artykuły

Wszystko o branży caravaningowej w jednym miejscu Wszystko o branży caravaningowej w jednym miejscu
ReklamaBilbord Ubezpieczenia

kantYna już w domu

Czas czytania 3 minuty
kantYna już w domu

Na metę Złombola na Sycylii kantYna dotarła 29 września. Po dwudniowej fecie z około 450 załogami, którym również udało się przejechać trasę 2500 km, kapitan Marecki zarządził powrót do Polski.

100 km dalej, w miejscowości Casteldaccia, okazało się, że będzie to powrót powolny – kolejna awaria alternatora, tym razem „ścięło” śrubkę z tyłu prądnicy. Naprawiają sami, w centrum miasta, co budzi duże zainteresowanie mieszkańców.

– Ponownie udaje nam się przywrócić ładowanie alternatora. Jestem już w tym specjalistą – śmieje się Marecki. – Ruszamy dalej, zwiedzamy Sycylię północną. Wieczorem przeprawiamy się promem z Messyny do Włoch „kontynentalnych”.

Tylny tłumik pęka 100 km później – nie będąc w stanie naprawić usterki, kantYna jedzie dalej, ale troszkę głośniej. Załoga nocuje przed bramą najbliższego kempingu w Calibiri, w miejscowości Capo Vaticano di Ricadi.

– Ponieważ kempingu nie ma na mapach GPS, docieramy tam dopiero w środku nocy – relacjonuje Marecki. – Nocują tam również dwie załogi złombolowe, którym pomagamy uruchomić Żuka i Poloneza.

W kolumnie trzech aut docierają do Neapolu, gdzie zwiedzają dzielnicę portową.

– Niezły „Meksyk” – oceniają Kasia i Piotr, którzy na Złombol wybrali się Żukiem w... podróż poślubną.
Kolejna noc to wspólny nocleg na pięknie położonym (nad klifem) kempingu w Sorrento. Plan na kolejny dzień: Rzym.
 

– Nasz „rydwan” parkuje pod samym Koloseum –

ReklamakantYna już w domu 1
mówi kapitan załogi. – Wszyscy robią sobie zdjęcia z Fiatem 125p i przyczepą kempingową Niewiadów na tle tego budowlanego kolosa. Nikt nas nie wygania.

Po zwiedzeniu wiecznego miasta następuje rozłąka kantYny z nowo poznanymi załogami. Żuk i Polonez jadą w kierunku Wenecji, a załoga Mareckiego zwiedza dalej Rzym, ale już nocą. O poranku ruszają w kierunku Toskanii.

– Przejeżdżamy przez środkowe Włochy, do San Filippo, gdzie regenerujemy się w termach – wspomina kapitan. – Późnym wieczorem docieramy do agroturystyki winoispiew.com, gdzie dowiadujemy się, że po włosku „cantina” oznacza piwniczkę z winem, którą pokazuje nam Tomaso.

Urodziny Mareckiego wypadają 8 października – to pretekst do kolejnego przystanku, tym razem w Klagenfurcie. Do Krakowa dotarli 10 października nad ranem, bogatsi nie tylko o kolejne doświadczenia, ale i świadomość, że wspólnie z pozostałymi złombolowiczami uzbierali ponad 1 000 000 zł na śląskie domy dziecka.

Oprac. KD



Administrator11.10.2016 zdjęć 4
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News