PODRÓŻE
Jak o sobie piszą, razem mają czternaście nóg, czternaście rąk i siedem głów, a w nich mnóstwo pomysłów na mniejsze i większe podróże. Tym razem ta siedmioosobowa rodzina z Gdańska rusza na blisko trzymiesięczny podbój Dzikiego Zachodu – kamperem.
– To będzie niezłe wyzwanie, bo jak dotąd, nigdy nie podróżowaliśmy kamperem – przyznają. – Mamy za sobą co prawda pokonywanie islandzkiego interioru sporą terenówką i żeglowanie u chorwackich wybrzeży, ale jazda RV będzie dla nas nowością.
Start: w słonecznej Kalifornii, w Mieście Aniołów. Potem wzdłuż wybrzeża Pacyfiku: lasy sekwojowe, wymarłe miasteczka poszukiwaczy złota, osobliwości Parku Narodowego Yosemite, parada w Dzień Niepodległości na moście Golden Gate w San Francisco... Później na północ, przez krainę wina – ku smaganemu wiatrami, dzikiemu brzegowi Pacyfiku w Oregonie i do Parku Narodowego Crater Lake, gdzie jest ponoć najczystsza woda na naszej planecie. Stamtąd długi przelot przez pustynie na wschód, do Parku Narodowego Yellowstone i dalej na prerię, ku dzikim krajobrazom Badlands.
– Czy będzie nam dane zaznać pustki i samotności na niekończących się przestrzeniach? Spróbować steka z bizona i spojrzeć w koleiny, jakimi przed laty poruszały się wozy osadników na Szlaku Oregońskim? – zastanawiają się podróżnicy.
Kolejny odcinek będzie wiódł na południe: Santa Fe, Yuma śladami Billy Kida i Pata Garretta, rezerwaty i budowle Indian Pueblo i Nawaho, kowboje, muzyka country, stada bydła i kosmiczne temperatury Nowego Meksyku.
– Dlatego potem uciekamy nieco na północ, ku Parkom Narodowym Arches, Zion i krainie kanionów, oglądać najdziwniejsze formacje skalne na kontynencie – zapowiadają nasi globtroterzy. – Stamtąd do Las Vegas – może przy odrobinie fartu zwróci się nam koszt wyprawy? I już krok po kroczku, pośród kaktusów i drzew Jozuego, z powrotem do Los Angeles.
Już zazdrościmy, życząc szerokiej drogi i niezapomnianych wrażeń.
Artykuł pochodzi z numeru 2(71) 2016 Polskiego Caravaningu
