Za sprawą przystępnej ceny to kamper popularny w wypożyczalniach w całej Europie. Również klienci indywidualni zerkają na niego z uwagą. Z jednej strony mamy gwarancję odpowiedniej jakości, bo producentem marki Sun Living jest słoweńska Adria. Z drugiej mamy do czynienia z pojazdem, który – jak przekonaliśmy się podczas tygodniowego testu – miał wszystko, czego potrzebowaliśmy, a nawet więcej. Oto Sun Living S70SP – kamper w niższej cenie od producenta klasy wyższej.
O marce Sun Living z grupy Adria mówią, że to taki odpowiednik Škody w grupie VAG. Coś tańszego od pozostałych produktów w ofercie, może dla mniej wymagających klientów lub po prostu takich, którzy mogą lub chcą wydać odrobinę mniej. Wciąż jednak to produkt na pewnym poziomie. Z taką wiedzą wybrałem się do Krakowa, gdzie z siedziby wyłącznego dystrybutora tej marki, grupy Elcamp, miałem odebrać pojazd na testy.
Skłamałbym pisząc, że na pierwszy rzut oka większych różnic nie widać. Nie ma klimatyzacji w części kempingowej. Jeśli w czasie podróży nie chcemy korzystać ze stolika przy tylnych fotelach, musimy go wynieść do sypialni lub garażu. A skoro o podróżowaniu mowa, piąty uczestnik eskapady musiałby jechać tyłem do kierunku jazdy na pojedynczym fotelu bez okna. My jednak podróżowaliśmy w trójkę. I wymienione już cechy (wady?) nam nie przeszkadzały. Bo dostaliśmy duży, wygodny i bardzo przyjemny pojazd. Z turkusowymi obiciami, dzięki czemu wnętrze było naprawdę przytulne, z ogromnym garażem, dosłownie dziesiątkami mniejszych i większych schowków i szafek. A wszystko to na podwoziu Fiata Ducato, któremu za sprawą silnika o pojemności 2,3 l i mocy 140 KM transportowanie tego lokalu nie sprawiało najmniejszych problemów. I wszystko to przy naprawdę dobrym zużyciu paliwa, ok. 10 l ON na 100 km. Eh, gdyby to jeszcze był automat.
A w praktyce?
Pytanie zasadnicze brzmi: jak pewne ograniczenia czy raczej poszukiwania oszczędności przełożyły się na komfort wyjazdu i wypoczynku? Dla właściwego kontekstu dodajmy, że testy przeprowadzaliśmy na przełomie lipca i sierpnia, głównie na południu kraju, z króciutkim wypadem na Słowację. Większość czasu spędziliśmy w naszych Bieszczadach.
Sam przejazd zdecydowanie na plus. Silnik radził sobie bardzo dobrze, nie było też ponadstandardowo głośno – czy to z powodu silnika właśnie, czy sposobu wykończenia i mocowań mebli. Kamera cofania, wyposażona także w mikrofon i głośnik w kabinie, okazała się nie tylko bajerem umożliwiającym podsłuchiwanie kempingowych sąsiadów, miała też bardzo praktyczne zastosowanie – nadbiegające z tyłu dzieci słychać było dużo wcześniej, nim można było to zobaczyć na ekranie. Świetne rozwiązanie!
Pewną trudność sprawiał natomiast brak okien z prawej strony, bo nie można liczyć na pomoc załogi chociażby przy włączaniu się do ruchu. Jedyne w tej części pojazdu okno w drzwiach szoferki nie jest specjalnie duże.
Parkujemy w miejscu pierwszego noclegu, przygotowujemy pojazd do nocy. Chcemy zasłonić przednie okna, ale... nie znajdujemy rolet. No tak, są zasłony tuż obok foteli. Trzeba je rozłożyć, spiąć, poprzypinać do zatrzasków. Trochę dłużej, trochę mniej wygodnie, ale w sumie równie skutecznie.
Czas na rozpakowanie walizek, bo nie ruszaliśmy przecież z domu. Do bardzo dużego garażu dostać się można z obu stron pojazdu, a także z wnętrza. To duży plus! Szkoda, że w garażu jest tak ciemno. Czegoś tam jednak brakuje.
Jaki to kamper?
Na pewno nie powiedzielibyśmy, że to produkt budżetowy, bo to jednak słowo sugerujące pewne braki, może niedociągnięcia. Bynajmniej, znajdziemy w nim kilka rozwiązań, których brakuje w droższych pojazdach. Owszem, mamy tutaj np. starszego typu system do zarządzania kamperem – na tzw. pokrętło. Ale jest bardzo czytelne. Drugie łóżko opuszczamy nie przyciskiem, a siłą własnych mięśni. Wada? Przynajmniej mechanizm nie ulegnie awarii. Jak wiele zależy od naszego podejścia, prawda? Czy brak klimatyzacji jest wadą? Nie wszyscy jej używają, nie wszyscy dobrze ją znoszą i wreszcie – nie wszyscy wybierają kierunki, gdzie jest ona niezbędna. My, szczególnie nocą, częściej myśleliśmy o uruchomieniu ogrzewania niż chłodzeniu wnętrz. Ale to rzecz indywidualna, a jeśli nowy właściciel pojazdu zmieni zdanie – bez problemu zamontuje tutaj system klimatyzacji. To nie jest skomplikowany proces.
Paradoksalnie, po kilku dniach użytkowania kampera najbardziej irytujące stało się coś, co nie wynikało z szukania oszczędności przez producenta, a nieprzemyślanego montażu. Drabinka do tylnego łóżka ma swoje miejsce tuż obok drzwi do toalety i je blokuje. W efekcie albo śpimy z otwartymi drzwiami do toalety i zamkniętymi do salonu, albo za każdym razem po zejściu z drabinki musimy ją demontować, aby dostać się do łazienki. I tak źle, i tak niedobrze. Niby błahostka, ale po kilku dniach pomieszkiwania patrzymy na to inaczej. A rozwiązanie wydaje się proste – wystarczyło zamontować drabinkę bliżej prysznica, którego drzwi otwierają się do wewnątrz.
Polecamy?
Sun Living S70SP to kamper, który dał nam więcej, niż się spodziewaliśmy. Za nami tydzień bardzo udanych testów. Cena prezentowanego modelu to 289 tys. zł. I rzeczywiście, poniżej też kwoty można kupić kampery innych producentów, ale z lepszym wyposażeniem. Tym, co w naszej ocenie jest zdecydowanym atutem S70SP, jest to, że niższa cena nie jest efektem zastosowania niższej jakości materiałów. Tu nic nie trzeszczy. Naprawdę czuć, że to pojazd, który wyjechał z fabryki producenta klasy premium. Jest słabiej wyposażony, ale jeśli oczekujemy czegoś więcej niż w standardzie, możemy to przecież domówić. A to wyposażenie, które mamy do dyspozycji w standardzie, pochodzi od cenionych dostawców, jak ogrzewanie Truma, kuchenka Dometic czy markiza Thule. Dlatego to kamper, któremu polecamy przyjrzeć się bliżej.
Kampera do testów udostępniła nam Grupa Elcamp.
Dane techniczne:
Tekst i fot. Piotr Łukaszewicz
Artykuł pochodzi z numeru 6 (97) 2020 r. magazynu „Polski Caravaning”.
Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.