Polski użytkownik kampera napotyka różne problemy podczas podróży. Gdzie np. ma opróżnić zbiornik ze ściekami albo nabrać wody?
Ścieki
Pan Bogusław Komorowski z Oleśnicy jeździ kamperem od wielu lat. Od kilku lat podróżuje takim, którego autonomiczność wynosi trzy dni, tzn. że przez ten czas może się obejść bez opróżnienia ścieków, nie musi też uzupełniać wody ani prądu – wszystko ma własne. Problem zaczyna się po tych trzech dniach.
- W Polsce spotkałem jeden camping, w Łebie, gdzie znajduje się tablica informacyjna o możliwości spuszczenia ścieków. Z reguły robię więc to do rowu… – mówi pan Bogusław. – Na wyspie Bornholm można spuścić ścieki przy pomocy specjalnego węża, który trzeba podłączyć pod zaczepy w samochodzie. Polega to na tym, że trzeba wczołgać się pod samochód, podłączyć węża, wyczołgać się, spuścić ścieki, po czym znów się wczołgać, żeby odłączyć węża… W Norymberdze podobnie. W Berlinie natomiast jest wybetonowany placyk ze skosem, na który się po prostu wjeżdża i spuszcza ścieki, które spływają do środka. Za granicą istnieją różne rozwiązania tego problemu, jedne lepsze, drugie gorsze. Jest to jednak standard. Przeważnie takie miejsca mieszczą się przy wjazdach na kemping. W kraju wymaga to dużej improwizacji.
Bogusław Komorowski
W Polsce można odnieść wrażenie, że właściciele ciągle żyją na etapie starych, zwykłych przyczep kempingowych i nie uwzględniają jeszcze potrzeb samochodów kempingowych.
Takie problemy, jak pan Bogusław Komorowski, ma wielu polskich kamperowców. Czy polscy właściciele kempingów i stacji benzynowych dostrzegą specyficzne wymagania kamperowców? Przecież nie dotyczy to tylko polskich użytkowników, ale też turystów z zagranicy. Zwiększenie bazy miejsc, w których będzie można pozbyć się ścieków i nabrać wody, zwiększy atrakcyjność turystyczną naszego kraju.
A jak Państwo sobie radzą z podobnymi problemami? Piszcie do nas, by podzielić się wiedzą z nami i innymi Czytelnikami: redakcja@polskicaravaning.pl
Dariusz Wołodźko