o tych wydarzeniach wciąż odczuwam lekki ucisk w brzuchu? Przecież nawet ostatnio, gdy opuszczaliśmy Polskę na zimę, przydarzyło nam się po drodze kilka awarii samochodu, a w trasie po raz pierwszy zostaliśmy na noc unieruchomieni przez powódź w Hiszpanii. Odpowiedź na to pytanie dziś jest dla mnie prosta – wszystko to było kwestią doświadczenia.

ReklamaJedyna stała van life’u to zmiana 1
Problemy to wyzwania
Życie w drodze nauczyło mnie traktować „problemy” jako wyzwania, z którymi trzeba sobie poradzić, by otworzyć się na nowy rozdział w życiu. Jak mówi powiedzenie: tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono. Jeśli wcześniej poradziliśmy sobie w trudnych sytuacjach, zakładamy, że w obliczu nowego kryzysu też znajdziemy rozwiązanie. To dodaje odwagi i odejmuje strachu, którego nie brakowało na początkowych etapach van life’u. Teraz, z perspektywy czasu, mogę usprawiedliwić się sama przed sobą sprzed prawie 5 lat; wtedy robiłam coś po raz pierwszy, a to – poza ekscytacją – niesie za sobą sporo stresu, pojawiającego się w sytuacjach zagrożenia.
Na początku naszej przygody zwanej van lifem nie mieliśmy pojęcia o samochodach, mechanice, caravaningu, podróżach na dziko, mieliśmy ograniczone zasoby finansowe – w zasadzie postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Od tego czasu zmieniło się jednak wiele, a nabyte doświadczenie sprawiło, że nieprzewidziane i trudne sytuacje stresują mnie coraz mniej. Mamy za sobą kilka usterek w różnych miejscach Europy, teraz po prostu wiem, że auto, nawet jeśli jest moim domem, to – tak jak inne przedmioty – może się zepsuć.

Czego nauczyło mnie doświadczenie
W Drodze artysty – książce, którą często polecam, gdy ktoś pyta mnie, skąd wzięłam odwagę, by zacząć realizować marzenia – trafiłam na zdanie: „skocz, a siatka się pojawi”. Często przypominam sobie o nim, gdy mam momenty zawahania, brakuje mi odwagi i czuję, że życie mnie testuje. Wyzwania, o których wspominam, są łatwiejsze do okiełznania, gdy wierzę, że gdzieś czeka ta siatka bezpieczeństwa. Oprócz niej w życiu w drodze, gdzie pewnikiem jest zmiana, wspierają mnie trzy lekcje, które wyciągnęłam z van life’u.

ReklamaJedyna stała van life’u to zmiana 2
Elastyczność w planowaniu
Już po kilku tygodniach naszego nowego życia wiedziałam, że to jeden z tych aspektów, nad którym będę musiała popracować. Kiedyś traciłam dużo energii, gdy coś szło nie po mojej myśli, a życie płatało mi kolejne figle. Chciałam mieć wszystko pod kontrolą, bo czułam, że w ten sposób szybciej osiągnę swoje cele. Van life nauczył mnie odpuszczania i brania życia takim, jakie jest. Teraz już wiem, że te piękne momenty z kadrów prezentowanych w social mediach mogą być rzeczywistością, ale wcześniej trzeba odhaczyć masę obowiązków, które składają się na zwykłą codzienną egzystencję. A w ciągle zmieniających się okolicznościach, jakie wynikają z życia w drodze, elastyczność i cierpliwość to klucze do sukcesu. 
Kiedyś ta ciągła niewiadoma mnie irytowała, ale po czasie zaczęła przynosić spokój i ukojenie. Co z tego, że zaplanuję wszystko od A do Z, jeśli po drodze zmienią się warunki atmosferyczne lub droga nagle okaże się nieprzejezdna? Z tej lekcji czerpię na co dzień i czuję, że dzięki temu jestem ciągle gotowa na nowe.

Jedyna stała van life’u to zmiana 3
Życie, tak jak krajobraz za oknem kampera, to ciągła zmiana

Zaufanie intuicji
Los sprzyja tym, którzy wierzą we własne siły. Po latach van life’u jeszcze mocniej to ze mną rezonuje, dzięki temu jeszcze uważniej staram się słuchać intuicji. Jeśli czuję, że nocowanie w danej miejscówce nie jest dobrym pomysłem, po prostu ją zmieniam. To tylko jeden z wielu przykładów sytuacji, kiedy ufam swojemu wewnętrznemu głosowi. Nie ignoruję odczuć, ponieważ niejednokrotnie okazało się, że dzięki nim znalazłam nowe, dużo lepsze rozwiązania. 

Wiara w dobrych ludzi
Uwielbiam historię życia Einsteina, a szczególne miejsce w moim sercu zajmuje sytuacja, gdy został zapytany przez dziennikarza o najważniejsze życiowe odkrycie. Odpowiedział wtedy, że „wszechświat jest łaskawy.” Dziś, po ponad 4 latach van life’u, mocno w to wierzę, mimo tego że kiedyś było we mnie mnóstwo obaw. 
Świat jest o wiele lepszy, niż pokazują media, wystarczy zacząć go doświadczać. Przez ostatnie lata otrzymałam od ludzi mnóstwo dobra. I być może zdarzało się tak już wcześniej, ale byłam zbyt mało uważna, by skupiać się na tym na co dzień. Nie zliczę historii, gdy nieznajome osoby zaprosiły nas do swojego domu, zaoferowały ciepłą kąpiel, zaproponowały pomoc przy naprawie samochodu etc. Dobro ludzi to zdecydowanie najpiękniejsza niespodzianka, której doświadczyłam w van lifie. 

Jedyna stała van life’u to zmiana 4
Awaria samochodu to coś co prędzej czy później przytrafi się każdemu van lifersowi

Po burzy zawsze wychodzi słońce
Gdy zaakceptowałam ciągłe zmiany, które niesie ze sobą nowe życie, nabrałam doświadczenia i wyciągnęłam odpowiednie lekcje, doszłam do wniosku, że te czarne chmury były po to, by docenić wszystkie kolory pojawiającej się później tęczy. Każda nowa sytuacja, której doświadczamy, to pewnego rodzaju chrzest bojowy, a to, jak go przejdziemy, zależy przede wszystkim od nastawienia. W nowym roku życzę wam, byście nie obawiali się zmiany, a każde wyzwanie traktowali jak lekcję od losu, która wzbogaca waszą wędrówkę przez życie.

Książki autorstwa Katarzyny Gawlas znajdziesz w sklepie vanlifepolska.pl

Katarzyna Gawlas

Artykuł pochodzi z numeru 1 (109) 2023 r. magazynu „Polski Caravaning”.

Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.


Administrator23.06.2023
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News