artykuły

nasze-testyNASZE TESTY
ReklamaBilbord - Stenaline 03.04-30.04 Sebastian
NMAX 125 - testujemy skuter Yamahy
  fot. Fot. R. Dobrowolski

NMAX 125 - testujemy skuter Yamahy

Czas czytania 5 minut

Nie będzie w tym cienia przesady – bezkompromisowo dostępne niutonometry nie uprzykrzą wyprzedzania kolumny samochodów nawet na miejskiej obwodnicy. Napęd ze zmiennymi fazami rozrządu po prostu połyka kolejne kilometry w takim stylu jakby miał za nic fakt, że jest z gatunki 125-tek na prawo jazdy kat B. 

NMAX 125 zdaje się mieć za nic ograniczenie narzucone przez projektujących przepisy dla pojemności skokowej silnika dedykowanej deklarującym się prawej jazdy kat. B. Czy ruszać spod świateł czy odkręcać manetkę poza miastem – skuter nawet z pasażerem dzielnie wdrapuje się na wzniesienia i nie będzie absolutnie zawalidrogą. To nie deklaracja. To wyniki naszego tygodniowego obcowania ze sprzętem, który okazał się być dzielnym towarzyszem wypraw na czas majówkowych wypadów. Wydajność pracy silnika przy niskiej jak i wysokiej prędkości obrotowej stawia testowaną przez nas Yamahę w czołówce bardzo ciekawych propozycji.

Automatyczna skrzynia biegów

To, co wyróżnia silnik Yamahy NMAX na tle innych jednostek napędowych, to układ zmiennych faz rozrządu (VVA). Moc transmitowana jest pasem klinowym, a układ zmiennych faz rozrządu gwarantuje doskonałe przyspieszenie. 

Czy taki sprzęt sprawdziłby się na pokładzie kampera? Wyobraźmy sobie osłupienie kawalkady kamperów, którą NMAX 125 wyprzedza na drodze krajowej nr 1. Największe zdumienie nasz NMAX wywołać musiał, gdy przyszło mu na wzniesieniach w okolicach Jury Krakowsko-Częstochowskiej wdrapywać się ze startu zatrzymanego, by krótko potem zostawić daleko w tyle innych zmotoryzowanych i odtąd niewzruszenie mknąć z prędkością przelotową 90-100km/h. Nam udało się chwilami odczytać ze wskaźnika: 121 km/h. 

ReklamaNMAX 125 - testujemy skuter Yamahy 1
Werdykt może być tylko jeden – skuter Yamahy znacznie przekracza wyobrażenia o 125-tkach. A przy tym zapewnia komfort jazdy zarówno wysokim, jak i niskim jeźdźcom. I co najważniejsze, nadaje się do turystyki motorowej! Czy to dryblas o wzroście ponad 190cm czy ktoś niskiej postury – ergonomia siedziska gwarantuje bardzo komfortowe wyciągnięcie stóp do przodu. Pomimo zwartych gabarytów Yamaha po prostu cieszy ilością miejsca na nogi dla kierowcy i pasażera.

4 razy tak!

Najwięcej miejsca poświęcimy źródłowi owej nieskrępowanej mobilności, bo jest wiele powodów, by 4-suwowy silnik, z 4-zaworową głowicą, z pojemności kapkę więcej niż 4 uncje (125ml), a przy tym spełniający normę EU4 potrafi utrzeć nosa wiele większym jednośladom. Skądinąd bardzo „zielony” silnik w technologii Blue Core (emisja CO2 to tylko 52 g/km) dowiezie dwójkę fanów caravaningu wszędzie tam, gdzie dawno postawiono ograniczenia dla pokusy wjazdu do najbardziej cieszących oczy miast w Europie milionom pojazdów z silnikiem Diesla. 

Taki skuter będzie po prostu fantastycznym uzupełnieniem garażu w „domach na kołach”, gdy chcieć ruszyć we dwójkę na przejażdżkę wprost z kempingu.

Garażowany 

Garaż w kamperze nie musi być specjalnie głęboki, bo NMAX 125 mierzy 1 955 mm długości. Gotowy do drogi waży 127kg. Nie jest więc ultralekki i na tym polu daleko mu do testowanej przez nas swego czasu 99-kilogramowej Yamahy D'elight 125. Z drugiej strony okazuje się łatwiejszy w prowadzeniu. Po prostu wybacza błędy początkującym. Nie zmienia to faktu, że na czas załadunku – np. w garażu kampera – jego ciężar znacząco ograniczy ładowność „domu nas kołach”.

ReklamaŚT2 - biholiday 06.03-31.05 Sebastian
Jak bardzo oszczędny to środek lokomocji? Gdy korzystać w pełni z mocy (12 KM/9,0 kW) i dostępnego momentu obrotowego (11,7 Nm przy 7 250 obr./min) na dystansie ponad 300 kilometrów skrupulatne wyliczenia dały nam średnią: 2,85l/100km. Zwróćmy uwagę, że ów rezultat osiągnęliśmy korzystając na każdym kilometrze w pełni z bezkompromisowo dostępnych niutonometrów, nie tylko w pojedynkę na kanapie – a ta przecież gwarantuje komfortową pozycję także pasażerowi, co wcale nie jest regułą wśród 125-tek. To tłumaczy, dlaczego „uciekliśmy” od deklarowanych przez producenta zapotrzebowania 2,3 litra na każdą setkę, skoro gnać, ile fabryka dała. Acz i tak wynik wydaje się rewelacyjny.

13-calowe koła

Centralny kufer o pojemności 30, sportowe, aerodynamiczne nadwozie, no i te koła. 13-calowe i tylna opona o szerokości 130 mm to kolejny powód, by NMAX dostarczał pewności jazdy nawet, gdy w asfalcie trafić na wyrwę. Minimalny prześwit to 135 mm. Bardziej do wyobraźni przemawia fakt, że podróżując z pasażerem nie musimy obawiać się progów spowalniających w strefie ruchu, a też całkiem realna jest jazda po wertepach.

100-milimetrowy skok teleskopów i 90 mm wahacza tylnego, a każde z kół zaopatrzone w tarczę Ø 230 mm – za naciśnięciem którejkolwiek z manetek rozdział siły hamowania gwarantuje układ ABS. Przy tym wszystkim, to sprzęt bardzo dobrze uzbrojony w nowinki technologiczne, skoro po zmroku korzystać ze świateł w technologii LED. Na uwagę zasługuje również dwusoczewkowy reflektor i zestaw wskaźników z wyświetlaczem LCD.

Wady?

NMAX 125 to bez wątpienia sprzęt klasy premium w miejskim, małolitrażowym skuterze dedykowanym posiadaczom prawa jazdy kat. B. Doprawdy ciężko było się nam doczepić do czegokolwiek. Owszem, NMAX nie będzie liderem w najciaśniejszym ruchu ulicznym – blisko 2 metry długości to główny powód. Tym bardziej dziwić może pewne…przeoczenie. Skoro skuter Yamahy powstał, by bez skrupułów wybrać się daleko poza miasto, to razi brak tak prozaicznego udogodnienia jak gniazdo USB. Tym bardziej, że poręczny schowek przy kierownicy już jest. Wspomnijmy tu, że egzemplarz z tego roku wymaga przygotowania 12 900 zł. Poskąpić takich znamion „luksusu” to trochę niedopatrzenie…


Rafał Dobrowolski23.05.2018 zdjęć 6
Obserwuj nas na Google News Obserwuj nas na Google News