Vannolot - architektura na czterech kółkach
Myślenie architektoniczne może wkraczać w różne, nawet najbardziej nieoczywiste przestrzenie. Architekt Mariusz Kuźniak wniósł design do wnętrza blaszanego busa. Stworzył niewielki, ale funkcjonalny dom na kółkach, łącząc elementy kilku stylów, rodzących skojarzenia z wakacjami i podróżami.
Wolność
Pomysł na zbudowanie własnego mobilnego domu wybrzmiał pewnego pandemicznego ranka. W rzeczywistości - którą to pokolenie zapamięta jako czas zamknięcia i samotności - wnętrza mieszkania stały się miejscem życia i pracy, przenikających się nawzajem i zakłócających dotychczasowy porządek rzeczy. Dom na kółkach był spełnieniem marzeń o wolności, możliwości bezpiecznego spędzania czasu poza własnym domem. Miał być też mobilnym biurem dla architekta Mariusza Kuźniaka i jego żony, dziennikarki. Jednocześnie stanowił ogromne wyzwanie – na 8 metrach kwadratowych musiało się znaleźć miejsce na zorganizowanie spania, miejsc do przechowywania i kambuzu, który dałby możliwość przygotowywania posiłków. Architekt postanowił wygospodarować także przestrzeń na niewielką „awaryjną” toaletę. Nie mogło również zabraknąć lodówki i… telewizora, który dawałby radość z oglądania ulubionych filmów przed snem.
Od początku założenie było takie, aby wszystkie elementy wyposażenia były łatwe do demontażu. Powody ku temu były dwa – po pierwsze: samochód musiał być wielofunkcyjny, zastosowane w nim rozwiązania musiały umożliwiać przewożenie elementów niezbędnych do budowy tiny house’ów, których projektowanie jest wielką pasją architekta (znaleźć je można na stronie ). Drugi powód miał u swoich źródeł funkcjonalność i wygodę, a skupiał się przede wszystkim na kuchni oraz na toalecie – te elementy wyposażenia na kempingu mogły zostać wyprowadzone na zewnątrz, powiększając dostępną przestrzeń w vanie.
Wakacyjne style w loftowej oprawie
Naturalną kontynuacją dotychczas zaprojektowanych przestrzeni – tiny house’a, palletecturowego Czarnego Pudełka, kina Klatka czy Tiki Baru, zaprojektowanych i zrealizowanych przez mgr arch. Mariusza Kuźniaka, właściciela pracowni Design OFF – było wykorzystanie elementów loftowych. W tym niestandardowym busie odnaleźć je można przede wszystkim w materiale, jakim wyłożone zostały ściany – w czarnym, przemysłowym gumolicie z wzorem pieniążkowym. Loftowy styl jest także na podłodze, wyłożonej winylowymi panelami z efektem wytartych desek. Jego akcenty, to również metalowa krata nad częścią kuchenną, stalowe doniczki do przechowywania zawieszone nad łóżkiem, minimalistyczny wieszak na ubrania oraz światła – zarówno kompaktowe lampki punktowe, jak i sznury nagich żarówek.
Przeciwwagą dla tej surowości są dwa inne style wykorzystane we wnętrzu – boho i hampton. Oba znakomicie ze sobą korespondują, integrują się i tworzą ciekawą interakcję. Najważniejszym ich ambasadorem – a przy tym największą inspiracją i dominantą w vanie – jest znany z bałtyckich plaż ratanowy kosz plażowy, na bazie którego zbudowane zostało łóżko. To jeden z najpiękniejszych wakacyjnych symboli, efektownie podkreślony pościelą w kolorze polskiego morza i ciepłym światłem żarówek.
Nie trzeba bardzo zadzierać głowy, aby dojrzeć kolejny z materiałów, który koresponduje ze stylami boho i hampton – to sufit pokryty bambusowymi matami, dostarczający wnętrzu przytulnego klimatu. I w końcu mandala, której niebieskie barwy wykreślają w vanie przestrzeń toalety, a która jest najbardziej rozpowszechnionym elementem stylu boho.
Wszystkie powyższe trendy przewijają się także w licznych dodatkach i detalach, dobranych z lekkim przymrużeniem oka, jak mosiężny kran z kurkiem w formie delfina czy liczne rozgwiazdy, muszle, a nawet konik morski.
Van jak Vannolot
Styl życia zwany vanlife’m właśnie osiąga szczyt popularności. Większość vanliferów znalazło dla swoich pojazdów charakterystyczne nazwy. Architekt wraz z żoną niemal od początku wiedzieli, jak nazywać się będzie ich mobilny dom. Skojarzenie ze słowem VAN przyszło niemal od razu. Van jak Vannolot, pojazd, którym podróżowali Tytus, Romek i A’Tomek, kultowi bohaterowie niezapomnianych komiksów Papcia Chmiela (w oryginale był to oczywiście wannolot, zbudowany z wanny).
Gdy wybrane zostało imię dla samochodu, które widzi każdy, kto jedzie za nim, pojawił się także pomysł na napis na masce. Szwendamy się – to doskonały synonim wolności, niespiesznego podróżowania i zagubienia w przestrzeni dalekiej od miasta. To manifest tego, co w vanlifie jest najważniejsze – życia nomady, wiecznego podróżnika przez życie, nieprzywiązanego do miejsca i przedmiotów.
Czas poszwendać się Vannolotem…