Podobno na świecie nie ma takiej rzeczy, której Chińczycy by nie podrobili. Nie inaczej jest z naszą branżą. Na znanym portalu aukcyjnym sprzedającym głównie rzeczy wyprodukowane w Państwie Środka można znaleźć wierną kopię systemu grzewczego Truma Combi 6E w wersji „diesel”.
Cena? 1599 dolarów, czyli według aktualnego kursu 5933 złote. Dla porównania: oryginalny produkt niemieckiego producenta to wydatek rzędu 14 tysięcy złotych. Różnica jest więc znaczna, ale pozostaje standardowe pytanie: czy warto?
Sam opis chińskiego odpowiednika zamieszony na aukcji jest dość ciekawy. Tytuł mówi o tym, że jest to urządzenie „podobne do Truma D6E”, ale niżej już używane jest określenie „LPG”. Przyjmijmy jednak, że chodzi o dwa różne urządzenia: jedno zasilane olejem napędowym a drugie gazem. Skupmy się na tym pierwszym ze względu na zamieszczoną w opisie tabelkę z danymi technicznymi.
Urządzenie nazwane „JP Combi System” w momencie startu pobiera od 8 do 10 A prądu. Następnie do pracy potrzebuje od 1,8 do 4 A. Jego deklarowana moc wynosi od 2000 do 4000, ale nie napisano, czego. Możemy się tylko domyślać, że chodzi o waty. Obrazki mówią nawet o mocy 6 kW - oryginalna Truma Combi Diesel takową dysponuje więc prawdopodobnie nasi chińscy przyjaciele również taką wersję wyprodukowali.
Wersja „2000” pobiera 240 ml ON na każdą godzinę pracy. „4000” - już 510 ml. Oryginalna Truma Combi D6E, w zależności od etapu pracy, potrzebuje od 220 do 630 mililitrów na godzinę.
Pozostałe dane są niemal identyczne. Wydajność: 287 m3/h, moc dodatkowych grzałek elektrycznych: 900 i 1800 W. Całe urządzenie waży 15,6 kg a pod kątem wyglądu i wymiarów jest kopią 1:1 względem oryginału.Skoro nie widać różnicy to czy warto przepłacać? Skontaktowaliśmy się oficjalnym dystrybutorem Trumy na Polskę i poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie. Wysłaliśmy również zapytania do kilku serwisów z prośbą o ocenę chińskiego odpowiednika. Tym samym tematu nie kończymy i do niego wkrótce, tuż po otrzymaniu odpowiedzi, powrócimy.