Przyzwyczajeni do caravaningowych kompromisów w kamperze o długości poniżej 590 centymetrów raczej nie będziemy się spodziewać łazienki z odrębną kabiną prysznicową, wygodnej kuchni ze sporym blatem oraz czterech miejsc do spania i jazdy. Brzmi może nieco abstrakcyjnie, ale to nic innego jak opis modelu Weinsberg X-Cursion VAN, który trafił do nas na redakcyjne testy.
O ile za sprawą kompaktowych rozmiarów i podwozia VW T6.1 byłem spokojny o komfort podróżowania, o tyle ciekawiła mnie wygoda (lub jej brak) podczas pomieszkiwania w tak niewielkim pojeździe z tak dużym wyposażeniem. Niewielkie, a przez to wygodne w prowadzeniu kampery w ostatnich latach zyskują zwolenników. Chodzi m.in. o łatwość znalezienia miejsca na nocleg „na dziko”, dostęp do mniejszych parkingów czy centrów miast, a nawet niższe opłaty na promach czy niektórych płatnych drogach. Z takich powodów rośnie zainteresowanie kampervanami oraz pojazdami na tzw. busach. I to w takich przypadkach najczęściej mówimy o kompromisie, gdzie kompaktowe wymiary auta ograniczają możliwości związane z wyposażeniem, czasem bez toalety (choćby turystycznej) czy kuchenki.
W modelu X-Cursion VAN Weinsberg podjął się zadania, by utrzymując niewielkie gabaryty, zaproponować klientom komfort porównywalny nawet nie z kampervanami, a kamperami półzintegrowanymi. Na podwozie wybrano caravaningową legendę, czyli Bullika, oczywiście w najnowszej wersji T6.1.
To raczej nie będzie zaskoczenie, ale największe wrażenie po kilku dniach testowych podróży zrobiły na mnie szeroko pojęte „właściwości jezdne”. Wygoda prowadzenia Volkswagena T6.1 jest czymś oczywistym, ale trzeba podkreślić, że kempingowa zabudowa „na plecach” niewiele zmieniła. Pozostajemy przy kompaktowych gabarytach – 589 cm długości, 216 cm szerokości i 280 cm wysokości. Z pozycji kierowcy o tym, że jedziemy kamperem, a nie „teszóstką”, przypominają jedynie lusterka, bo są dość mocno wysunięte. Może z zewnątrz nie wygląda to zbyt estetycznie, ale daje właściwy efekt.
Mocy i dynamiki zdecydowanie nie brakuje. Pod silnikiem pracuje dwulitrowy diesel o mocy 150 koni. Wystarczy? Z dużym zapasem, bo trzeba tu wręcz pilnować prędkościomierza. Dość łatwo się zapomnieć. O wyższej prędkości nie przypomni nam ani ciężej pracujący silnik, ani szum autostrady (m.in. za sprawą ramowych okien jest cicho), ani hałas z zabudowy. Komfortu kierowcy dopełnia idealnie współpracujący z tym silnikiem 7-biegowy automat DSG. Dodajmy do tego wielofunkcyjną kierownicę, systemy wspierające kierowcę, jak aktywny tempomat, a także duży ekran dotykowy z radiem, nawigacją i kilkoma innymi aplikacjami, które możemy sparować z telefonem. Na tym ekranie wyświetla się też obraz z kamery cofania.
Kierowcy i pasażer z przodu mają do dyspozycji wygodne, kapitańskie fotele z podłokietnikami. Tylna ławka, zawsze przecież mniej wygodna, zaskakuje rozmiarami. Nawet przy dość dużym foteliku dziecięcym pozostawia drugiemu podróżnikowi dużo wolnego miejsca.
Na wspomnianą wcześniej dynamikę jazdy z pewnością wpływa też stosunkowo niewielka waga pojazdu – to ok. 2,7 t. W testowanym modelu mieliśmy więc ok. 500 kg ładowności, bo jego dmc to 3,2 t. Dostępne są też wersje z dmc 3,5 t.
Kamper, który spokojnie zaparkujemy na większości miejsc dla samochodów osobowych. To wygodne
Wolnej przestrzeni, w której użytkownicy kampera mogliby chociażby się minąć (np. w drodze do łazienki), praktycznie nie ma. Wykonywanie jakiejkolwiek czynności często odbywa się kosztem drugiej. Jeśli ktoś korzysta z kuchennych szuflad, nie otworzymy drzwi do łazienki, a przy rozłożonych schodkach do tylnego łóżka nie otworzymy dolnej szuflady pod zlewem. Jeśli kończymy dzień, to dla wszystkich bez wyjątku. Rozłożenie łóżka znad szoferki (bardzo pomysłowy system, bo zyskujemy łóżko o długości powyżej 2 m) praktycznie zamyka ruch wewnątrz kampera.
Czy to może być uciążliwe? Tak. Czy można mieć o to pretensje? Nie. Widzę to raczej jako naturalne konsekwencje umieszczenia tak wielu rozwiązań na niewielkiej przestrzeni. Mamy tu przecież 4 wygodne miejsca do jazdy i 4 do spania. W centralnej części umieszczono gazową kuchenkę z 2 palnikami, dość głębokim zlewem i licznymi szafkami na talerze, przybory kuchenne czy żywność. Blat roboczy imponuje rozmiarami! Jest też 90-litrowa lodówka, w której, żeby dostać się do zamrażalnika, trzeba otworzyć drzwi zewnętrzne kampera. Niektóre rozwiązania mogą być irytujące, ale mamy tu kompromis w pełnym tego słowa znaczeniu. Kompromis, który z pewnością znajdzie swoich zwolenników.
Bardzo dobre wrażenie zrobiła na mnie jakość zabudowy. Meble sprawiają wrażenie solidnych. Czuć też, że konstruktorzy nie musieli aż tak bardzo walczyć o wagę, jak dzieje się to przy dużo większych kamperach na prawo jazdy kat. B. Wnętrze ma bardzo ładne oświetlenie, którego moc możemy regulować. Szuflady wyposażone są w system cichego domykania.
Poza łóżkiem wysuwanym spod szoferki miejsca do spania mamy również w tylnej części pojazdu. Jest to łóżko poprzeczne, przez całą szerokość. Z pewnym drobnym wyjątkiem, jego wygody. Do tego jeszcze wrócimy.
Tym, co podczas premiery tego kampera zwracało największą uwagę, był nowatorski system budowy kabiny prysznicowej. W łazience na stałe mamy przestrzeń z toaletą, lustrem i szafkami oraz umywalką (którą na czas korzystania z toalety wygodnie przesuwamy w bok). Kabinę prysznicową należy sobie „zbudować”. Szybko i wygodnie, bo wewnątrz łazienki podnosimy część tylnego łóżka poprzecznego. Brawo za ten pomysł, bo w efekcie zyskujemy zaskakująco dużych rozmiarów kabinę. Składamy ją równie wygodnie, jak rozkładamy.
Na czas budowy kabiny trzeba zdemontować fragment materaca, co z kolei sprawia, że po każdym prysznicu musimy na nowo ścielić łóżko, od prześcieradła poczynając. Jednak to niejedyna wada. Konstrukcja kabiny jest niestety wyczuwalna pod materacem, przez co w tym miejscu nie śpi się zbyt wygodnie. Być może wystarczy nieco grubszy materac?
Jeżeli szukacie kampera, który pozwoli na niezależne podróże, X-Cursion VAN będzie odpowiednim wyborem. Mamy zaledwie 5-litrową butlę gazową, ale gaz wykorzystujemy tylko w kuchni. Lodówka kompresorowa korzysta z akumulatora pokładowego, a standardowo kamper ogrzewany jest systemem Truma Combi 4 Diesel, który pobiera paliwo bezpośrednio ze zbiornika samochodu. W przeciwieństwie do niektórych rozwiązań gazowych, z tego systemu możemy też korzystać w trakcie jazdy. Nie wychładzamy wnętrza, co podczas zimowego wyjazdu miało duże znaczenie. Kamper ma też ogrzewanie podłogowe, do którego uruchomienia potrzebować będziemy jednak zewnętrznego źródła prądu 230 V.
Zbiorniki na wodę nie są może imponujących rozmiarów. 65 l wody czystej i 58 l wody szarej będą nas zmuszać do częstych wizyt w punktach serwisowych. Czyż jednak nie takie jest założenie tego kampera? Częste zmiany lokalizacji i krótkie pobyty w jednym miejscu.
Stan wody możemy sprawdzić na panelu informacyjnym, którego obsługa jest bardzo intuicyjna. W tym miejscu mamy także pakiet informacji dotyczących kwestii związanych z energią. Sprawdzimy stan akumulatorów rozruchowego i pokładowego. Możemy na bieżąco śledzić zużycie energii i zasoby, które nam przy obecnym zużyciu pozostają.
Okno panoramiczne w przedniej części może dobrze doświetlać wnętrze. W naszym egzemplarzu było zasłonięte łóżkiem. Tak być jednak nie musi, można zamówić model z łóżkiem pojedynczym lub bez łóżka z przodu
Weinsberg X-Cursion VAN oferuje wszystko, czego możemy spodziewać się po pełnoprawnym kamperze. Krótkotrwałe funkcjonowanie w nim może na początku nieco frustrować, ale myślę, że przy dłuższym użytkowaniu i wyrobieniu sobie odpowiednich nawyków odwdzięczy się na kilku polach. Przede wszystkim możemy liczyć na duży komfort dla kierowcy i kompaktowe gabaryty pozwalające wjechać tam, gdzie nie wjadą duże pojazdy kempingowe. Poza tym do dyspozycji mamy kuchnię, łazienkę z prysznicem i 2 niezależne sypialnie. Co równie ważne – stosunkowo atrakcyjna cena, bo dobrze wyposażony Weinsberg X-Cursion VAN dostępny jest w kwotach poniżej 400 tys. zł brutto – już z akcyzą, tą niższą (przypominamy – silnik o pojemności 2,0).
Ten model kampera na testy udostępniła nam Knaus Tabbert Group, właściciel niemieckiej marki Weinsberg. Oficjalnymi dealerami marki w Polsce są Wadowscy Campery i 2N Everpol – Centrum Entuzjastów Caravaningu.
P.S. Knaus Tabbert Group poinformował nas, że w modelach na rok 2024 „bolączki” kampera zostaną poprawione.
Tekst i zdjęcia: Piotr Łukaszewicz
Artykuł pochodzi z numeru 1 (115) 2024 r. magazynu „Polski Caravaning”.
Chcesz być na bieżąco? Zamów prenumeratę – teraz jeszcze taniej i szybciej.